04 maja, 2011

Nie wstydź się Jezusa!

Dziś kilka słów o akcji "Nie wstydzę się Jezusa", zorganizowanej przez młodych katolików i zapoczątkowanej mniej więcej dwa miesiące temu. Za swoje motto obrali oni słowa Jezusa: kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem [Mt 10,33].

 Na stronie internetowej propagującej przedsięwzięcie napisali: Przez akcję „Nie wstydzę się Jezusa” chcemy obudzić sumienia Polaków. Młodych i dojrzałych. Stań do walki z samym sobą! Ze wstydem i obojętnością. Zdecydowanie opowiedz się za Jezusem i własną postawą nakłoń innych do odważnego wyznania wiary. Chcesz podjąć walkę ze złem w swoim otoczeniu? Daj świadectwo. Zamów symbol akcji: brelok „Nie wstydzę się Jezusa” (otrzymasz go bezpłatnie) i noś go w widocznym miejscu. [...] Dołącz! Razem utworzymy Krucjatę Młodych!

Jestem pod dużym wrażeniem wystąpień Przemysława Babiarza i Krzysztofa Ziemca, którzy dołączyli do akcji, wspierając ją osobistymi wypowiedziami o Jezusie, zarazem apelując o noszenie breloka "Nie wstydzę się Jezusa". Obydwaj bardzo mnie zbudowali swoim stosunkiem do Jezusa.

 Zawsze podnosi mnie to na duchu, gdy słyszę dobre słowa o Panu Jezusie i zachętę do bliższego z Nim kontaktu. Mam świadomość, że wielu katolików mówi o Chrystusie eucharystycznym, o Jezusie z katechizmu, a nie o tym bezpośrednio z Biblii. Różne są przecież poziomy poznania Syna Bożego. Jednakowoż - teoretycznie rzecz biorąc - Pan Jezus jest w centrum tej akcji i baaardzo się z tego cieszę!

Gdy swego czasu, jeszcze w trakcie ziemskiej służby Jezusa, Jego uczniowie chcieli komuś zabronić występowania w imieniu Jezusa dlatego, że z nimi nie chodził, wtedy Jezus powiedział: Nie zabraniajcie; kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z wami. [Łk 9,50]. 

My również pamiętajmy, że Jezus nie jest niczyją prywatną własnością. Nikt nie może Go zawłaszczać tylko dla siebie i swojej wspólnoty kościelnej. On jest Zbawicielem całego świata, dostępny dla wszystkich, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny [Jn 3,16].

Kto naprawdę uwierzył w Niego, pokochał Go i na co dzień żyje z Jezusem, ten nie tylko nie ma się czego wstydzić, ale ma wręcz prawdziwy powód do dumy! Albowiem nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy [Rz 1,16]. Jezus jest postacią Nr 1 we wszechświecie, a Jego narodziny stanowią oś czasu. Być z kimś takim w serdecznym związku, to wielki zaszczyt! Nie wstydź się więc świadectwa o Panu naszym [2Tm 1,8].

Oczywiste, że nie wszyscy tak samo znają Jezusa. Nie wszyscy jednakowo mają prawo do występowania w Jego imieniu. Na szczęście nie nam wyrokować w tych kwestiach. Zna Pan tych, którzy są jego [2Tm 2,19]. Określanie rzeczywistej przynależności do Jezusa nie leży w ludzkiej gestii. To domena samego Boga.

 A co do mnie należy? Rozgłaszanie Dobrej Nowiny o Jezusie. Naśladowanie Go i jawne przyznawanie się do moich serdecznych relacji z Synem Bożym. Oddawanie chwały Bogu oraz okazywanie zadowolenia i radości, gdy ktoś obok mnie również miłość do Jezusa wyznaje, co niniejszym czynię.

PS.
Bardzo dziękuję za wszystkie głosy troski o prawdziwy obraz Jezusa, którego akcja "Nie wstydzę się Jezusa" - jak wiadomo - niestety nie prezentuje. Tekstem "Nie wstydź się Jezusa" absolutnie nie przyłączam się do rzeczonej akcji i nie chcę wspierać popularyzowania jakiegoś "innego Jezusa". Chciałem natomiast na jej przykładzie zachęcić wszystkich moich Czytelników do otwartego wyznawania Jezusa, którego poznaliśmy i pokochaliśmy.

Przepraszam za niedostateczną klarowność mojego wpisu, co - jak rozumiem - dla niektórych z Was stało się powodem poważnego niepokoju. 

17 komentarzy:

  1. Przyznam, że zastanawia mnie niekonsekwencja w tym artykule. W czym ona się wyraża? Otóż, gdy pisane było o Joyce Mayer to były „gromy”. A przecież, jeżeli weźmiemy jej książki, wypowiedzi czy też nauczanie, to w tym wszystkim osoba Jezusa „przelewa” się i jest o Nim wiele. Joyce M. bardzo pozytywnie wyraża się o Jezusie i silnie propaguje Jego osobę. Problem polega na tym, że ta pani mówi o nim wiele nieprawdy i głosi fałszywe nauki.
    Pan Babiarz i Ziemiec również wyznają Jezusa. Mówią o Nim głośno. A co dalej? Dalej mówią o Nim wile nieprawdy, nie trzymają się Jego nauki (bałwochwalstwo, modlenie się do zmarłych: Maria i JP2 itd.).
    I teraz rodzi się u mnie pytanie: Czy różni się Joyce Mayer od tych panów? Dlaczego mój stosunek do pani J.M. ma się wyrażać, jako osobie, która zwodzi ludzi, choć wzywa imienia Jezus a w przypadku obu panów to już mam być zadowolony i radosny?
    Przyznam, że nie rozumiem i chętnie przeczytam, wysłucham jakiś argumentów, które mnie przekonają do takiej niekonsekwencji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marcinie, tę akcję witam z radością, ponieważ zasdniczo nie polega ona na nauczaniu czegokolwiek, a jedynie na przyciąganiu uwagi do Jezusa.

    Napisałem, że są różne poziomy poznania Jezusa. Odróżniam też pierwsze kroki w stronę światła od twierdzenia, że ma się światło.

    "I rzekł Jezus: Przyszedłem na ten świat na sąd, aby ci, którzy nie widzą, widzieli, a ci, którzy widzą, stali się ślepymi. A gdy to usłyszeli ci faryzeusze, którzy z nim byli, rzekli mu: Czy i my ślepi jesteśmy?
    Rzekł im Jezus: Gdybyście byli ślepi, nie mielibyście grzechu, a że teraz mówicie: Widzimy, przeto pozostajecie w grzechu" [Jn 9,39-41].

    Tak więc, gdy młodzi ludzie i wspomniani dziennkarze, z poziomu im dzisiaj dostępnego, po prostu zachęcają Polaków do Jezusa, to się cieszę, bo to mój Pan! Z tego może być coś dobrego, bo ich poznanie może wzrosnąć.

    Joyce Meyer natomiast przyjeżdża jako ekspert od dobrego i obfitego życia i nie przywozi samego Jezusa, a zestaw opowieści i rad, których celem - najogólniej mówiąc - jest poprawa samopoczucia.

    Pomimo tych wyjaśnień, przyznaję, że masz dużo racji, stawiając mi zarzut niekonsekwencji. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy zobaczyłem artykuł o akcji "Nie wstydzę się Jezusa" pomyślałem - fajnie, brat Marian znów nie boi się głośno mówić o tym co niewłaściwe w świetle Biblii. Sam chciałem opisać tę akcję na swojej stronie, żeby przed tym ostrzegać.
    A tu niespodzianka. Brat Marian akcję pochwala!!

    No to ja mam pierwsze pytanie do tekstu. Bracie Marianie, napisałeś:

    "Mam świadomość, że wielu katolików mówi o Chrystusie eucharystycznym, o Jezusie z katechizmu, a nie o tym bezpośrednio z Biblii. Różne są przecież poziomy poznania Syna Bożego. Jednakowoż Pan Jezus jest w centrum tej akcji i baaardzo się z tego cieszę!"

    Czy dobrze rozumiem, że wg Ciebie Jezus eucharystyczny i Jezus z Biblii to ten sam Jezus, tylko trochę inaczej przez ludzi poznany? Czy jednak są to dwie różne osoby???

    Ja zgadzam się, Jezus nie jest niczyją prywatną własnością. Ale Jezus jest JEDEN. Nie przeszkadza mi w żadnym stopniu, gdy różne osoby, będące w różnych społecznościach, w różnych po ludzku ustalonych denominacjach, głoszą, czy zachęcają do Jezusa, ale tego JEDYNEGO, PRAWDZIWEGO.

    Jaki Jezus jest w centrum tej akcji??? I jaki to ma dla Ciebie bracie znaczenie?

    Czy mam rozumieć, że akcja "Nie wstydzę się Jezusa", akcja polegająca głównie na rozdawaniu breloczków i noszeniu ich, jest właściwym wprowadzeniem w czyn wersetu
    "Każdego więc, który mię wyzna przed ludźmi, i Ja wyznam przed Ojcem moim, który jest w niebie; ale tego, kto by się mnie zaparł przed ludźmi, i Ja się zaprę przed Ojcem moim, który jest w niebie."

    A jeśli tak, to czy ludzie noszący w widocznym miejscu akcyjny breloczek mogą być pewni wyznania ich imienia przez Jezusa przed Ojcem??

    Proszę bracie o szczere odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozsławiać imię Jezusa - wspaniała idea. Obawiam się jednak, że to rozsławianie w wykonaniu katolickim NIE MOŻE wręcz być po prostu chwaleniem Pana, zawsze będzie opatrzone metką "katolicyzm", dołączoną do Jego imienia (zresztą właśnie z przymiotnikami typu "echarystyczny" itp.). Jeżeli ta akcja pociągnie gorliwych ludzi, szukajacych Boga a nie mających poznania i Ducha Świętego to najprowdopodobniej pociągnie ich ku zwiedzeniu po prostu. Bo potem będą zmuszani właśnie do bałwochwalstwa i praktykowania innych błędnych nauk. Zgadzam sie, że nie nam sądzić o zbawieniu czy potępieniu i nie nam zaglądać w dusze, jednak Pan przykazał nam bysmy rozsądzali uczynki i naukę i przestrzegali przed zwiedzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyjciele! Na bezrybiu i rak ryba. Gdy posłuchałem co i jak Przemysław Babiarz mówi o Jezusie, to się po prostu ucieszyłem, bo ja tak pięknie o Nim nie potrafię opowiadać.

    Ogromny deficyt mówienia o Jezusie w naszym kraju sprawia, że gdy wreszcie ktoś nie mówi przede wszystkim o Maryi i papieżu, a o Jezusie właśnie, to witam taką akcję z radością. Oczywiście przyznając Wam rację we wszystkim, co napisaliście. Kropka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochani to jest przykład jak rozwodniona dzisiaj jest Ewangelia. Rozmydlone definicje. Ja w pierwszej chwili, ucieszyłem się z takiej inicjatywy i serce zabiło mocniej. Pomyślałem Jezus będzie wywyższony, ale po dłuższym namyśle zadałem sobie pytanie jakiego Jezusa ta akcja wywyższa, czy Tego, który jest Królem królów z siedziba w Niebie po prawicy Ojca, czy tego zamkniętego w tabernakulum. No i odpowiedź nie jest już tak oczywista.

    OdpowiedzUsuń
  7. Umiłowany bracie Marianie. Wielokrotnie na tym forum stawałem z Tobą ramię w ramię w obronie zdrowej nauki i ostrzegania przed zwiedzeniami.

    Nie mogę dzisiaj jednak pojąć, jak to jest możliwe, że przyznajesz krytykującym akcję "rację we wszystkim", jednocześnie nadal radując się z tej akcji. Przecież to jest sprzeczność sama w sobie.

    Doskonale wiemy, komu zależy na upowszechnianiu innego Jezusa. Jako wierzący, jako narodzeni na nowo, nie mamy prawa cieszyć się z propagowania innego Jezusa. W ten sposób sami dajemy się złapać szatanowi w jego sidła.

    Polecam wszystkim czytelnikom bloga, w tym samemu autorowi, zapoznanie się choćby z artykułem "Byle tylko wszelkimi sposobami", autorstwa brata w Chrystusie, Darka. To myślę jest jak najbardziej w temacie dzisiejszego wpisu.
    http://www.tiqva.pl/zdrowa-nauka/178-byle-tylko-wszelkimi-sposobami

    Polecam także wykład autorstwa Rogera Oaklanda "Inny Jezus", do obejrzenia tutaj
    http://www.tiqva.pl/multimedia/179-inny-jezus

    Osobiście w pierwszej chwili również byłem pozytywnie zaskoczony wypowiedzią Babiarza. W wielu momentach mówił sensownie i odważnie. Ale nie możemy się dać na to nabrać...

    „Obawiam się jednak, ażeby, jak wąż chytrością swoją zwiódł Ewę, tak i myśli wasze nie zostały skażone i nie odwróciły się od szczerego oddania się Chrystusowi. Bo gdy przychodzi ktoś i zwiastuje innego Jezusa, którego myśmy nie zwiastowali, lub gdy przyjmujecie innego ducha, którego nie otrzymaliście, lub inną ewangelię, której nie przyjęliście, znosicie to z łatwością” (2 Kor.11,3-4).

    Bracie Marianie! Jeśli nadal jesteś uradowany z akcji "Nie wstydzę się Jezusa", wówczas różnimy się tutaj w całej rozciągłości. Na bezrybiu i rak ryba? Inny Jezus nie może w żaden sposób zastąpić prawdziwego...

    Ty bracie nie potrafisz tak pięknie opowiadać o Jezusie jak Babiarz? Tu racja, bo mówicie o innych Jezusach.

    Smutny to dla mnie dzień...

    OdpowiedzUsuń
  8. Bracie kochany, przecież to jest inny Jezus głoszony w innym duchu [II Kor. 11:2-4]. Co by było, gdyby taką sama akcję zainicjowali muzułmanie (nie wstydza się "Jezusa" jako proroka)? Albo hinduiści (nie wstydzą się "Jezusa" jako wcielenie Brahmana)? Albo zwolennicy New Age (nie wstydzą się "Jezusa" jako wewnętrznego przewodnika)? Tutaj nie chodzi o to, że nie wszyscy TAK SAMO znają Jezusa. Chodzi o to, że nie wszyscy znają TEGO SAMEGO Jezusa. Stosunek obydwóch panów Z tv do INNEGO JEZUSA jest pozytywny, ale czy to jest dla nas powód do jakiegoś wielkiego podniecenia?

    Z powyższego artykułu wynika, że męczennicy w czasach Reformacji i wcześniej mogli spokojnie zejść ze stosów stwierdzając, że ich oprawcy po prostu mają "inny stopień poznania" tego samego Jezusa. Cóż za wygodne i ekumeniczne stwierdzenie - "Szukajmy tego, co nas łączy!"

    Jako były katolik i ekumenista jestem "wstrząśnięty, niezmieszany" - jak mawiał pewien agent, który przynajmniej był świadomy, że kłamie, bo to był jego zawód.

    Uważam, że powyższy tekst nie tylko jest naiwny, ale również niebezpieczny, bo może prowadzić maluczkich (czyli prostolinijnych wierzących nie mających pojęcia o głębi ekumenicznego zwiedzenia) do upadku.

    Nie wolno nazywać raka rybą tylko dlatego, że jesteśmy na bezrybiu. Bo ktoś może uwierzyć i odwrócić się od ryby...

    Pozdrawiam,
    Krzysztof

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja uważam, że "nie wstydzić się Chrystusa" to znaczy:
    - zachowywać się tak, jak na Jego ucznia przystało
    - głosić Ewangelię i przy tym nie bać się, że zostanie się wyśmianym czy nieakceptowanym
    Noszenie symboli religijnych dzisiaj niekoniecznie jest znakiem przynależności do dzieci Bożych. Masa moich znajomych, którzy są ateistami, też noszą krzyżyki. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wtrącę może jeszcze swoje zdanie a zacznę od cytatu:
    'Mężowie ateńscy! Widzę że pod każdym względem jesteście ludźmi nadzwyczaj pobożnymi (interlinia: nader bogobojnymi). Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości,znalazłem też ołtarz na którym napisano: Nieznanemu Bogu. Otóż to co czcicie, nie znając , ja wam zwiastuję.' Dz.17:22-23
    Apostoł wcześniej oglądając przedmioty pogańskiego kultu obruszał się nad ich bałwochwalstwem , a gdy w końcu do nich przemówił, nazwał ich ludźmi 'pobożnymi', ich bałwany 'ich świętościami' a na samym końcu stwierdził że czczą Boga , tyle że go nie znają.
    Nie wiem czy obejrzeliście wystąpienie P.Babiarza, ale na mnie zrobiło ogromne wrażenie a przede wszystkim wyzwanie. Jeśli dla Pawła świetnym punktem wyjścia do zwiastowania były pogańskie mity o ileż bardziej jest nim prezentacja Przemysława Babiarza?
    De facto jest ona znakomitą prezentacją tego co najbardziej wzniosłe w Ewangelii.
    Oczywiście, że diabeł stara się teraz użyć nagrań tych szczerych ludzi do utwierdzenia innych w błędzie.
    Marian jednak wybrał postawę apostoła Pawła i wykorzystał to niezwykle rzadkie zjawisko, gdy katolik mówi o Jezusie w taki sposób.
    Pamiętacie grę z przedszkola: chowa się gdzieś fanta a potem jedno dziecko go szuka. Gdy idzie w złym kierunku:wszyscy mówią zimno!, zimno!. Gdy w dobrym: ciepło!, ciepło!.
    Gdy słuchałem obu znanych panów, miałem ochotę wołać, ciepło!, ciepło!
    Marianie też zrobiło mi się bardzo ciepło na sercu
    P.S.
    Bracia, nie bądźcie dziećmi w myśleniu, ale bądźcie w złem jak niemowlęta, natomiast w myśleniu bądźcie dojrzali. 1 Kor.14:20

    OdpowiedzUsuń
  11. Drodzy oburzeni bracia, którzy tak jednoznacznie odcinacie się od ciepłych słów br Mariana o katolikach i dwóch znanych z tv panach, którzy w tej akcji uczestniczą.
    Piszecie tak jakbyście pierwszy raz trafili na tą stronę i nie znali poglądów autora. Czy z jego wcześniejszych wpisów można wysnuć wniosek, który przewija się w waszych wypowiedziach o popieraniu głoszenia fałszywego Jezusa. Wybaczcie, ale ja tam wyczytuję coś dokładnie przeciwnego. A już jego wymuszone tłumaczenie i "bicie w piersi" chyba nie pozostawia Wam cienia wątpliwości jakie są jego poglądy w tej sprawie.

    Br Marian się ucieszył, że ktoś znany, publicznie mówi o swojej miłości do Jezusa i o relacji z Nim, a tu Mu się dostało, że wspiera głoszenie fałszywego Jezusa. Moja droga do prawdziwego chrześcijaństwa zaczęła się w Kościele katolickim ponad ćwierć wieku temu i mogę Wam zaświadczyć, że głos który mnie tam wtedy zawołał jest tym samym głosem, który słyszę codziennie na modlitwie. Odpowiedziałem na wołanie prawdziwego, żyjącego Jezusa, który jakimś czasie wyprowadził mnie do swojego prawdziwego Kościoła.
    Jan. 16:12
    12. Mam wam jeszcze wiele do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie;

    Doświadczyłem tego we własnym życiu i może dlatego łagodniej oceniam takie akcje.
    Chyba dostrzegacie różnice wobec tego, co oglądaliśmy przez ostatnie dni w tv.

    Nie dostrzegam tu też zarzutu podwójnej miary.
    Joyce Mayer przedstawia się jako ewangelicznie wierząca, a głosi fałszywą ewangelię, czyli wg standardów Bożego słowa jest albo osobą zwiedzioną, jeśli robi to w naiwności, albo fałszywym bratem (siostrą) jeśli robi to z premedytacją i wyrachowaniem. W obydwu przypadkach należy przed nią ostrzegać zbory. Tak nauczają listy apostolskie.
    Katolicy, to świat (czyli poganie i starozakonni żydzi), którym musimy głosić ewangelię. Pan Jezus ucieszył się kiedyś z wyznania jednego uczonego i powiedział do niego:
    Mar. 12:34
    A Jezus, widząc, że on rozsądnie odpowiedział, rzekł mu: Niedaleki jesteś od Królestwa Bożego.

    Można być niedaleko przystanku na którym stoi autobus, ale to wcale nie oznacza, że nim odjedziemy, bo jesteśmy niedaleko.
    Takie stwierdzenie mówi nam raczej, że idziesz w dobrym kierunku, ale masz jeszcze trochę do przejścia zanim będziesz na miejscu.

    W moim przekonaniu, to własnie napisał br Marian o tej akcji.

    Pamiętam jaka rewolucję w moim myśleniu wywołał kilkanaście lat temu br Jan Guńka, który jadąc w maju z usługą dzielił się już na miejscu tym, że mijał po drodze rozmodlone kobiety przed figurkami i krzyżami i jego serce było tak poruszone, że tak szczerze się modlą, ale nie do Boga. Ja byłem ze zboru gdzie nie mówiło się tak o katolikach. To byli bałwochwalcy modlący się do bałwanów! A tu nagle siwy włos br Jana i jego łzy w oczach przekonał mnie, że można powiedzieć to samo nikogo przy tym nie obrażając (jak Paweł o żydach)
    Ciepłe wypowiedzi o niewierzących nie muszą oznaczać, że się z nimi zgadzamy, ale mówią dużo o naszym sercu.

    Po wpisach w komentarzach, chcę raczej pogratulować br Marianowi odwagi w ciepłym wypowiadaniu się o ludziach za których też umarł Pan Jezus.

    Pozdrawiam
    Jacek

    OdpowiedzUsuń
  12. Chciałem napisać coś podobnego co brat Jacek...
    Dziękuję bracie Jacku i dziękuję bracie Marianie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Drodzy: Tomku, Darku I Jacku. Zachęcam do przeczytania egzegezy Dziejów Apostolskich 17:15-34, zamieszczoną na serwisie Tiqva.
    "Paweł na Areopagu. Jak głosić ewangelię?"
    http://www.tiqva.pl/zdrowa-nauka/175-pawe-na-areopagu-jak-gosi-ewangeli

    A wracając do wpisu naszego brata w Chrystusie, głoszącego prawdziwego Jezusa Chrystusa, brata Mariana Biernackiego. Co byście powiedzieli, gdybym ja na swojej stronie napisał tak:

    "O Świadkach Jehowy.
    Zawsze podnosi mnie to na duchu, gdy słyszę dobre słowa o Panu Jezusie i zachętę do bliższego z Nim kontaktu. Mam świadomość, że wielu Świadków Jehowy mówi o Chrystusie jako o Archaniele Michale, a nie o tym bezpośrednio z Biblii. Różne są przecież poziomy poznania Syna Bożego. Jednakowoż - teoretycznie rzecz biorąc - Pan Jezus jest w centrum akcji ich chodzenia po domach i baaardzo się z tego cieszę!"

    Czym innym jest pochwalenie gorliwości i odwagi niektórych katolików, jednocześnie jasno stwierdzając, że głoszą innego Jezusa i inną ewangelię, a czym innym jest napisanie:
    Raduję się z akcji "Nie wstydzę się Jezusa" plus
    "Gdy swego czasu, jeszcze w trakcie ziemskiej służby Jezusa, Jego uczniowie chcieli komuś zabronić występowania w imieniu Jezusa dlatego, że z nimi nie chodził, wtedy Jezus powiedział: Nie zabraniajcie; kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z wami. [Łk 9,50]."

    Dla mnie osobiście zasugerowało to, że podczas tej akcji głoszony jest prawdziwy Jezus, stąd moje wcześniejsze komentarze.

    Bardzo cieszę się z dodatkowych wyjaśnień brata Mariana i bardzo doceniam jego pokorę w tym względzie, nie często spotykaną dzisiaj wśród nauczycieli, którzy pisząc coś lub mówiąc mają się nieraz za nieomylnych, nie korygując zazwyczaj nawet oczywistych błędów w wypowiedziach.

    Ale gdyby przecież brat Marian od razu klarownie przedstawił swoje stanowisko, to zapewne nie byłoby tylu komentarzy i potrzeby pisania dodatkowego wyjaśnienia. Stało się jednak, jak się stało. Nie odwracajmy zatem kota ogonem...

    OdpowiedzUsuń
  14. I jeszcze o katolikach. Są to osoby, którym głównie głoszę ewangelię. Z racji tego, że jeszcze niewiele przez 30 lat sam byłem katolikiem, nie znającym Pana Jezusa, z racji tego, że dookoła mnie są głównie katolicy, leżą mi oni bardzo na sercu.

    Np. mój tata jest katolikiem, ma breloczek z JP2 i Św. Krzysztofem, twierdzi, że zna Pana Jezusa. Ale pewności zbawienia nie ma, twierdząc, że jest to obraza Boga tak twierdzić. Nie dam mu jednak w prezencie kolejnego breloczka, a głoszę mu prawdziwego Jezusa i prawdziwą ewangelię. Mówię mu, że jest na szerokiej drodze do piekła. Jak myślicie? Robię to z miłości do mego taty, czy z nienawiści?

    Kocham Przemka Babiarza jako mojego bliźniego. Póki jednak nie mam pewności, że jest osobą narodzoną na nowo (a on sam przecież mówi o Duchu Świętym jako efekcie bierzmowania), dopóty z miłości do niego i podobnych mu milionów ludzi będę głosił im ewangelię, prawdziwą i pełną. Nie będę utwierdzał ludzi tkwiących w błędzie, że jest ok.

    OdpowiedzUsuń
  15. Prawdziwa ewangelizacja musi zawierać kilka ważnych składników: m.in. ostrzeżenie przed Bożym Sądem z powodu grzechów, wezwanie do upamiętania, zerwania z bezbożnym życiem, konieczność nowego narodzenia, wzrastanie i trwanie w społeczności z Jezusem i Jego naśladowcami itd.
    Niestety wspomniana akcja nie zawiera żadnego ze wspomnianych elementów ani nie zawierają ich wystąpienia znanych dziennikarzy. W ich wystąpieniach pojawia się kilkakrotnie słowo 'Jezus', 'chrześcijaństwo', 'zachęta' i wielokrotne wezwanie by się nie wstydzić. Ale jest to jedynie wezwanie do noszenia jeszcze jednego medalika (jak słusznie zauważa Rafał), z wyraźną sugestią, że tym samym wyda się świadectwo prawdziwego chrześcijaństwa.
    W pierwszej chwili burzliwe reakcje wydały mi się niesłuszne, a dodatkowe uzupełniające słowa pastora niepotrzebne.
    Przyznaję wam jednak rację, i jak najbardziej uważam, że Wasze reakcje były słuszne.
    Istotą tej akcji jest właśnie dawanie do zrozumienia, że eucharystyczny Jezus to właśnie ten prawdziwy Jezus. Masz rację Rafale nie mamy prawa cieszyć się z głoszenia innego Jezusa w nadziei, że może przez to ktoś pozna prawdziwego Jezusa.

    OdpowiedzUsuń
  16. Pozdrawiam Autora! Dziękuję za ten artykuł i zgadzam się z nim. Oczywiście, że akcja tu opisana nie jest doskonała, ale nie wiem czy dobrze od razu łamać trzcinę połamaną i wylewać wiadro wody na małą iskierkę. A tak by chyba niektórzy chcieli. Bo coś jest niedoskonałe czy jakieś tam jeszcze. Nie przymykam oko, że niedoskonałe. Ale nie zmienia to faktu, że Jezus będący w centrum jakiejś akcji w KRK to coś jednak dziwnego i godnego raczej pochwały niż nagany. Oczywiście nasze zrozumienie relacji z Jezusem jest inne niż w KRK. Tam zresztą samo słowo "Jezus" ma inną konotację. Ale kiedy posłuchałem red. Babiarza, to widzę, że nie mówi on jak klasyczny katolik albo owi ludzie spod Pałacu. I nie chodzi mi tylko o gładką mowę wykształconego dziennikarza.
    Może cieszmy się z tego co jest? Może w modlitwie wesprzyjmy to co niedoskonałe, może zróbmy coś pozytywnego w miejsce samej tylko krytyki. Sam rekrutuję się z środowiska KRK. I droga do wielu rzeczy to pewne etapy. To czas wzrostu. A zresztą czy ktoś dziś może powiedzieć, że już jest doskonały i niczego nie potrzebuje, bo jest w zborze ewangelicznym? Jeśli ktoś może tak powiedzieć to gratuluję, ale ja ciągle widzę potrzebę przemiany. A jeśli chcę iść do przodu, to bardziej potrzebuję zachęty i nakierowania na właściwą drogę, niż krytyki. Bardziej pomocy, a nie odrzucenia.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Wczoraj otrzymałem kilka breloczków z tej akcji, wszedłem na widniejący na nim adres internetowy www.mt1033.pl i tu już sprawa nie jest tak oczywista. Ten brelok nie reklamuje Jezusa, ale Kościół Katolicki z jego dogmatami, z deklaracją miłości do niepokalanej i z deklaracja fatimską która nie jest chrystocentryczna ale maryjnocentryczna. Można jedynie prosić Pana aby tym wszystkim którzy tworzą tą akcję Bóg objawił kim rzeczywiście jest Jezus Chrystus, że tylko On jest pośrednikiem na drodze do Ojca i jedynym Zbawicielem, mieszkającym nie w hostii ale po prawicy Ojca w Niebie.

    OdpowiedzUsuń