27 lutego, 2012

Chrzest zbawia. Od czego?

Wezwanie z sobotniego wpisu: Nie zwlekaj! – jako, że wywołało sporo kontrowersji – chcę dziś uzupełnić ważną refleksją na temat znaczenia chrześcijańskiego chrztu. W tym celu odwołam się do fragmentu Pisma Świętego z Pierwszego Listu św. Piotra:

 Gdyż i Chrystus raz za grzechy cierpiał, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was przywieść do Boga; w ciele wprawdzie poniósł śmierć, lecz w duchu został przywrócony życiu. W nim też poszedł i zwiastował duchom będącym w więzieniu, które niegdyś były nieposłuszne, gdy Bóg cierpliwie czekał za dni Noego, kiedy budowano arkę, w której tylko niewielu, to jest osiem dusz, ocalało przez wodę. Ona jest obrazem chrztu, który teraz i was zbawia, a jest nie pozbyciem się cielesnego brudu, lecz prośbą do Boga o dobre sumienie przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa [1Pt 3,18–21].

 Jest tu napisane, że chrzest zbawia. Od czego? W jakim sensie?  Wiadomo, że usprawiedliwienie, tj. oczyszczenie od grzechów, uchylenie ciążącego na każdym człowieku wyroku wiecznego potępienia, następuje przez wiarę w skuteczność doskonałej ofiary Jezusa Chrystusa, z chwilą gdy człowiek osobiście ukorzy się i przed Bogiem takie wyznanie wiary złoży. Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości [1Jn 1,9].

 Usprawiedliwienie z wiary wprowadza nawracającego się człowieka w stan pokoju z Bogiem [Rz 5,1]. Gniew Boży i wieczne potępienie przestają już wisieć nad głową człowieka, który uwierzył [Rz 8,1]. Gdyby więc tak usprawiedliwiony człowiek natychmiast odszedł z tego świata, z pewnością cieszyłby się darem wiecznego zbawienia. Nie wszyscy jednak z chwilą nawrócenia idą od razu do Pana. Raczej zostają na ziemi i mają przed sobą niebezpieczną pielgrzymkę, stając oko w oko z duchowo wrogim światem.

 Właśnie z powodu tego duchowego zagrożenia, każdy, kto uwierzył w Jezusa Chrystusa, niezwłocznie powinien się ochrzcić. To dlatego już w dniu narodzin Kościoła, wezwanie do przyjęcia chrztu tak wyraźnie zabrzmiało w uszach ludzi przyjmujących wiarę: A gdy to usłyszeli, byli poruszeni do głębi i rzekli do Piotra i pozostałych apostołów: Co mamy czynić, mężowie bracia? A Piotr do nich: Upamiętajcie się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego [Dz 2,37–38]. Czym byli tak poruszeni? Uświadomioną im prawdą, że świat ukrzyżował Syna Bożego, a oni do tego grona przynależą.

 Słuchacze Piotrowego kazania zostali wezwani do natychmiastowego oddzielenia się duchowo od świata, który ukrzyżował Jezusa. Wielu też innymi słowy składał świadectwo i napominał ich, mówiąc: Ratujcie się spośród tego pokolenia przewrotnego. Ci więc, którzy przyjęli słowo jego, zostali ochrzczeni i pozyskanych zostało owego dnia około trzech tysięcy dusz [Dz 2,40–41].

 Innymi słowy, człowiek zbawiony od wiecznego potępienia przez usprawiedliwiającą go wiarę w Jezusa Chrystusa, natychmiast potrzebuje też zbawienia od świata. Izraelici, uratowani od śmierci przez krew baranka, natychmiast musieli opuścić terytorium Egiptu, aby dostąpić zbawienia od jego złej władzy.

 To zbawienie staje się możliwe tylko przez urządzenie publicznego pogrzebu, świadczącego o tym, że nowo nawrócony umarł dla dotychczasowego stylu życia i już do świata nie przynależy. Jak woda potopu oddzieliła nowe życie wybawionych, od potępionego starego świata, jak wody Morza Czerwonego oddzieliły synów Izraela od Egipcjan i uwolniły naród wybrany przez Boga spod mocy Egiptu, tak też zanurzenie w wodzie chrztu, zbawia chrześcijanina od świata!

 Dopóki nowo nawrócony nie zostanie ochrzczony, przynależy duchowo do świata. Tylko przez śmierć można się od tej zależności uwolnić. Chrzest wiary jest takim właśnie publicznym świadectwem dla świata, że już dłużej do niego nie należymy.

 Jeden z ukrzyżowanych wraz z Jezusem złoczyńców wyznał wiarę w Jezusa i bez zanurzenia w wodzie chrztu znalazł się w raju, bo tego samego dnia został oddzielony od świata przez fizyczną śmierć. Wszyscy zaś, którzy po nawróceniu pozostają w ciele, a chcą chodzić w wierze i osiągnąć cel wiary, powinni czym prędzej dać się ochrzcić.

 Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z nim przez chrzest w śmierć, abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili [Rz 6,4].

3 komentarze:

  1. "Innymi słowy, człowiek zbawiony od wiecznego potępienia przez usprawiedliwiającą go wiarę w Jezusa Chrystusa, natychmiast potrzebuje też zbawienia od świata"

    Ale to, że możemy odmienić nasz umysł i nie upodabniać się do tego świata
    ( ani nie miłować tego świata) umożliwia nam Duch Święty, który mieszka w nas od momentu nowego narodzenia jeszcze ZANIM się ochrzcimy.
    Chrzest to takie publiczne wyznanie wiary, prośba o dobre sumienie u Boga, symboliczny akt "śmierci"- obraz tego, co się w duchu już wydarzyło. Chrzest nikogo od świata nie zbawia, jak ktoś chce wrócić do świata, to i ochrzczony może do niego wrócić. Znów chrzest nabiera jakiegoś magicznego znaczenia...Jakieś to wszystko pomieszane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dodam tylko tyle, że naprawdę czasem ktoś wygląda na nawróconego człowieka, czyta Słowo i stara się je stosować, a i czasem widoczna jest jego przemiana. Natomiast występuje w nim wielki opór w kwestii chrztu. Nie wiem czy to też zauważyliście???
    Czy to właśnie czegoś nie obrazuje? Duchowego oporu? Czy wtedy jest widoczna "śmierć starego"? Jednak jakoś ten chrzest ze zbawieniem i nowo narodzeniem się łączy, bo wtedy to zwykłe posłuszeństwo Słowu nie stanowi dla człowieka problemu. Przecież to chyba najprostsza czynność w porównaniu z dalszym "zewlekaniem starego człowieka".

    OdpowiedzUsuń