12 marca, 2021

Nie każdy jest nim naprawdę

Chrześcijanin. Kto to taki? Obecnie około 34% światowej populacji, blisko 2,5 miliarda osób określa się tym terminem, co czyni chrześcijaństwo największą religią świata. Czy naprawdę jest aż tylu chrześcijan? Biblia - poruszając kwestię rzeczywistej przynależności do narodu wybranego - mówi: Albowiem nie ten jest Żydem, który jest nim na zewnątrz, i nie to jest obrzezanie, które jest widoczne na ciele, ale ten jest Żydem, który jest nim wewnętrznie, i to jest obrzezanie, które jest obrzezaniem serca, w duchu, a nie według litery; taki ma chwałę nie u ludzi, lecz u Boga [Rz 2,28-29]. To jest myśl! Gdyby takie kryterium zastosować w ocenie dzisiejszego chrześcijaństwa, to ilu faktycznie nas jest?

Po raz pierwszy nazwano tak ludzi w Antiochii, dokąd Barnaba przyprowadził Saula z Tarsu. I tak się ich sprawy ułożyły, że przez cały rok przebywali razem w zborze i nauczali wielu ludzi; w Antiochii też nazwano po raz pierwszy uczniów chrześcijanami [Dz 11,26]. Biblia mówi, że pierwsi chrześcijanie trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. A dusze wszystkich ogarnięte były bojaźnią, albowiem za sprawą apostołów działo się wiele cudów i znaków. Wszyscy zaś, którzy uwierzyli, byli razem i mieli wszystko wspólne [Dz 2,42-44]. A u tych wszystkich wierzących było jedno serce i jedna dusza... [Dz 4,32].

Szczerość ich oddania Chrystusowi weryfikowano na bieżąco. Takie przypadki jak Ananiasz i Safira [zob. Dz 5] bądź Szymon w Samarii [zob. Dz 8] ukazują apostolską troskę o utrzymanie wśród chrześcijan należytego poziomu etyczno-moralnego. Również w gronie samych przywódców wczesnego Kościoła dostrzegamy dbałość o życie godne ewangelii Chrystusowej. Starszych więc wśród was napominam, jako również starszy i świadek cierpień Chrystusowych oraz współuczestnik chwały, która ma się objawić: Paście trzodę Bożą, która jest między wami, nie z przymusu, lecz ochotnie, po Bożemu, nie dla brzydkiego zysku, lecz z oddaniem, nie jako panujący nad tymi, którzy są wam poruczeni, lecz jako wzór dla trzody [1Pt 5,1-3]. Bywało, że i sam napominający musiał być napomniany. A gdy przyszedł Kefas do Antiochii, przeciwstawiłem mu się otwarcie, bo też okazał się winnym. Zanim bowiem przyszli niektórzy od Jakuba, jadał razem z poganami; a gdy przyszli, usunął się i odłączył z obawy przed tymi, którzy byli obrzezani. A wraz z nim obłudnie postąpili również pozostali Żydzi, tak że i Barnaba dał się wciągnąć w ich obłudę [Ga 2,11-13]. 

W szeregach pierwszych chrześcijan nie było żadnych "świętych krów". Utrzymanie się na poprawnym kursie w naśladowaniu Jezusa i trwanie w nauce Chrystusowej miało, oczywiście, swoją cenę. Zresztą, muszą nawet być rozdwojenia między wami, aby wyszło na jaw, którzy wśród was są prawdziwymi chrześcijanami [1Ko 11,19]. Napełnieni Duchem Świętym apostołowie narażali się na wewnętrzną krytykę i niechęć. Odważnie jednak chronili świeżo upieczonych chrześcijan przed błędną nauką i przewrotnymi ludźmi, czasem nazywając ich wprost po imieniu [zob. np. 2Tm 2,16-18]. Z racji głoszonej nauki oraz odmiennego stylu życia spotykali się też z ostracyzmem i prześladowaniem ze strony ludzi spoza zboru. Powszechnie było wiadomo o tej sekcie, że wszędzie jej się przeciwstawiają [Dz 28,22].

Nikt wśród pierwszych naśladowców Chrystusa nie miał licencji na nieomylność, ani przyzwolenia na dowolną interpretację nauki apostolskiej. Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty! Jak powiedzieliśmy przedtem, tak i teraz znowu mówię: Jeśli wam ktoś zwiastuje ewangelię odmienną od tej, którą przyjęliście, niech będzie przeklęty! [Ga 1,8-9]. Dzięki takim postawom braci, ówczesny kościół, budując się i żyjąc w bojaźni Pańskiej, cieszył się pokojem po całej Judei, Galilei i Samarii, i wspomagany przez Ducha Świętego, pomnażał się [Dz 9,31]. 

Jak na tym tle wygląda współczesne chrześcijaństwo? Pomijając stan kościołów historycznych spójrzmy na własne, ewangeliczne podwórko. Dlaczego zamiast procesu scalania i jednoczenia się wierzących, obserwujemy, że nawet niewielkie zbory dzielą się i rozchodzą? Dlaczego zamiast błogosławić i dobrze mówić o bratnich społecznościach, pastorzy pozwalają, by ich ludzie robili "złą prasę" zborom o nieco odmiennym charakterze? Dlaczego zamiast miłować swój zbór, niektórym chrześcijanom tak łatwo przychodzi go opuszczać i obmawiać? Dlaczego zdrowa nauka Słowa Bożego przegrywa z nastawieniem na przyjemności i miłe towarzystwo? Dlaczego chociaż czytamy w Biblii, że Bóg nienawidzi niektórych czynów i postaw, w kółko mówi się tylko to, że On kocha? Dlaczego coraz więcej chrześcijan przyjmuje postawę totalnej akceptacji wszystkiego?

Najwidoczniej nie każdy, kto mówi, że jest chrześcijaninem, jest nim naprawdę. Przypominam, że  chrześcijanin to naśladowca Jezusa Chrystusa. Jak go rozpoznać? Na szczęście: Zna Pan tych, którzy są jego [2Tm 2,19]. Do pewnego czasu, póki co, pszenica i kąkol muszą rosnąć razem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz