2. Prawdziwy chrześcijanin odczuwa wstręt do grzechu. Z tej racji, że narodziliśmy się na nowo i staliśmy się uczestnikami Boskiej natury, odczuwamy niechęć, a nawet wstręt, do grzechu. Ponieważ grzech jest działaniem wbrew woli Bożej i gniew Boży z nieba objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi [Rz 1,18], prawdziwi chrześcijanie, jako ludzie duchowo odrodzeni, siłą rzeczy nie znajdują już w grzechu żadnego upodobania. Czy to znaczy, że w ogóle nie zdarza się im zgrzeszyć?
Wiemy, że dopóki przebywamy w ciele, jesteśmy oddaleni od Pana [2Ko 5,6]. Bombardowanemu na co dzień mnóstwem pokus i prowokowanemu do złego zachowania uczniowi Jezusa - niestety - zdarza się zgrzeszyć. Natychmiast jednak dobre sumienie podnosi wówczas alarm i nie przestaje go niepokoić, aż powróci na właściwą ścieżkę. Odrodzony z Ducha Świętego człowiek nie potrafi się już pławić w grzechu i się nim cieszyć. Zmysłową przyjemność grzechu wypiera z duszy chrześcijanina silny dyskomfort, że zasmucił on Ducha Świętego. Nikt narodzony z Boga nie postępuje grzesznie, gdyż jest w nim Boże nasienie. Nie jest on w stanie żyć w grzechu, gdyż został zrodzony z Boga. Po tym właśnie rozpoznaje się dzieci Boga oraz dzieci diabła [1Jn 3,9-20]. Dobrze obrazuje to prosta ilustracja zachowania owcy i świni w stosunku do błota. Owca, gdy wpadnie do błota, nieszczęsna, natychmiast próbuje się z niego wydostać. A świnia? Umyta świnia znów się tarza w błocie [2Pt 2,22].
Sprawdzamy więc dziś samych siebie pod tym kątem. Czy odkrywamy w sobie tę duchową prawidłowość, że już nie możemy żyć w grzechu? Czy - nie twierdząc, że staliśmy się bezgrzeszni - na własnej skórze doświadczamy tak radykalnej zmiany w podejściu do grzechu, że tak jak kiedyś go lubiliśmy, tak teraz odczuwamy do niego niechęć? Jeżeli za każdym razem, gdy zgrzeszymy, taki mechanizm zaczyna w nas działać, to znaczy, że Duch Święty mieszka w nas i jesteśmy na właściwym kursie. A co, jeżeli tak nie jest? Co robić, jeżeli ciągnie nas do grzechu, jak świnię do błota?
Jeżeli odkrywamy w sobie jakiś rodzaj przyjemności z popełnionego grzechu, to - przede wszystkim - przestańmy dłużej przechodzić już nad tą sprawą do porządku dziennego. Popadliśmy w stan, który - jeżeli chcemy wejść do Królestwa Bożego - wymaga natychmiastowej pokuty. Albo czy nie wiecie, że niesprawiedliwi nie odziedziczą Królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ludzie dopuszczający się nierządu, bałwochwalcy, cudzołożnicy, mężczyźni współżyjący między sobą i ci, którzy się im oddają, złodzieje, chciwcy, pijacy, oszczercy i zdziercy nie odziedziczą Królestwa Bożego [1Ko 6,9-10]. Trzeba nam uznać przed Bogiem, że nasze chrześcijaństwo to fikcja. Trzeba upaść na kolana i błagać Boga o przebaczenie, oczyszczenie i duchowe odrodzenie, aby prawdą w nas stały się dalsze słowa zacytowanego fragmentu Pisma: A takimi właśnie niektórzy z was byli. Obmyliście się jednak, doznaliście uświęcenia i dostąpiliście usprawiedliwienia w imieniu Pana, Jezusa Chrystusa, i w Duchu naszego Boga [1Ko 6,11].
Jeżeli odkrywamy w sobie ciągoty do grzechu, to - błagam - nie pomyślmy przypadkiem, że się już nie nadajemy do Królestwa Bożego. Problem grzechu - jak wiemy z Biblii - dotyczy wszystkich ludzi, a skoro Bóg chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy [1Tm 2,4] to znaczy, że wyzwolenie z grzechu zawsze jest możliwe. Trzeba nam tylko szczerze i desperacko zwrócić się do Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, On bowiem wybawi swój lud z jego grzechów [Mt 1,21]. Rzecz w tym, abyśmy grzesząc, dłużej nie uspokajali już swego sumienia złudzeniem, że jakoś to będzie. Potrzebujemy radykalnego nawrócenia i wejścia na drogę świętości. Albowiem nie powołał nas Bóg do nieczystości, ale do uświęcenia [1Tm 4,7]. To jest możliwe, Z Bożą pomocą jest możliwe, abyśmy znowu, albo po raz pierwszy wreszcie prawdziwie, żyli w wolności od grzechu.
Wszyscy chcemy wejść do Królestwa Bożego, więc musimy upewnić się, że jesteśmy na właściwym kursie.
PS. Tekst napisany w nawiązaniu do - Upewnij się! Wkrótce - Upewniam się! 3.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz