Czytam dziś i rozmyślam o judzkim królu Uzjaszu. Miał szesnaście lat, gdy został królem i przez kolejne pięćdziesiąt dwa lata nim pozostawał. W początkowym okresie sprawowania władzy Uzjasz miał to szczęście, że wspomagał go człowiek dobrze znający wolę Bożą. Młody król dopytywał się więc o wolę Pana, postępował zgodnie z nią, a Bóg darzył go powodzeniem. W ten sposób jego sława rozchodziła się szeroko, był bowiem wspaniale wspierany, aż stał się potężny [2Krn 26,15].
Niestety, zbyt często tak z ludźmi bywa, że gdy coś znaczącego osiągają w życiu, gdy stają się popularni to woda sodowa zaczyna uderzać im do głowy i nabierają niebezpiecznej pewności siebie. Tak właśnie stało się z Uzjaszem. Gdy zaś doszedł do potęgi, wzbił się w pychę ku własnej zgubie i sprzeniewierzył się PANU, swojemu Bogu. Wszedł bowiem do przybytku Pana, aby na ołtarzu kadzidlanym złożyć ofiarę z kadzidła. Wtedy wszedł za nim kapłan Azariasz wraz z osiemdziesięcioma dzielnymi kapłanami PANA i przeciwstawili się królowi Uzjaszowi. Nie do ciebie, Uzjaszu, należy składanie ofiar z kadzidła - powiedzieli. Należy to do kapłanów, synów Aarona, którzy zostali w tym celu poświęceni. Wyjdź z miejsca świętego! Dopuściłeś się wiarołomstwa. Nie przysporzy ci to chwały u PANA, Boga [2Krn 26,16-18].
No właśnie. Niektórym ludziom się wydaje, że osiągnięcia, sukcesy, władza i pozycja społeczna upoważniają ich do robienia i mówienia wszystkiego, cokolwiek wpadnie im do głowy. Ale tak nie jest. Bóg dla każdego człowieka wyznacza zadania zakreślając granice jego odpowiedzialności i kompetencji. Nawet największe sukcesy nie zwalniają nas od obowiązku skwapliwego i wiernego trzymania się przy tym woli Bożej. Gdy nie wszystko w życiu wychodzi nam aż tak dobrze, siłą rzeczy nie nosimy głowy zbyt wysoko i łatwiej dociera do nas rada lub napomnienie. Nadęci własnym sukcesem tracimy zdolność pokornego posłuchania życzliwych nam ludzi. Wtedy zaczyna się dramat upadku.
Król napomniany przez kapłanów mógł jeszcze czym prędzej pokornie wycofać się z przekroczenia granic swoich kompetencji. Tymczasem Uzjasz rozgniewał się, a trzymał już w ręku kadzielnicę. Gdy tak stał pełen złości na kapłanów, w ich obecności, w przybytku PANA, przy ołtarzu kadzidlanym, na jego czole pojawił się trąd! Gdy arcykapłan Azariasz i pozostali kapłani zauważyli, że został dotknięty trądem na czole, wypchnęli go stamtąd, a i on sam pośpieszył do wyjścia, świadomy, że PAN zadał mu cios. I tak król Uzjasz pozostał trędowaty do śmierci [2Krn 26,19-21].
Smutna historia człowieka, który przez wiele lat pełnił wolę Bożą i odnosił sukcesy. Może dlatego Bóg w swojej łasce osiągnięcia wielu z nas utrzymuje na przeciętnym poziomie..?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz