09 sierpnia, 2013

Przyczółek, ważna rzecz!

Dziś rocznica rozpoczęcia znanej mi niegdyś wyłącznie z serialu „Czterej pancerni i pies” Bitwy pod Studziankami. 9 sierpnia 1944 roku pod dzisiejszą wsią Studzianki Pancerne, wojska radzieckie wraz z przydzieloną do nich polską 1 Brygadą Pancerną im. Bohaterów Westerplatte rozpoczęły bitwę z resztkami dwóch niemieckich dywizji pancernych i dywizją grenadierów.

Bitwa trwała kilka dni i zakończyła się zwycięstwem sił polsko-radzieckich. Czego w tej bitwie dokonali bohaterowie kultowego serialu, można dowiedzieć się oglądając odcinki 3,4 i 5. J  Z historii II Wojny Światowej natomiast jest wiadome, że celem oddziałów radzieckich i polskich pancerniaków była obrona przyczółku warecko-magnuszewskiego.

Właśnie o tym przyczółku dziś słów kilka. Utworzyły go wojska Armii Czerwonej w dniu 1 sierpnia 1944 roku, przeprawiając się przez Wisłę w rejonie Mniszewa i Ryczywołu. Przyczółek warecko-magnuszewski miał wielkie znaczenie strategiczne w dalszym marszu na Berlin. Niemcy ruszyli, aby czym prędzej wyprzeć sowietów ze świeżo utraconych terenów po zachodniej stronie Wisły. Zdawali sobie z tego sprawę, że jeżeli przyczółek pozostanie w rękach Armii Czerwonej, wówczas nie będą już mogli tak łatwo się jej oprzeć. Następnym, naturalnym sojusznikiem Niemców w stawianiu czoła wojskom radziecko-polskim mogła być dopiero rzeka Odra.

Idea przyczółku ma swoje - i to dwojakie - zastosowanie również w sferze duchowej. Każdy chrześcijanin ma do dyspozycji oręż sprawiedliwości ku natarciu i obronie [2Ko 6,7]. Prowadząc ofensywę, zaczynamy od zdobywania duchowych przyczółków na terytorium wroga. Trwałych zwycięstw w walce duchowej nie osiąga się w jeden dzień. Potrzebna jest w tym mądra taktyka; ruszyć, zdobyć przyczółek, umocnić pozycję i dopiero wtedy można podążać dalej!

Działa to jednak tak samo i w drugą stronę. Nieprzyjaciel nie może pogodzić się z przegraną. Stara się uchwycić w naszym odrodzonym życiu jakiś przyczółek. Diabeł, jak to niegdyś mawiał nasz gdański pastor, na początku nie domaga się od nas zbyt wiele. Stara się wbić w ścianę izby naszego serca chociażby tylko jeden swój gwóźdź. Gdy go już ma, może potem przyjść i chcieć na „swoim” gwoździu powiesić u nas kapelusz. I tak dalej, aż się całkiem do naszego serca wprowadzi.

Nie dawajcie diabłu przystępu [Ef 4,27]. Żadnego miejsca, żadnego czasu, żadnego przyczółku! Jezus mógł powiedzieć: Władca tego świata jest już bowiem w drodze. We Mnie jednak nie ma nic, na co mógłby się powołać, nic, co by mogło nas łączyć [Jn 14,30]. A co z nami? Czy i do nas wróg nie ma jak się przyczepić?

Jeżeli dziś pozwalamy mu całymi godzinami zadomawiać się w naszym życiu, to nie zdziwmy się, gdy z tych niepozornych przyczółków wyprowadzi któregoś dnia frontalny atak na naszą duchowość. Przyczółek to ważna rzecz!

1 komentarz: