Syn Boży, Jezus Chrystus od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku [Jn 2,25]. Za każdym razem, gdy o kimś się wypowiadał, objawiał prawdę i trafiał w sedno jego problemów. Pod koniec swej publicznej służby powiedział też parę słów o ówczesnych przywódcach religijnych. Ich portret nakreślony przez Jezusa jest dziś moją poranną lekturą Pisma Świętego, a ponieważ łudząco przypomina znane mi twarze, poświęcę tym słowom naszego Pana trochę uwagi.
Wtedy Jezus przemówił do tłumów oraz do swoich uczniów tymi słowy: Wykładem praw Mojżesza zajęli się znawcy Prawa i faryzeusze. Przestrzegajcie zatem wszystkich zasad, które wam podają, lecz z nich samych nie bierzcie przykładu, bo tego, co głoszą, sami nie stosują. Wiążą oni ciężkie brzemiona, trudne do udźwignięcia, i kładą ludziom na ramiona. Tymczasem sami nawet małym palcem nie chcą ich podeprzeć. Wszystko robią na pokaz. Chcą być zauważani. Powiększają więc swoje modlitewne szkatułki, wydłużają frędzle swoich szat. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i honorowe krzesła w synagogach. Pochlebiają im pozdrowienia na rynkach i tytułowanie przez ludzi: Rabbi. Wy natomiast nie pozwalajcie nazywać się Rabbi. Macie jednego Nauczyciela, a dla siebie nawzajem wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie swoim ojcem. Macie jednego Ojca — Tego, który mieszka w niebie. Niech was też nie tytułują: Mistrzu. Jeden jest waszym Mistrzem — Chrystus. Ten, kto większy wśród was, niech będzie sługą innych. Kto się będzie wywyższał, zostanie poniżony, a kto się będzie uniżał — zostanie wywyższony [Mt 23,1-12].
Całkiem dobrze się stało, że objaśnianiem Pisma zajęli się znawcy tematu. Jak nie zgadzamy się, aby operację na sercu wykonywał nam mechanik samochodowy, a jedynie prawdziwy chirurg, tak też Słowa Bożego powinien nauczać nas wyłącznie ktoś mający do tego Bożą licencję. W świetle Biblii musi to być człowiek przede wszystkim napełniony Duchem Świętym. Powinien być nienaganny, nie samowolny, nieskory do gniewu, nie oddający się pijaństwu, nie porywczy, nie chciwy brudnego zysku,ale gościnny, zamiłowany w tym, co dobre, roztropny, sprawiedliwy, pobożny, wstrzemięźliwy, trzymający się prawowiernej nauki, aby mógł zarówno udzielać napomnień w słowach zdrowej nauki, jak też dawać odpór tym, którzy jej się przeciwstawiają. Wielu bowiem jest niekarnych, pustych gadułów, zwodzicieli... [Tt 1,7-10].
Bardzo niedobrze się stało, że ówcześni wykładowcy Pisma okazali się ludźmi niegodnymi naśladowania. Pięknie i dobrze mówili, lecz sami tak nie żyli. Według Jezusa, owszem, należało brać pod uwagę ich słowa, lecz nie wolno było wzorować się ich postępowaniem. Było to przywództwo całkowicie niepraktyczne. Z przykrością trzeba przyznać, że i w Kościele trafiają się tacy przywódcy. Bardzo dobrze przemawiają. Świetnie motywują innych do dobrych czynów i postaw. Byłoby jednak najlepiej, aby nikt z ich słuchaczy nigdy nie zetknął się z ich codziennym zachowaniem. Trzeba nam, Bracia, potwierdzać głoszoną ewangelię praktyką własnego życia. Jeżeli zgodnie z nauką apostolską zalecamy chrześcijanom poprzestawanie na małym, to niech i nasza własna pobożność na tym polega! [1Tm 6,6-8]. Jeżeli wzywamy ludzi do pracowitości, to i sami zakaszmy rękawy! Inaczej jesteśmy podobni do przywódców religijnych Izraela z czasów Jezusa.
Chrystus Pan zaobserwował w nich dziwną chęć bycia zauważanym. Honory, tytuły, prestiż społeczny, rozpoznawalność na ulicy, pozdrowienia i zaproszenia, zaszczytne miejsca, specjalne traktowanie, jednym słowem - popularność! Prawdziwy naśladowca Jezusa nie jest celebrytą. Ma naturę sługi. W świetle reflektorów czuje się nieswojo. Ten wzorzec zachowania wciąż pozostaje aktualny. Bo któż to jest Apollos? Albo, któż to jest Paweł? Słudzy, dzięki którym uwierzyliście, a z których każdy dokonał tyle, ile mu dał Pan [1Ko 3,5]. Bądźcie wobec siebie jednakowo usposobieni; nie bądźcie wyniośli, lecz się do niskich skłaniajcie; nie uważajcie sami siebie za mądrych [Rz 12,16].
Bracia, skromność wasza niech będzie znana wszystkim ludziom [Flp 4,5], a nie to, jaka jest wasza ulubiona restauracja, marka samochodu czy kurort wypoczynkowy. Bóg powołał nas i postawił pośród ludu Bożego, abyśmy paśli trzodę Bożą ochotnie, po Bożemu, nie dla brzydkiego zysku, lecz z oddaniem, nie jako panujący nad tymi, którzy są wam poruczeni, lecz jako wzór dla trzody [1Pt 5,2-3]. Chrystus Pan przygląda się przywódcom chrześcijańskim. Niechby miał na ustach słowa całkiem inne, niż te, które wypowiedział o faryzeuszach i ówczesnych uczonych w Piśmie. (cdn.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz