16 marca, 2022

Niech każdy z nas zrobi swoje

Parę dni temu media obiegły m.in. następujące informacje: "Figura Pielgrzymującej Matki Bożej Fatimskiej wkrótce nawiedzi Ukrainę, aby nieść przesłanie pokoju i pojednania". "Jałmużnik papieski kard. Konrad Krajewski wyrusza z Rzymu do Polski, a następnie uda się na Ukrainę, aby przeprowadzić misję wsparcia narodu ukraińskiego i wolontariuszy pomagających uchodźcom. (...) Wyjeżdżam również, aby dostarczyć różańce Ojca Świętego ponieważ modlitwą możemy przenosić góry, a także zatrzymać wojnę"

Ktoś pochłonięty w tych dniach transportowaniem ludzi, karmieniem ich i szukaniem dla matek z dziećmi bezpiecznych noclegów, może się oburzać na tego rodzaju inicjatywy, uznając je za mało pragmatyczne i w tej sytuacji do niczego nieprzydatne. Tymczasem - zupełnie abstrahując od zasadności i skuteczności akurat tych wspomnianych środków duchowej pomocy - warto się zastanowić, czy aby rzeczywiście wszystkie siły ludzi dobrej woli w dniach tak masowego nieszczęścia należy koncentrować jedynie na pomocy materialnej i psychologicznej.

Przypomnijmy, że ludzie to także istoty duchowe. Biblia zwraca uwagę na konieczność całościowego myślenia o dobru człowieka. A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa [1Ts 5,23]. Oczywiste, że troska o praktyczne zaspokojenie fizycznych potrzeb bliźniego ma wielkie znaczenie w oczach Bożych. Wtedy odpowiedzą mu sprawiedliwi tymi słowy: Panie! Kiedy widzieliśmy cię łaknącym, a nakarmiliśmy cię, albo pragnącym, a daliśmy ci pić? A kiedy widzieliśmy cię przychodniem i przyjęliśmy cię albo nagim i przyodzialiśmy cię? I kiedy widzieliśmy cię chorym albo w więzieniu, i przychodziliśmy do ciebie? A król, odpowiadając, powie im: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście [Mt 25,37-40]. Rzecz w tym, że człowiek, poza potrzebami o charakterze socjalnym, ma także potrzeby duchowe i te również, niosąc pomoc należy uwzględniać.

W świetle Biblii sfera ducha stoi wyżej, niż sfera ciała. Wiadomo, że nasza fizyczność któregoś dnia tak czy owak musi się zakończyć. Ludzkie ciało jest śmiertelne, bo postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd [Hbr 9,27]. Więcej uwagi powinniśmy skupić na trosce o nieśmiertelną duszę. I nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą; bójcie się raczej tego, który może i duszę i ciało zniszczyć w piekle [Mt 10,28]. Innymi słowy, nie myślcie ciągle tylko o tym, co będziecie jeść, gdzie będziecie mieszkać i w co się ubierzecie, ale obleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie czyńcie starania o ciało, by zaspokajać pożądliwości [Rz 13,14]. 

W czasie wojny każdy pełni jakieś zadanie. Podczas, gdy ktoś tam strzela, zabija, rujnuje i czyni zło, wielu ludzi mobilizuje się, by czynić dobro. Służby ratunkowe ruszają, by gasić pożary, ewakuować bezbronnych i opatrywać rannych. Służby socjalne dwoją się i troją, by zapewnić ludziom wodę, żywność i bezpieczne schronienie. Eskalacja zła budzi w ludziach odruch ogromnej empatii dla pokrzywdzonych i za każdym razem potwierdza się prawda Słowa Bożego, że gdzie zaś grzech się rozmnożył, tam łaska bardziej obfitowała [Rz 5,20]. Serce nam rośnie, gdy widzimy, że nawet ludzie zazwyczaj egocentryczni w czasie tragedii okazują współczucie i zaczynają pomagać.

W trudnych i niespokojnych czasach szczególną rolę pełnią chrześcijanie. Stają się aktywni w każdej możliwej sferze po stronie dobra. Mając w sercu pokój Chrystusowy, który przekracza wszelkie możliwości ludzkiego rozumu, świecą przykładem miłości, roztropności, odwagi i współczucia. W imię Chrystusa każdemu podają rękę pomocy. W serca ludzi skrzywdzonych zasiewają ziarno przebaczenia. Jak najbardziej, troszczą się o zaspokojenie potrzeb materialnych.  Przede wszystkim jednak, chrześcijanie w czasie wojny koncentrują się na tym, czego pozostali ludzie zrobić nie potrafią i nie mogą, a mianowicie na ratowaniu ludzkich dusz od wiecznego potępienia. 

Po obydwu stronach konfliktu jest mnóstwo biednych dusz, które trzeba ocalić przed nadchodzącym gniewem Bożym i piekłem. Kto ma to zrobić, jeśli nie ci, którzy osobiście znają Zbawiciela i sami zostali uratowani?! W czasach pokoju łatwiej pomyśleć, że jeszcze jest czas na opamiętanie i pojednanie z Bogiem. W czasie wojny staje się jasne, że każda chwila może być ostatnią możliwością przyjęcia daru zbawienia z rąk Syna Bożego, Jezusa Chrystusa.

Nie zasypiajmy gruszek w popiele. Ktoś może poświęcić czas i uwagę, przytulić i wysłuchać. Inny potrafi opatrywać rany i leczyć. Ktoś może przyjąć na nocleg. Ktoś ma pieniądze, by kupić potrzebne rzeczy. Ktoś może nakarmić. Ktoś inny może przywieźć lub zawieźć. Ktoś może zająć się nieśmiertelną duszą, by nie trafiła do piekła. Niech każdy z nas zrobi swoje.

1 komentarz: