15 lipca, 2012

Dreamline mojego życia

Dziś dobra okazja, aby wzbić się myślami ponad chmury. 15 lipca 1916 roku powstała bowiem firma B&W powszechnie znana dziś jako Boeing Company, której założycielami byli William Boeing i George Westervelt.

 Najświeższym osiągnięciem Boeinga jest samolot pasażerski średniego rozmiaru, Boeing 787 (na zdjęciu). Rozpoczęcie jego eksploatacji zaplanowano na rok 2012. Przystosowany do przewozu od 210 do 330 pasażerów, Boeing 787 w porównaniu ze swoimi poprzednikami będzie bardziej oszczędny w zużyciu paliwa, a ponadto będzie pierwszym samolotem pasażerskim, którego kadłub niemal w całości wykonano z materiałów kompozytowych.

 Najnowszy model Boeinga nosi nazwę Dreamliner (z ang. "Liniowiec marzeń"). Chętnych, by polecieć takim cudem techniki i komfortu zapewne będzie wielu. Na całym świecie ludzie pragną spełnienia swoich marzeń. Wiele z tych marzeń dotyczy czegoś leżącego gdzieś hen, poza widocznym horyzontem. Ten samolot ich tam poniesie.

 Rozmawiając dziś w kościele o Jezusie, jako wzorcu wiary i służby chrześcijanina, podkreślaliśmy zauważalną w Nim świadomość zbliżającego się krzyża. On po to przeszedł na świat, aby służył i oddał życie swoje na okup za wielu [Mt 20,28]. Dzień po dniu konsekwentnie podążał w kierunku Jerozolimy, aby tam dać się ukrzyżować za grzech świata. Krzyż. Taka była wizja ziemskiego życia Jezusa. Moim pokarmem jest pełnić wolę tego, który mnie posłał, i dokonać jego dzieła [Jn 4,34] - tłumaczył swoim uczniom.

 Jak w świetle tej prawdy o Synu Bożym, Jezusie Chrystusie, wyglądają moje marzenia? O czym myślę stojąc w letni wieczór na plaży, muskany lekkimi powiewami ciepłego wiatru i wsłuchany w plusk morskich fal? O braniu krzyża, czy raczej o przyjemnościach, sukcesie, przyjaźni, wygodnym życiu itp.? Tak więc każdy z was, który się nie wyrzeknie wszystkiego, co ma, nie może być uczniem moim [Łk 14,33].

 Teoretyczną prawdą mojego życia jest to, że chcę być uczniem Jezusa. On dźwigając krzyż swój, szedł na miejsce, zwane Trupią Czaszką, co po hebrajsku zwie się Golgota, gdzie go ukrzyżowali [Jn 19,17-18]. Czy mogę pójść w innym kierunku? Kto nie dźwiga krzyża swojego, a idzie za mną, nie może być uczniem moim [Łk 14,27]. Czyż prawdziwy naśladowca Jezusa może marzyć o życiu sprzecznym z drogą swojego Mistrza?

 Wkrótce na polskich lotniskach pojawi się co najmniej osiem Dreamlinerów, mających tu swoją bazę, które poniosą setki marzycieli ku celom ich życiowych pragnień. Również wielu chrześcijan poleci nimi ku swoim marzeniom o pieniądzach, wielkiej miłości, sukcesach artystycznych, lepszym życiu itp.

Mnie dziś Duch Święty poniósł w stronę krzyża. Zapieranie się samego siebie, umartwianie grzesznych odruchów ciała, stawanie się sługą dla wszystkich i oddawanie życia za braci - oto dreamline mojego życia! Niechby ten lot trwał i trwał! Niechbym nie wylądował wkrótce w krzakach.

 Oszalałem? Próbuję zrobić na kimś wrażenie wyjątkowo poświęcającego się człowieka? Wchodzę na niebezpieczne ścieżki fanatyzmu religijnego? Nie. Po prostu, najwyższy czas, aby teorię naśladowania Jezusa przekuć w czyn!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz