Ujmują nas przypadki rozkwitu miłości od nowa. Są one wdzięcznym tematem chwytających za serce filmów i powieści. O ile podoba się nam szalona miłość od pierwszego wejrzenia, to rozkwitająca po latach na nowo miłość dojrzałych już ludzi budzi nasz podziw. Mam w ogrodzie magnolię. Podoba się nam, gdy kwitnie wczesną wiosną. Ale tym razem przekwitła i zakwitła znowu. Dla mnie osobiście w tym jej ponownym kwitnieniu jest coś wyjątkowo uroczego.
Zastanowimy się dzisiaj nad naszą miłością do Jezusa. Wielu z nas sporo wie o tej miłości. Pamiętamy cudowne chwile pierwszego zachwytu Panem Jezusem, gdy lejąc łzy pokuty rodziliśmy się na nowo. Pokochaliśmy naszego Zbawiciela i szczerze zaprosiliśmy Go, aby stał się Panem naszego życia. Prawda? Tak było. Raz po raz ogarniała nas fala szczęścia. Poznałem imię najpiękniejsze w świecie. Na dźwięk imienia tego serce drży… – śpiewaliśmy o Panu Jezusie w pierwszych miesiącach i latach po nawróceniu.
Za fundament tego rozważania przyjmijmy pogląd, że ludzka dusza stworzona jest przez Boga i dla Boga. Z tego tytułu potrzebujemy bliskiej społeczności ze Stwórcą. Jedynym sposobem na nawiązanie prawidłowej więzi z Bogiem jest osobista wiara w Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Bez możliwego w Chrystusie pojednania z Bogiem, człowiek jest niekompletny. Nosimy w sercu jakiś rodzaj niedosytu. Na różne sposoby staramy się zaspokoić swój brak. Słono płacimy za swe nienasycenia. Tylko nielicznym zdarza się odkryć i na własnej skórze przekonać, że nasza dusza przez lata pragnęła społeczności z Bogiem.
Pojednana z Bogiem dusza rozkwita. Jak wspomniana magnolia albo bliskowschodni migdałowiec, gdy tylko zaświeci słońce, bez najmniejszej zwłoki i oglądania się na poprawę warunków od razu zakwita - tak serce odrodzonego człowieka, rozgrzane słońcem miłości Bożej, natychmiast rozmiłowuje się w Jezusie Chrystusie. W ten sposób powracamy do naszego przeznaczenia. Jezus odpowiedział: Pierwsze przykazanie jest to: Słuchaj, Izraelu! Pan, Bóg nasz, Pan jeden jest. Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej [Mk 12,29-30]. Z chwilą nowego narodzenia Syn Boży staje się największą miłością naszego życia.
Biblia naucza, że fundamentem dobrych relacji z Bogiem i z ludźmi jest nasza miłość do Syna Bożego. Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien [Mt 10,37], a kto mnie miłuje, tego też będzie miłował Ojciec i Ja miłować go będę, i objawię mu samego siebie [J 14,21]. A to przykazanie mamy od niego, aby ten, kto miłuje Boga, miłował i brata swego [1J 4,21].
Co dzieje się z ludzką duszą, gdy jej miłość do Pana Jezusa zaczyna ziębnąć? Czy w ogóle można kogoś takiego jak Jezus przestać miłować? Oj, niestety tak. Lecz mam ci za złe, że porzuciłeś pierwszą twoją miłość. Wspomnij więc, z jakiej wyżyny spadłeś i upamiętaj się, i spełniaj uczynki takie, jak pierwej [Obj 2,4-5]. Innym razem Jezus zapowiedział: A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie [Mt 24,12].
Nasza miłość do Chrystusa Pana nie jest wartością stałą. Zdarza się, że z różnych powodów już nie kochamy Go tak żarliwie, jak wcześniej. Od zarania dziejów Kościoła diabeł dwoi się i troi, aby odciągnąć nasze serca od szczerego oddania się Chrystusowi. I należy przyznać, że dość często mu się to udaje. Dlatego rozważanie o powrocie do pierwszej miłości jest w życiu chrześcijanina tyle drażliwe, co i niezwykle potrzebne. Niejednemu z nas trzeba na nowo zakochać się w Jezusie. Jak to zrobić?
Zastanówmy się najpierw, jak można rozkochać się na nowo w swoich bliskich? Buduje nas widok ponownego zakochania między mężem i żoną. Zwłaszcza ich dzieci są z tego tytułu bardzo szczęśliwe. Nie mniej błogosławiony jest powrót do obopólnej miłości pomiędzy rodzicami i dzieckiem. Serce się rozpływa, gdy po latach wzajemnego niezrozumienia i emocjonalnych krzywd, dzieci znowu czczą swego ojca i matkę, a rodzice znowu przytulają swoje dorosłe już dzieci.
Ponowna miłość do bliskich członków rodziny nie przychodzi samoczynnie. Owszem, czasem więzy krwi mogą na chwilę zjednoczyć zwaśnionych krewnych w walce przeciwko jakiemuś wspólnemu wrogowi rodziny, ale zaraz potem następuje powrót wzajemnych animozji. By prawdziwie odnowić miłość w rodzinie, trzeba aby przynajmniej jedna ze stron przeżyła duchowe odrodzenie. Odnowiony przez Ducha Świętego umysł przestaje oskarżać. Chętnie przebacza i potrafi poprosić o przebaczenie. Pojednanie z Bogiem natychmiast rodzi w sercu potrzebę zbliżenia się do swoich domowników i naprawienia z nimi relacji. Takim dzieciom nie trzeba już mówić, ażeby pomyślały, jak wiele trudu i poświęceń ich rodzice wnieśli w cały proces ich wychowania. Nawracający się do Boga rodzice szybko zaczynają rozumieć, że powinni swoim dzieciom zaświecić przykładem Bożej miłości. Podobny proces obejmuje relacje w rodzeństwie. Choćby nie wiem jakie przykrości nas spotkały ze strony brata lub siostry, wiara w Jezusa Chrystusa pcha nas w ich stronę i każe budować mosty, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. A to przykazanie mamy od niego, aby ten, kto miłuje Boga, miłował i brata swego [1J 4,20-21].
Zanim postawimy najważniejsze pytanie, pomyślmy jeszcze, jak można rozmiłować się na nowo w tym, co dobre? Przecież nie tylko biblijny Demas porzucił służbę Bogu, umiłowawszy świat doczesny [2Tm 4,10]. Także nam się zdarza, że po latach umiłowania Słowa Bożego, przebywania w towarzystwie ludzi wierzących, angażowania się w działalność zboru i rozczytywania się w literaturze chrześcijańskiej, coś zaczyna nas ciągnąć w stronę świata. Jeździmy wtedy na świeckie imprezy, karmimy duszę bezbożną twórczością i przesiadujemy w świątyniach próżności. Znowu spędzamy wiele czasu w towarzystwie ludzi nie narodzonych na nowo, bynajmniej nie w celu opowiadania im o naszej miłości do Jezusa. Jak to możliwe, by przyjaźń i twórczość ludzi żyjących bez Boga na świecie stały się dla nas równe wartościom wynikającym z wiary w Chrystusa, a nawet je przewyższały?
Pomyślmy. Gdyby ktoś zabił naszego przyjaciela, a potem urządzał imprezę, czy wzięlibyśmy w niej udział tylko dlatego, że świetnie tam grają albo dobrze karmią? Pamięć o naszym przyjacielu nie pozwoliłaby nam tam pójść i jakby nigdy nic bawić się z nimi. Ludzie lekceważący ewangelię Chrystusową przynależą do systemu, który odrzucił i ukrzyżował Syna Bożego. Nie godzi się, aby uczeń Jezusa łasił się do nich, podziwiał ich twórczość i pragnął ich towarzystwa. Nie pozwól memu sercu skłaniać się ku złej sprawie, trzymać się złych przyzwyczajeń, żyć niegodziwie, jak ludzie czyniący nieprawość – nie dopuść, abym sięgał po ich smakołyki [Ps 141,4]. Ten świat jest za mną, a krzyż przede mną. Nie wrócę już, nie wrócę już – śpiewamy o naszym, raz na zawsze dokonanym wyborze. Jednym słowem, ze względu na prawidłowy stosunek do Pana Jezusa, oferta świata nie jest godna naszej uwagi.
Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały [Flp 4,8]. Ażeby powrócić do miłowania tego, co dobre, trzeba dużo rozmyślać o tym, co miłe jest w oczach Bożych. Każdemu z nas powinno zależeć na tym, aby podobać się Bogu. Także w tej sferze wszystko zasadza się na naszej miłości do Boga, albo o jej brak się rozbija. Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca [1J 2,15]. Wiarołomni, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem, to wrogość wobec Boga? Jeśli więc kto chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga [Jk 4,4].
I tak doszliśmy do pytania o fundamentalnym znaczeniu: Jak się rozkochać na nowo w Panu Jezusie? Skoro od tego zależy i nasza wieczność, i teraźniejszość, to jak przestawić nasze serca na stuprocentową miłość do Syna Bożego? Przede wszystkim trzeba nam znowu zacząć rozmyślać o tym, kim On jest i jak wiele Mu zawdzięczamy.
Trzeba codziennie otwierać Biblię i prosić, aby Duch Święty objawiał nam Jezusa. Nasz Zbawiciel, jako Bóg a zarazem prawdziwy Syn Człowieczy, jako trzydziestokilkuletni mężczyzna, oddał za nas swoje życie. Pokonał szatana i otworzył nam drogę do życia wiecznego. Poświęcił się i przez swą ofiarę dokonał naszego usprawiedliwienia. Policz dary, które Pan ci dał, policz dary, któreś Odeń brał. Policz dary, w których miałeś dział, a w twym sercu muszą zabrzmieć pieśni chwał – podpowiada stara pieśń. Pan Jezus godzien jest naszej największej miłości i całkowitego oddania.
Nieczęste, ale możliwe jest, ażeby twoja oziębła w miłości żona rozkochała się na nowo w swoim podstarzałym już mężu, a ty żebyś ponownie zakochał się w niej. Bo czy można wzgardzić małżonką poślubioną w młodości? - mówi twój Bóg [Iz 54,6]. Możliwe jest, żeby rodzice znowu zaczęli błogosławić swoje dorosłe już dzieci, a dzieci, żeby odnowiły w sobie szacunek i miłość do rodziców, bo Bóg na progu Nowego Przymierza obiecał, że zwróci serca ojców ku synom, a serca synów ku ich ojcom [Ml 3,24]. Takie rzeczy dzieją się z ludźmi, którym dane nam jest na nowo rozmiłować się w Bogu i w Słowie Bożym.
Stąd – jako sługa Słowa Bożego – zalecam ponowne zakochanie się w Jezusie Chrystusie. Jeśli znowu, albo wreszcie, zaczniemy miłować Pana Jezusa z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej, to nasze życie zacznie się prawidłowo układać i cieszyć się będziemy wewnętrzną harmonią. Gdy Jezus zajmie pierwsze miejsce na tronie naszego serca, wtedy i nasi bliscy, i różne wartości, znajdą się na miejscu właściwym. Kochaj się w Panu, a dać prośby serca twego! [Ps 37,4] - nawołuje Biblia Gdańska.
Jak Jezusa swego kochasz, jak? – pyta stary hymn chrześcijański. Z tym pytaniem pragnę dziś dotrzeć do każdego serca i każdej głowy. Kładźmy się z nim do snu i rankiem z nim wstawajmy, aż znowu rozkochamy się w Panu Jezusie tak, jak należy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz