Im dłużej szli, tym wyraźniej się okazywało, że z powodu obecności PANA muszą mocno poskramiać swoją cielesność i bardzo uważnie trzymać się nadanym im praw. Lekceważąc te prawa, dając upust pożądliwościom swojego ciała oraz ulegając naturalnym odruchom i emocjom, ginęli jeden po drugim. Kilkaset osób zginęło w buncie Koracha [4Mo16]. Zaraz potem prawie piętnaście tysięcy osób poniosło śmierć, szemrając z powodu owej straty. Sam Mojżesz podpadł Bogu, bo chcąc skutecznie uciszyć pretensje ludu, uderzył - jak wcześniej - laską w skałę, a Bóg chciał, by jedynie do niej przemówił [4Mo 20]. Wielu ukąszonych przez jadowite węże Izraelitów zmarło, domagając się chleba i narzekając na mannę [4Mo 20]. Dwadzieścia cztery tysiące osób poniosło śmierć za uprawianie nierządu z Moabitkami [4Mo 25]. Wymieniać dalej?
Mówiąc krótko, chociaż byli ludem Bożym, większość z nich nie spodobała się Bogu, ciała ich - jak wiemy - zaległy pustynię. Wszystko to może nam służyć za przykład, abyśmy nie pożądali złych rzeczy, tak jak to było w ich przypadku. Nie bądźcie też bałwochwalcami, tak jak niektórzy z nich. Czytamy bowiem: Usiadł lud aby jeść i pić, po czym powstał, aby się bawić. I nie oddawajmy się nierządowi, tak jak niektórzy z nich, przez co jednego dnia padły dwadzieścia trzy tysiące ludzi. Nie wystawiajmy też na próbę Chrystusa, tak jak niektórzy z nich, przez co poginęli z ręki niszczyciela. Wszystko to dla przykładu dotknęło tamtych ludzi i zostało opisane, by służyć za przestrogę nam, żyjącym u kresu wieków [1Ko 10, 5-11].
Aby do Ziemi Obiecanej nie dostali się ludzie skażeni egipskim sposobem myślenia i stylem życia, JHWH, zgodnie z zapowiedzią, skutecznie oczyszczał na pustyni zbór synów Izraela. Chrystus PAN, towarzysząc Izraelitom [zob. 1Ko 10,5] uświęcał ich szeregi, umartwiając wszystko, co pochodziło z Egiptu i co nie chciało się Mu podporządkować. Nie inaczej mają się sprawy z obecnością Chrystusa w zborze chrześcijańskim. Niezmiennie i dzisiaj społeczność prawdziwych dzieci Bożych za sprawą Ducha Świętego jest oczyszczana od grzechu i od wpływów świata. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało wraz z jego namiętnościami oraz pragnieniami [Ga 5,24]. Człowiek, który nie chce wziąć swego krzyża, nie pozostanie na drodze do Królestwa Bożego. Umiłowanie świata, własne zachcianki, cielesne ambicje oraz szukanie osobistych korzyści i chwały, wcześniej czy później sprawiają, że tacy ludzie któregoś dnia znikają ze zboru Pańskiego.
Jako, że w czasach Nowego Przymierza nie wszyscy tacy ludzie od razu fizycznie umierają - tak jak to było z Izraelitami na pustyni - wielu cielesnych chrześcijan wciąż chodzi po świecie. Biblia mówi, że ludzie żyjący według własnych pożądliwości, już za życia są martwi [zob.1Tm 5,6]. Nie uznając autorytetu żadnego "Mojżesza" próbują wędrować dalej do Królestwa Bożego po swojemu. Ich sprawa, jeżeli robią to sami i na własny rachunek. Czasem jednak przyłączają się do jakiegoś kolejnego zboru. I co wtedy..?
Jedno jest dla mnie oczywiste. Nie wolno z uwagi na takich ludzi zaniżać norm życia i służby zboru, ani odchodzić od świętych ideałów ewangelii Chrystusowej. Ceną i warunkiem obecności PANA jest świętość zboru Pańskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz