Patrząc na sprawę szerzej, należy uznać, że trwałość naszego ziemskiego losu jest krucha. Sielanka życia w każdej chwili może zamienić się w koszmar. Żadne środki techniczne ani ludzkie sojusze nie są w stanie zapewnić nam dożywotniego spokoju. Pokój na świecie polega na względnym zrównoważeniu napierających na siebie sił. Czasem dochodzi jednak do zachwiania tej równowagi. Wystarczy, że obudzi się 'niedźwiedź z północy', lub jakiś inny zwierz, i nawiedzi pobliskie domostwa. Gdy zbrojny mocarz strzeże swego zamku, bezpieczne jest mienie jego. Lecz gdy mocniejszy od niego najdzie go i zwycięży, zabiera mu zbroję jego, na której polegał, i rozdaje jego łupy [Łk 11,21-22]. Jak świat światem, ludzkość wciąż na nowo tego doświadcza. Tak wyrastają mocarstwa i tak upadają. Ciągle odbywa się jakieś przegrupowywanie sił. Ktoś przegrywa, cierpi i umiera. Ktoś inny zwycięża i na pewien czas bierze górę.
W obliczu gróźb ze strony mocniejszego, na nic się zdaje prężenie muskułów. Potrzebna jest mądrość. Widziałem również taki przykład mądrości pod słońcem i wydała mi się wielką: Było małe miasto i niewielu w nim mieszkańców. Wyruszył przeciwko niemu wielki król, obległ je i wystawił przeciw niemu potężne machiny oblężnicze. A znajdował się w nim pewien ubogi mędrzec; ten mógłby był wyratować to miasto swoją mądrością. Lecz nikt nie wspomniał owego ubogiego męża [Kzn 9,13-15]. W podbramkowych sytuacjach najczęściej do głosu dochodzą emocje i karmiona nimi wola ludu. Rzadko kiedy daje się posłuch rozsądnym radom i kalkulacjom. We wspomnianym przypadku nikt nawet nie pomyślał o tym, ażeby ubogiego mędrca pytać o sposób na uratowanie miasta. A mogli. Przez całe lata ciekawi mnie, co ów mędrzec by im poradził?
Najgorszym wrogiem człowieka w obliczu zagrożenia jest jego własna duma. Kto zwykł wysoko nosić głowę, ten na swoją własną zgubę zatraca w sobie zdolność do jakiegokolwiek ustępstwa. Raczej gotów jest zginąć, niż się przyznać, że w danej konfrontacji jest słabszy. Tylko mądrych i pokornych strategów stać na postawę, o której swego czasu wspomniał Jezus. Albo, który król, wyruszając na wojnę z drugim królem, nie siądzie najpierw i nie naradzi się, czy będzie w stanie w dziesięć tysięcy zmierzyć się z tym, który z dwudziestoma tysiącami wyrusza przeciwko niemu? Jeśli zaś nie, to gdy tamten jeszcze jest daleko, wysyła poselstwo i zapytuje o warunki pokoju [Łk 14,31].
Dzięki łasce Bożej sporo lat siedzę już w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie [Ef 2,6], co sprawia, że patrzę na świat z innej perspektywy. Tak więc od czterech tygodni robię co mogę, słucham, patrzę, modlę się i rozmyślam. I nachodzą mnie myśli całkowicie dziś niepopularne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz