01 marca, 2012

Czy starać się o zmniejszenie ich chwały?

kamienowanie Szczepana
Jako że dziś w Polsce Narodowy Dzień "Żołnierzy Wyklętych", chcę podzielić się, a przy tym z pewnością też się narazić większości czytelników, refleksją o granicach chrześcijańskiej odpowiedzialności za prześladowanych współbraci.

 Wdzięczna pamięć o tych, którzy przed laty walczyli z reżimem komunistycznym o lepszą przyszłość narodu polskiego, doznając z tego tytułu rozmaitych krzywd, ma oczywiście swoje uzasadnienie i jest godna uwagi, ale mnie bardziej dziś zajmuje temat właściwego stosunku do kwestii prześladowania chrześcijan.

 Docierające do nas informacje o reperkusjach i uciskach, na jakie narażeni są ludzie wierzący w różnych częściach świata rozbudzają naszą wyobraźnię, napełniają współczuciem i mobilizują do modlitwy. Nierzadko też wywołują w nas poczucie winy, że tak niewiele robimy w ich sprawie.

 Spójrzmy więc na to zagadnienie w świetle Biblii. Pomijając prześladowania ludzi wierzących w Boga w okresie Starego Testamentu, przywołajmy kilka przykładów reakcji na prześladowanie wierzących w okresie Nowego Przymierza.

 Najważniejszym dla nas wzorem, i to pod każdym względem, jest oczywiście nasz Pan, Jezus Chrystus. Jak więc On zareagował na wieść o aresztowaniu za wiarę Jana Chrzciciela? A gdy Jezus usłyszał, że Jana uwięziono, usunął się do Galilei [Mt 4,12]. Po jakimś czasie, Jan, usłyszawszy w więzieniu o czynach Chrystusa, wysłał uczniów swoich i kazał mu powiedzieć: Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też mamy oczekiwać innego? A Jezus im odpowiedział: Idźcie i oznajmijcie Janowi, co słyszycie i widzicie [...] a błogosławiony jest ten, kto się mną nie zgorszy. A gdy ci odchodzili, zaczął Jezus mówić do tłumów o Janie: Co wyszliście oglądać na pustyni? Czy trzcinę chwiejącą się od wiatru? [...] Ujrzeć proroka? Owszem, powiadam wam, nawet więcej niż proroka [...]. Zaprawdę powiadam wam: Nie powstał z tych, którzy z niewiast się rodzą, większy od Jana Chrzciciela ale najmniejszy w Królestwie Niebios większy jest niż on [Mt 11,2–11].

 Z tych słów wyraźnie wynika, że Jezus miał jak najlepsze zdanie o Janie Chrzcicielu, a jednak nie podjął żadnej próby wyciągnięcia go z więzienia. Po egzekucji Jana przyszli uczniowie jego, wzięli ciało i pogrzebali je, i poszedłszy, opowiedzieli Jezusowi. Gdy Jezus o tym usłyszał, oddalił się stamtąd w łodzi na miejsce puste, na osobność [Mt 14,12–13].

 Innym, obowiązującym nas wzorcem zachowań jest prazbór w Jerozolimie. A w owym czasie targnął się król Herod na niektórych członków zboru i począł ich gnębić. Jakuba, brata Janowego, kazał ściąć. Gdy zaś widział, że się to podoba Żydom, kazał pojmać i Piotra; a były to dni Przaśników. A gdy go ujął, wtrącił do więzienia i przekazał czterem czwórkom żołnierzy, aby go strzegli, zamierzając po święcie Paschy stawić go przed ludem. Strzeżono tedy Piotra w więzieniu; zbór zaś modlił się nieustannie za niego do Boga [Dz 12,1–5].

 Zbór się modlił o Piotra, lecz nie czytamy, żeby czynił starania na dworze królewskim o uwolnienie Jakuba, ani też, żeby pikietował na rzecz uwolnienia Piotra. Była to przecież społeczność niemała. Już przy pierwszym aresztowaniu Piotra i Jana wielu zaś z tych, którzy słyszeli tę mowę, uwierzyło, a liczba mężów wzrosła do około pięciu tysięcy [Dz 4,3–4]. A Słowo Boże rosło i poczet uczniów w Jerozolimie bardzo się pomnażał [Dz 6,7]. Wydawać by się mogło, że głos wielotysięcznej wspólnoty chrześcijańskiej miałby szanse wiele zdziałać i zatrzymać te prześladowania. Czemu więc pierwsi chrześcijanie nawet nie zwołali żadnego wiecu poparcia dla uwięzionych braci?

 Nie inaczej też było z apostołem Pawłem. Jeszcze przed jego aresztowaniem stało się jasne, że starania o uwolnienie z więzienia nie będą tym, czego będzie on oczekiwał od zboru. A gdy przez dłuższy czas tam pozostawaliśmy, nadszedł z Judei pewien prorok, imieniem Agabus, i przyszedłszy do nas, wziął pas Pawła, związał sobie nogi i ręce i rzekł: To mówi Duch Święty: Męża, do którego ten pas należy, tak oto zwiążą Żydzi w Jerozolimie i wydadzą w ręce pogan. A gdy to usłyszeliśmy, prosiliśmy zarówno my, jak i miejscowi, aby nie szedł do Jerozolimy. Wtedy Paweł odrzekł: Co czynicie, płacząc i rozdzierając serce moje? Ja przecież gotów jestem nie tylko dać się związać, lecz i umrzeć w Jerozolimie dla imienia Pana Jezusa. A gdy się nie dał nakłonić, daliśmy spokój i powiedzieliśmy: Niech się dzieje wola Pańska [Dz 21,10–14].

 Właśnie. Wedle nauki Jezusa i apostołów, prześladowanie ze względu na wiarę, to zaszczyt i najwyższy honor chrześcijanina. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie z powodu sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo Niebios [Mt 5,11]. Wychłostani publicznie, Piotr i Jan, odchodzili sprzed oblicza Rady Najwyższej, radując się, że zostali uznani za godnych znosić zniewagę dla imienia jego [Dz 5,40–41], a Paweł napisał do Filipian: Gdyż wam dla Chrystusa zostało darowane to, że możecie nie tylko w niego wierzyć, ale i dla niego cierpieć [Flp 1,29].

 Wiadomo, że jeżeli jakiś członek lokalnej wspólnoty chrześcijańskiej zostanie z powodu Chrystusa wtrącony do więzienia, jego współbraci obowiązuje wskazówka: Pamiętajcie o więźniach, jakbyście współwięźniami byli, o uciskanych, skoro sami również w ciele jesteście [Hbr 13,3]. Powinni modlić się o niego, nieść mu duchową pociechę i inną możliwą dla nich pomoc. Czy jednak najważniejszym ich celem powinno być staranie o jego uwolnienie? Przecież jeżeli Bóg kogoś chciał mieć poza murami więzienia, to go stamtąd po prostu uwalniał, jak np. apostoła Piotra czy Pawła i Sylasa.

 Skoro zaś w świetle Biblii prześladowanie ze względu na wiarę w Jezusa Chrystusa jest błogosławieństwem w życiu chrześcijanina, to czy inni chrześcijaninie powinni dwoić się i troić, żeby jak najszybciej to błogosławieństwo powstrzymać?

 A może zamiast tak bardzo martwić się o prześladowanych za wiarę gdzieś hen daleko, należałoby tutaj i teraz zacząć tak żyć i tak głosić Chrystusa, żeby wreszcie nam zaczęto - jak im - naprawdę dobierać się do skóry?! Może wtedy poznalibyśmy, jak smakuje prawdziwe chrześcijaństwo i jaka to chwała, móc cierpieć prześladowanie ze względu na Pana? Przecież nawet gdyby trzeba było z tego powodu umierać, to rozstać się z życiem i być z Chrystusem, to daleko lepiej [Flp 1,23].

W świetle Biblii, prześladowania za wiarę są prawdziwym powodem do dumy.  Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu, ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili. Błogosławieni jesteście, jeśli was znieważają dla imienia Chrystusowego, gdyż Duch chwały, Duch Boży, spoczywa na was. A niech nikt z was nie cierpi jako zabójca albo złodziej, albo złoczyńca, albo jako człowiek, który się wtrąca do cudzych spraw. Wszakże jeśli cierpi jako chrześcijanin, niech tego nie uważa za hańbę, niech raczej tym imieniem wielbi Boga [1Pt 4,12-16].

Sam już nie wiem, co o tym myśleć? Wiem jednak z autopsji, że chwalebność mojego życia chrześcijańskiego była i jest wprost proporcjonalna do stopnia wyklinania, wyszydzania, poniewierania, czy chociażby lekceważenia mnie ze względu na mój związek z Panem Jezusem Chrystusem.

W razie czego, proszę więc o modlitwę nie przede wszystkim o uwolnienie "wyklętego" żołnierza Jezusa Chrystusa, a o jego wytrwanie przy Panu w godzinie próby...

7 komentarzy:

  1. "Tak jest, wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będą." 2 Tym. 3:12
    Ostatnio przeczytałem biografię Johna Wesleya - "Jego parafią był świat" oraz obejrzałem film Jan Hus. Losy tych ludzi pokazują mi, że Boże Królestwo też ma wiele, wiele swoich "wyklętych żołnierzy" dosłownie wyklętych i pogrzebanych w nieznanych miejscach. Zgadzam się z Twoimi myślami, i często zadaję sobie pytanie - gdzie się podziało moje cierpienie dla Chrystusa? Czy żyję na tyle pobożnie, że "zasługuję" na prześladowanie. Teraz bycie prześladowanym jest niepopularne, raczej dążymy do tego byśmy byli przyjaźni i unikamy niewygodnych sytuacji.

    I jeszcze jeden werset "Tak że i my sami chlubimy się wami w zborach Bożych, waszą wytrwałością i wiarą we wszystkich prześladowaniach waszych i uciskach, jakie znosicie;" 2 Tes. 1:4 Czy jesteśmy gotowi i na tyle odważni aby, gdy nadejdzie taka potrzeba, zrozumieć prześladowanych i chlubić się nimi.

    Bracie Marianie dziękuje za dzisiejszą refleksję nad prześladowaniem. Przeczytałem i dało mi to sporo do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak... Doświadczyłam w moim krótkim "stażu" niejednego może nie tyle prześladowania (to za mocne słowo), ile niechęci i wręcz nienawiści do mojej osoby. Swego czasu na blogu ostro atakowała mnie pewna osoba, z obsesją na punkcie Żydów (pisała bardzo agresywne komentarze antysemickie), no i mnie też się obrywało, gdy pisałam biblijne rozważania. Z kolei raz jedna z prowadzących na I roku mocno okrzyczała mnie za to, że nie zgodziłam się z jej poglądami na temat małżeństw i adopcji homoseksualistów... Oberwało mi się wtedy ostro. Wtedy właśnie pomyślałam sobie o tym wersecie.
    Myślę że powinniśmy się przede wszystkim modlić o prześladowanych. I to i tych z daleka, i tych z bliska, bo w końcu nie dalej jak kilka lat temu znajomy mi opowiadał, jak to w Częstochowie nie dano zielonoświątkowcom pozwolenia na budowę zboru "bo to takie katolickie miasto"... W Polsce nie ma aż takiego prześladowania jak w krajach islamu czy w Indiach, ale jednak zdarzają się przypadki że np. nawrócone dziecko zostaje wyrzucone z domu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam - umknęła mi literówka - miało być "niedawno"... Tak to jest jak się pisze szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Refleksja Pastora była b. ciekawa i godna zastanowienia. Pozwolę sobie też na swoje dwa grosze. Wydaje mi się, że celem w chrześcijańskim życiu jest podobanie się Bogu, a nie koncentrowanie się na prześladowaniach. One się pojawią w naturalny sposób. To trochę jak z oporem demonicznym - jeśli idziemy w dobrą stronę, to wilk z lasu sam wyjdzie bez wywoływania go.
    Miara prześladowań jest inna w Arabii czy Chinach a inna jest w Polsce. Jeślibyśmy robili w Arabii to co robimy w Polsce (nabożeństwa, grupy domowe, ewangelizacje itd.) to skończylibyśmy podobnie jak obecnie prześladowani np. w Indiach. Dziś każdy człowiek przyznający się do Jezusa w Polsce słyszy obelgi, kłamstwa pod swoim adresem, czasem też pojawiają się pewne fizyczne aspekty prześladowania. Szczególnie ma to miejsce w tzw. podzielonych rodzinach. Czasem też ktoś rozbije szybę w jakimś budynku albo nieco poprzeszkadza. Ale generalnie Bóg daje w Polsce to co nazwałbym "otwartymi drzwiami". Jest czas dużej swobody do głoszenia Słowa i to trzeba wykorzystać. Wprawdzie przylatują też pierwsze jaskółki odnośnie zakazywania głoszenia całego Słowa. Mam na myśli kwestie związane z homoseksualizmem albo niebiblijnym wychowaniem dzieci. I już tutaj przychodzi mały test: czy odważnie potrafimy mówić na powyższe tematy tak jak mówi Boże Słowo? Jeślibyśmy nie potrafili, to pewnie też do więzienia z powodu wiary nigdy nie trafimy. Dziś w Polsce jest czas przechodzenia przez małe próby. Dziś taką próbą jest też to, czy potrafimy w czasach swobody nie rozleniwić się, ale wiernie i wytrwale służyć Bogu.
    A czy chciałbym, aby mnie inni wierzący wyciągali w więzienia w razie czego? To są pytania hipotetyczne odnośnie spraw trudnych. Wolę nie deklarować na zapas jak Piotr, który wiele zapewniał, a w chwili próby wystraszył się dziewczynki. Ostrożny też jestem odnośnie krytykowania tych, którzy starają się (na drodze administracyjnej) o uwolnienie współbraci. Jeśli sam przejdę takie próby jak więzienie, to może wtedy będę miał na to jakiś lepszy pogląd.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. W każdym miejscu na świecie głoszenie nierozwodnionych biblijnych prawd, przy jednoczesnym wyrażaniu sprzeciwu wobec niebiblijnych praktyk, jak chociażby łączenia się wierzących z ludźmi nieodrodzonymi i głoszenia z nimi ewangelii, spotyka się z prześladowaniami, nieraz z najmniej oczekiwanych miejsc i osób.

    W Polsce póki co nie wsadzają wierzących do więzienia za uczestnictwo w biblijnej grupce domowej, czy rozdawanie NT w parku, ale wystarczy publicznie sprzeciwić się ruchowi ekumenicznemu, żeby doznać prześladowań. A każde prześladowanie boli, jednak, jeśli jest ono ze względu na Chrystusa i obronę Słowa Bożego, wówczas mamy do czynienia z Bożym błogosławieństwem dla wierzących, o czym napisał brat Marian.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z przekonaniem zaznaczyłem kwadracik "budujące".

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna notka. Bardzo trafnie udało Ci się pokazać te postawy, które powinniśmy starać się naśladować na przykładzie fragmentów z Pisma Świętego. Pamięć o tych, którzy przed laty walczyli o wolną Ojczyznę jest bardzo ważne. I ważne aby także dzisiaj być dobrym wojownikiem Jezusa Chrystusa. Błogosławieństwa Bożego w tej walce! Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń