20 stycznia, 2021

Poprzez zbory Kościoła

Bóg działa na ziemi poprzez lokalne zbory Kościoła. Wszystko zaczęło się od zboru w Jerozolimie. Utworzyli go pierwsi naśladowcy Chrystusa, napełnieni Duchem Świętym i trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach [Dz 2,42]. Gdy ewangelia docierała do nowych miejscowości, zawiązywały się tam lokalne zbory. Czytamy, że nadzorujący ten proces apostołowie przez wkładanie rąk wyznaczyli im w każdym zborze starszych, wśród modlitw i postów poruczyli ich Panu, w którego uwierzyli [Dz 14,23]. Z nauki apostolskiej wynika, że niezależnie od lokalizacji poszczególnych społeczności, obowiązywało w nich jednakowe podejście do kwestii praktycznych i ta sama doktryna, bo żadne proroctwo Pisma nie powstaje z prywatnej wypowiedzi [2Pt 1,20 BPK]. 

Apostoł Paweł w natchnieniu Ducha Świętego nauczając któryś z konkretnych zborów, nie wahał się tego samego oczekiwać od innych wspólnot Kościoła. A gdy ten list będzie u was odczytany, postarajcie się o to, aby został odczytany także w zborze Laodycejczyków, a ten, który jest z Laodycei, i wy też przeczytajcie [Kol 4,16]. Tak też zarządzam we wszystkich zborach [1Ko 7,17] - pisał i wzywał: Zaklinam was na Pana, aby ten list był odczytany wszystkim braciom [1Ts 5,27].

Słowo Boże wzywa do jednomyślności i wzajemnej uległości członków zboru. Sprzeciwia się niesubordynacji i samowoli wierzących. A jeśli się komuś wydaje, że może się upierać przy swoim, niech to robi, ale my takiego zwyczaju nie mamy ani też zbory Boże [1Ko 11,16]. Zachęca do uporządkowanej służby. Wszystko niech się odbywa godnie i w porządku [1Ko 14,40]. A jeśli ktoś jest nieposłuszny słowu naszemu, w tym liście wypowiedzianemu, baczcie na niego i nie przestawajcie z nim, aby się zawstydził [2Ts 3,14].

Tak daleko idąca apostolska troska o jedność i wysoki poziom duchowy zborów, wynikała z przekonania, że zbory reprezentują Chrystusa na ziemi i są narzędziami, a zarazem ośrodkami Jego zbawczego działania. Znakomita większość pism Nowego Przymierza nie widzi chrześcijanina żyjącego w oderwaniu od społeczności świętych. Zawsze umieszcza go w zborze. Jezus Chrystus, jako Głowa Kościoła, siedmiokrotnie powiedział: Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów [Obj 2,7], a całe biblijne objawienie kończy się słowami: Ja, Jezus, wysłałem anioła mego, by poświadczył wam to w zborach [Obj 22,16]. 

Obserwując zjawiska i procesy zachodzące we współczesnym Kościele z całym naciskiem podkreślam, że Bóg w działaniu na ziemi przede wszystkim posługuje się swoimi zborami. Normalny, wielopokoleniowy zbór chrześcijański ma bowiem wszystkie cechy i narzędzia niezbędne do ratowania dusz ludzkich i do wzajemnego umacniania się w wierze. W służbie Bożej nie powinno być miejsca dla  samozwańczych, domorosłych misjonarzy, którzy jak 'wolne elektrony' krążą między zborami, a nierzadko z ewangelii próbują ciągnąć też jakieś zyski. Mnogość jednoosobowych inicjatyw, fundacji rodzinnych i parakościelnych organizacji, świadczy nie tyle o rzeczywistej, wyznaczonej im przez Boga misji, co bardziej o rosnącej modzie na niezależność i niechęć do podporządkowywania się duchowym autorytetom. 

Jeżeli Bóg zamierza dokonać czegoś nowego w okolicy, to przeważnie przychodzi z tym do miejscowego zboru. Żaden prawdziwy apostoł, prorok, nauczyciel, duszpasterz czy ewangelista nie żyje dziś ani nie działa w oderwaniu od wspólnoty świętych. Każdy z nich przynależy do lokalnej cząstki Kościoła, jaką jest zbór. Żyjąc na co dzień wpośród wierzących na bieżąco jest przez nich obserwowany i zyskuje duchowy autorytet do sprawowania służby. Gdy Duch Święty stawia przed zborem Bożym jakieś nowe zadanie, wówczas wiadomo, kogo do tego wyznacza. Co równie ważne, podejmując się nowej misji taki pracownik Boży ma w swoim zborze rzeczywistą bazę i oparcie. Nie musi zbierać pieniędzy po ludziach, ani szukać dla siebie zagranicznych mentorów.

Biblijnym, wręcz klasycznym przykładem działania poprzez zbór jest wyprawa misyjna zboru antiocheńskiego. W Antiochii, w tamtejszym zborze, byli prorokami i nauczycielami: Barnaba i Symeon, zwany Niger, i Lucjusz Cyrenejczyk, i Manaen, który się wychowywał razem z Herodem tetrarchą, i Saul. A gdy oni odprawiali służbę Pańską i pościli, rzekł Duch Święty: Odłączcie mi Barnabę i Saula do tego dzieła, do którego ich powołałem. Wtedy, po odprawieniu postów i modlitwy, nałożyli na nich ręce i wyprawili ich [Dz 13,1-3]. Proszę zauważyć, że faktycznie to zbór wysłał Pawła i Barnabę w tzw. pierwszą podróż misyjną. 

Ktoś mógłby pomyśleć, że święty Paweł działał samodzielnie, że nie był członkiem żadnego zboru i nie podlegał żadnym autorytetom. Powyższa relacja z Antiochii wskazuje, że jednak pełnił służbę w konkretnym zborze, a więc do niego przynależał. Pomijając fakt, że gnany pragnieniem zaniesienia ewangelii na krańce świata, potem zakładał wciąż nowe zbory i siłą rzeczy nie mógł przez lata pozostawać w jednym miejscu, ciągle odczuwał potrzebę konsultowania swej posługi z innymi braćmi. Potem po czternastu latach udałem się z Barnabą znowu do Jerozolimy, zabrawszy z sobą i Tytusa; a udałem się tam na skutek objawienia i wyłożyłem im na osobności, zwłaszcza znaczniejszym, ewangelię, którą zwiastuję między poganami, żeby się czasem nie okazało, że daremnie biegnę czy biegłem [Ga 2,1-2]. 

Paweł jako apostoł Chrystusa był człowiekiem Kościoła składającego się z poszczególnych zborów. Pisma Nowego Testamentu ustanawiają tu następujący porządek rzeczy: Kościół tworzą lokalne zbory ludzi odrodzonych duchowo, a pojedynczy chrześcijanie odczuwają potrzebę przynależności do miejscowej wspólnoty Kościoła. Duch Święty przemawia do zgrupowanych w zborze wierzących, podnosi poziom ich poznania PANA, we wspólnocie kształtuje ich charaktery i hartuje ich duchowo, aby stawali się gotowi do pełnienia służby. W ten sposób lokalny zbór jest narzędziem w ręku Boga do wykonania każdego zadania. 

Oczywiste, że grupa zborów może we wzajemnym porozumieniu podjąć się wspólnej inicjatywy i realizować projekty międzyzborowe. W świetle Biblii nie do zaakceptowania natomiast jest sytuacja, gdy ktoś działający na własną rękę wymyśla na boku jakiś 'autorski' projekt i sam nie należąc do żadnego zboru, zaczyna wciągać w tę swoją działalność ludzi przynależących do zboru. Moim zdaniem nie ma potrzeby, aby jakoś specjalnie z takimi ludźmi walczyć. Wystarczy, że będziemy trzymać się swojego domu duchowego, wszystkie osobiste talenty i możliwości włączając w miejscową pracę duchową i w jej rozwój. Wtedy okaże się, że nasz niewielki nawet zbór, będzie o wiele bardziej i to pod każdym względem zdolny do wielu nowych projektów, także o charakterze misyjnym.

Powtarzam: Bóg działa poprzez zbory Kościoła. Masz pragnienie służby? Masz jakiś pomysł? Marzysz o nowych przedsięwzięciach ewangelizacyjnych? Chciałbyś zaangażować się w jakąś działalność misyjną? Idź z tym pragnieniem do swojego zboru. Przedstaw je braciom i siostrom. Bóg posłuży się tobą i w zborze rozkwitnie praca Pańska na chwałę Bogu. Angażując się poza zborem, uszczuplasz zasoby i możliwości swojej wspólnoty. Nie daj się wciągać ludziom, którzy nikomu nie podlegając, żerują na gorliwości szczerych, prostolinijnych chrześcijan pociągając ich za sobą. Amen.

1 komentarz: