23 listopada, 2021

Zło obrócone w dobro

Obojętnie, czy coś wydarza się na scenie ogólnoświatowej, czy też tylko na naszym podwórku, wielu z nas ulega nieodpartej potrzebie natychmiastowej reakcji i wypowiadania się na każdy temat. W ocenie zaistniałych faktów niestety posługujemy się często bardzo uproszczonym kryterium. Z tego powodu, wyrażając zdanie, że coś jest dobre lub złe, rozmijamy z prawdą. Jesteśmy przekonani, że nazywamy rzeczy po imieniu, a nieraz bywa, że to, co uznaliśmy za szczęście i błogosławieństwo, jest pierwszym krokiem do duchowego upadku. I odwrotnie, coś wydaje się nam nieszczęściem i porażką, a staje się pierwiastkiem wielkiej radości i sukcesu.

Bardzo dobrze to ujął syn patriarchy izraelskiego Jakuba, biblijny Józef, który - jak powszechnie wiadomo - doświadczył w młodości wiele złego. Wy wprawdzie knuliście zło przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobro, chcąc uczynić to, co się dziś dzieje: zachować przy życiu liczny lud [5Mo 50,20]. Można oczywiście i nie bez racji użalać się nad tym młodzieńcem. Wszakże bliższa analiza losów Józefa każe dojść do wniosku, że każda z jego przykrości była warunkiem i zaczynem późniejszego powodzenia, nie tylko dla niego samego.

Jeżeli ktoś dzisiaj, bez należytego wgłębienia się w temat, patrzy na losy biblijnego Izraela, ten może wysnuć błędny wniosek na temat postępowania Bożego z tym narodem. Tymczasem wszystko, co Bóg przez wieki robił z Izraelem, jest częścią wielkiego planu zbawienia, obejmującego wszystkie narody. Wszak wskutek ich upadku zbawienie doszło do pogan, aby w nich wzbudzić zawiść. Bo jeśli ich upadek stał się bogactwem świata, a ich porażka bogactwem pogan, to o ileż bardziej ich pełnia? [Rz 11,11-12]. Biblia mówi, że - owszem - z powodu grzechu i braku opamiętania w Izraelu, Bóg odrzucił swój wybrany naród. Lecz to odrzucenie, chociaż wygląda jak wielka porażka Bożego planu zbawienia, zapowiada dobrą zmianę i chwalebny koniec już nie tylko dla Żydów. Co do ewangelii, są oni nieprzyjaciółmi Bożymi dla waszego dobra, lecz co do wybrania, są umiłowanymi ze względu na praojców. Nieodwołalne są bowiem dary i powołanie Boże [Rz 11,28-29].

"Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" - głosi przysłowie ludowe. Porażki życiowe i niesprzyjające sytuacje często prowadzą w rezultacie do korzystnych zmian - objaśnia je Wielki słownik języka polskiego. Gdy w moim życiu ma miejsce coś, co powszechnie uznawane jest za złe, włączam szósty zmysł i zaczynam wyglądać dobrego. Jestem przecież dzieckiem Bożym. Nawet duchowe upadki mnie nie pogrążą, bo choć sprawiedliwy siedem razy upadnie, jednak znowu się podniesie [Prz 24,16]. Umie Pan wyrwać pobożnych z pokuszenia [2Pt 2,9]. Niech sobie ktoś nawet i tańczy nad moim rzekomym grobem. Parę razy w moim życiu już się przekonałem, że dzięki wierze w Jezusa Chrystusa, nawet zło Bóg obraca mi w dobro. A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani [Rz 8,28].

Pytam więc: Czy Bóg odrzucił swój lud? Bynajmniej. (...) Nie odrzucił Bóg swego ludu, który uprzednio sobie upatrzył [Rz 11,1-2]. Raczej Bóg swój lud pomnożył. Kto może, niech pojmie mądrość, łaskę i wspaniałomyślność Bożą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz