Nawet w towarzystwie tak ekscytującego człowieka jak Abraham zdarzają się chwile napięć i rozczarowań. Lot bynajmniej nie żałował, że przyłączył się do Abrahama. Obiecane przez Boga błogosławieństwo, którym cieszył się Abraham, udzieliło się i jemu. Lot, który wędrował z Abramem, również miał owce i bydło. Rozstawiał on własne namioty [1Mo 13,5]. Po jakimś jednak czasie wspólnego podróżowania atmosfera się popsuła. Dobytek obu stał się tak wielki, że nie mogli obozować obok siebie, brakowało na to miejsca [1Mo 13,6].
Niejeden dzisiejszy Lot przyłącza się do wspólnoty wierzących i z wielkim entuzjazmem uczestniczy w jej życiu. Mijają miesiące i wydaje się, że z duchowym potomstwem Abrahama na tyle jest mu po drodze, że już nic go od zboru nie oddzieli. Jest wdzięczny, pomocny i szczerze trwa w społeczności. Z czasem jednak pojawia się jakaś niechęć. Lot przestaje być radosnym uczestnikiem karawany...
Co musi się stać z ludzkimi sercami, że zaczyna się im robić za ciasno obok siebie? Kto ma trochę wyobraźni, ten wie, że faktycznej przestrzeni tam raczej nie brakowało. Narosło natomiast sporo wzajemnych animozji między ludźmi Abrahama i Lota. Rozstawianie przez Lota własnych namiotów i zamykanie się we własnym kręgu nie pomagało w zażegnaniu konfliktu. Abram zwrócił się więc do Lota: Nie dopuśćmy do sporu między nami. Niech też nie kłócą się nasi pasterze. Ostatecznie jesteśmy braćmi [1Mo 13,8].
Czy jednak zawsze tak ma być, że utrzymanie względnej zgody między braćmi musi się wiązać z ich rozejściem? Czy nie wystarczyłoby, żeby ukorzyli się przed sobą, odłożyli na bok swoje racje i ambicje oraz poskromili złe zachowanie ludzi, na których mają wpływ? Jestem przekonany, że Abraham widział możliwość naprawienia relacji. Domyślam się więc z jakim trudem przyszły mu na usta słowa: Czyż cały ten kraj nie stoi przed tobą otworem? Rozstańmy się. Jeśli chcesz pójść w lewo, ja udam się w prawo, a jeśli postanowisz iść w prawo, ja wyruszę w lewo [1Mo 13,9]. Ileż dramatyzmu kryje się za tymi słowami! Nie wierzę, że była to chłodna propozycja rozwiązania konfliktu. Myślę, że Abraham z rozdartym sercem wypowiedział je z nadzieją na opamiętanie Lota. Liczył, że jego bratanek się ocknie i zechce postarać się o naprawienie wzajemnych relacji.
Wyobrażam sobie, jakże budujące byłoby to dla wszystkich, gdyby Lot zawołał: O, nie, stryju Abrahamie! Nigdzie nie pójdę! Chcę zostać przy tobie! Poskromię moich pasterzy, dostosuję się do tego, co uzgodnimy, bo twoja wiara i osobisty związek z Bogiem jest dla mnie ważniejszy od moich racji. Niestety, duma podsycana bogactwem materialnym i podszepty ludzi z jego obozu, nie pozwoliły Lotowi ukorzyć się przed Abrahamem. Skwapliwie podchwycił propozycję stryja i się od niego oddzielił. Kuszony widokami dobrze się zapowiadającej przyszłości, poszedł żyć na własną rękę.
Tak bywa dzisiaj z niejednym chrześcijaninem. Gdy pojawiają się jakieś napięcia we wzajemnych relacjach, gdy to i owo zaczyna mu się w zborze nie podobać, mógłby się temu przeciwstawić. Ze względu na PANA oraz dla własnego dobra mógłby odłożyć na bok swoje racje i trwać w społeczności ludu Bożego.
Lot dał się oddzielić od Abrahama. Czy był to dla niego korzystny krok?
Aktualne tematy, wydarzenia, zjawiska, święta, rocznice i trendy społeczne z biblijnej perspektywy
31 marca, 2020
30 marca, 2020
Przyłącz się do Abrahama
Jednym z krewnych Abrahama, który mógł sobie zostać tam gdzie się znajdował, był jego bratanek Lot. Jego ojciec już nie żył i Lot sam za siebie decydował, co zrobi ze swoim życiem. Należy się domyślać, że miał spory dylemat. Lękał się pójścia w nieznane, a jednak myśl o przyłączeniu się do stryja nie dawała mu spokoju. Co ostatecznie wzięło górę? Abram wyruszył więc, tak jak mu polecił PAN, a poszedł z nim również Lot [1Mo 12,5].
Zbór Chrystusowy to wspólnota ludzi wywołanych ze świata. Jak Abraham uwierzył Bogu na słowo i wyruszył ze swoim obozem w nieznaną mu drogę, tak wierzący w Jezusa Chrystusa oddzielili się duchowo od świata i zgodnie ze Słowem Bożym zmierzają do niebiańskiej Ojczyzny. Jest w postawie chrześcijańskiego zboru na tym świecie coś dziwnego, żeby nie powiedzieć - szalonego, ale na pewno jest też coś, czego smakują tylko nieliczni, a mianowicie wiara w Syna Bożego, Jezusa Chrystusa! Dzięki tej wierze zmierzamy do Królestwa Bożego, a nasze doczesne życie przeobraża się w cudowną przygodę.
Lot przyłączył się do Abrahama. Docenił wagę danej chwili. Mógł pozostać zapomniany na zawsze w dotychczasowym miejscu, ale w wyprawie Abrahama wyczuł dla siebie niepowtarzalną szansę na nowe, niezwykłe życie. Abraham znał żywego, prawdziwego Boga i z Nim rozmawiał! Wow! Lot też tak chciał.
Od czasu do czasu w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE śpiewamy:
Do cudnej pielgrzymujem chwały
O, czy chcesz, o, czy chcesz z nami iść?
Gdzie cudne pienia będą brzmiały
O, czy chcesz, o, czy chcesz z nami iść?
Zbawionych tylu już na przedzie
W Baranka wąski weszło ślad
I ciebie chętnie On powiedzie
O, czy chcesz, o, czy chcesz z nami iść?
Baranka ujrzeć wierni śpieszą
O, czy chcesz, o, czy chcesz z nami iść?
Czyż wolisz zginąć z grzesznych rzeszą?
O, czy chcesz, o, czy chcesz z nami iść?
Idziemy do przecudnej włości
Gdzie nie ma miejsca grzech, ni złość
I ty masz miejsce w tej radości
O, czy chcesz, o, czy chcesz z nami iść?
Nieprzykra jest do stron tych droga
O, czy chcesz, o, czy chcesz z nami iść?
Więc porzuć grzech i wróć do Boga
Jeśli chcesz, jeśli chcesz z nami iść
Zwie ciebie Zbawca umęczony:
Pójdź do Mnie, dam ci pokój Swój!
Przeze Mnie grzech już zwyciężony!
O, czy chcesz, o, czy chcesz za Nim iść?
Lot postanowił pójść. Ufając, że Abraham nie wpuści go w maliny ani nie zostawi na lodzie, porzucił swój dotychczasowy świat i zaczął z Abrahamem robić swoje pierwsze, własne kroki wiary. A ty? Czy zaśpiewasz z nami ostatnią zwrotkę tej pieśni?
Ja czuję, że iść z wami muszę
O, ja chcę, o, ja chcę z wami iść
Do Zbawcy nieść splamioną duszę
O, ja chcę, o, ja chcę z wami iść
Z marnością swoją odstąp świecie
Już twoją służbę rzucam dziś
Mnie Jezus krwią Swą kupił przecie
O, ja chcę, o, ja chcę za Nim iść
(Śpiewnik Pielgrzyma Nr 134)
27 marca, 2020
Zamknięcie arki zostaw Bogu
Dlaczego drzwi arki pozostawały otwarte aż do samego momentu rozpoczęcia potopu, a może nawet jeszcze przy pierwszych strugach śmiercionośnej ulewy? Czy Noe ich nie zamykał, bo wciąż liczył na to, że ktoś z jego znajomych pójdzie po rozum do głowy i jeszcze zechce do niej wejść? Czy może Bóg chciał, aby operacja lokowania się w arce stworzeń przeznaczonych do ocalenia trwała pełne siedem dni i aby otwarte drzwi arki do samego końca stwarzały ludziom możliwość opamiętania i skorzystania z ratunku? Jedno jest jasne. Ostatecznie sam Bóg zajął się zamknięciem drzwi arki.
W sześćsetnym roku życia Noego, w drugim miesiącu, siedemnastego dnia tego miesiąca, w tym właśnie dniu, przerwały się wszystkie źródła wielkiej głębi i otworzyły sie okna nieba. I deszcz padał na ziemię czterdzieści dni i czterdzieści nocy. W tym właśnie dniu weszli do arki Noe oraz jego synowie - Sem, Cham i Jafet, a z nimi żona Noego i trzy żony jego synów […] I zamknął PAN za nim drzwi [1Mo 7,11-16].
Pomyślmy o czasie łaski Bożej. Jest to określony przez Boga czas otwartych drzwi arki zbawienia. Biblia mówi o ustalonej przez Boga liczbie zbawionych spoza Izraela, co wiąże się z nieznanym nam okresem czasu, gdy poganie w pełni wejdą [Rz 11,25]. Nikt z nas nie wie, kiedy to nastąpi, bo jak Jezus powiedział: Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec w mocy swojej ustanowił [Dz 1,7]. Jedno jest pewne. Któregoś dnia Bóg zamknie dostęp do zbawienia w Jezusie Chrystusie. Skończy się okres łaski i rozpocznie się czas strasznych sądów Bożych.
Aż do samego krytycznego momentu zamknięcia przez Boga drzwi wejściowych, każdy człowiek może skorzystać z łaski Bożej i przez wiarę w Jezusa Chrystusa znaleźć się w arce zbawienia. Nie powinniśmy przedwcześnie orzekać o czyimkolwiek zbawieniu lub potępieniu. Nie zamykajmy drzwi nikomu. Dopóki trwa czas łaski, raczej bądźmy rzecznikami Boga, który chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy [1Tm 2,4]. Cierpliwie i z nadzieją wskazujmy naszym bliskim i znajomym, że - mimo nadciągającej burzy - drzwi arki zbawienia wciąż jeszcze pozostają otwarte.
Dziękujmy PANU, że pilnuje, aby drzwi pozostawały przed nami otwarte. Oto sprawiłem, że przed tobą otwarte drzwi, których nikt nie może zamknąć [Obj 3,8]. Bądźmy Mu wdzięczni za wskazówki, co należy robić, abyśmy mieli szeroko otwarte wejście do Królestwa Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa [2Pt 1,11]. Jakież to szczęście, że z nami jest Ten, który otwiera, a nikt nie zamknie i Ten, który zamyka, a nikt nie otworzy [Obj 3,7].
Cieszmy się, że - póki co - dostęp do zbawienia stoi szerokim otworem. Rozgłaszajmy to wszystkim ludziom, bo zbliżył się sąd Boży. Zamknięcie drzwi arki pozostawmy Bogu.
W sześćsetnym roku życia Noego, w drugim miesiącu, siedemnastego dnia tego miesiąca, w tym właśnie dniu, przerwały się wszystkie źródła wielkiej głębi i otworzyły sie okna nieba. I deszcz padał na ziemię czterdzieści dni i czterdzieści nocy. W tym właśnie dniu weszli do arki Noe oraz jego synowie - Sem, Cham i Jafet, a z nimi żona Noego i trzy żony jego synów […] I zamknął PAN za nim drzwi [1Mo 7,11-16].
Pomyślmy o czasie łaski Bożej. Jest to określony przez Boga czas otwartych drzwi arki zbawienia. Biblia mówi o ustalonej przez Boga liczbie zbawionych spoza Izraela, co wiąże się z nieznanym nam okresem czasu, gdy poganie w pełni wejdą [Rz 11,25]. Nikt z nas nie wie, kiedy to nastąpi, bo jak Jezus powiedział: Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec w mocy swojej ustanowił [Dz 1,7]. Jedno jest pewne. Któregoś dnia Bóg zamknie dostęp do zbawienia w Jezusie Chrystusie. Skończy się okres łaski i rozpocznie się czas strasznych sądów Bożych.
Aż do samego krytycznego momentu zamknięcia przez Boga drzwi wejściowych, każdy człowiek może skorzystać z łaski Bożej i przez wiarę w Jezusa Chrystusa znaleźć się w arce zbawienia. Nie powinniśmy przedwcześnie orzekać o czyimkolwiek zbawieniu lub potępieniu. Nie zamykajmy drzwi nikomu. Dopóki trwa czas łaski, raczej bądźmy rzecznikami Boga, który chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy [1Tm 2,4]. Cierpliwie i z nadzieją wskazujmy naszym bliskim i znajomym, że - mimo nadciągającej burzy - drzwi arki zbawienia wciąż jeszcze pozostają otwarte.
Dziękujmy PANU, że pilnuje, aby drzwi pozostawały przed nami otwarte. Oto sprawiłem, że przed tobą otwarte drzwi, których nikt nie może zamknąć [Obj 3,8]. Bądźmy Mu wdzięczni za wskazówki, co należy robić, abyśmy mieli szeroko otwarte wejście do Królestwa Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa [2Pt 1,11]. Jakież to szczęście, że z nami jest Ten, który otwiera, a nikt nie zamknie i Ten, który zamyka, a nikt nie otworzy [Obj 3,7].
Cieszmy się, że - póki co - dostęp do zbawienia stoi szerokim otworem. Rozgłaszajmy to wszystkim ludziom, bo zbliżył się sąd Boży. Zamknięcie drzwi arki pozostawmy Bogu.
26 marca, 2020
Pamiętaj, że jesteś w arce ze względu na potop
Noe znalazł się w arce nie po to, żeby sobie popływać i mieć z rodziną dobrą zabawę. Nadciągał straszny sąd Boży na wszystkich mieszkańców ówczesnego świata, tak straszny, że trudno go opisać. Arka była jedynym sposobem na uratowanie życia. I wszedł Noe, a z nim jego synowie, jego żona i żony jego synów do arki ze względu na wody potopu [1Mo 7,7]. Rozgniewany Bóg niszcząc bezbożny świat jednocześnie okazywał łaskę przeprowadzając operację ocalenia Noego.
Bóg gniewa się z powodu grzechu i swój gniew wywiera. Albowiem gniew Boży objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi [Rz 1,18]. Nawet sam Jezus musiał z gniewem Bożym na Golgocie się zmierzyć. Dlatego, gdy miał - jako Baranek Boży - wziąć na siebie grzech świata, prosił, czy nie mógłby Go ominąć kielich gniewu Ojca. I wiemy, że Syn Boży wypił ten kielich. Jak arka była po to, by stawić czoła odmętom potopu, tak Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich [Iz 53,6].
Arka została pomyślana dla ocalenia Noego ze względu na zbliżającą się zagładę. Syn Boży, Jezus Chrystus, przyszedł po to, aby uratować nas przed nadciągającym gniewem. Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim [J 3,36]. Dlatego wiara w Jezusa Chrystusa nie powinna być traktowana jako sposób na dobre i radosne życie w ciele. To, że Bóg umieścił nas w Chrystusie - to jest śmiertelnie poważna sprawa. Jesteśmy w Nim, jak Noe w arce. Powinniśmy więc czuć się, jak zabiegający o samolot "#lotdodomu" dzisiejszy Polak, którego epidemia zastała gdzieś w dalekim kraju. Serce mu drży żeby go nie przegapić. Nie może polecieć sobie innymi liniami, bo nie działają. Z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie [Flp 2,12].
Pamiętajmy w jakim celu Bóg umieścił nas w Chrystusie. Nie po to, aby zapewnić nam niekończącą się rozrywkę. Arka to okręt ratunkowy, a nie luksusowy wycieczkowiec. Nie rozglądajmy się za przyjemnościami tego świata. Niech nasze serce w bojaźni Bożej zadrży we wdzięczności, że Bóg nie chce, abyśmy wraz ze światem zostali potępieni [1Ko 11,32]. Syn Boży przyszedł zbawić nas z naszych grzechów i uratować nas od wiecznego potępienia. Tylko w Jezusie nasze ocalenie! I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, przez które moglibyśmy być zbawieni [Dz 4,12].
Pierwsi chrześcijanie wręcz śmiertelnie poważnie traktowali ratunek w Chrystusie. Ratujcie się z pośród tego pokolenia przewrotnego [Dz 2,40] - wołał Piotr apostoł. Nadchodzą sądy Boże, które nawiedzą wszystkich mieszkańców ziemi. Właśnie dlatego Bóg umieścił nas w Chrystusie. Nie próbujmy wierze w Jezusa Chrystusa nadawać jakiegoś innego znaczenia i bardziej lajtowego charakteru. Skoro to wszystko ma ulec zagładzie, jakimiż powinniście być w świętym postępowaniu i w pobożności [2Pt 3,11]. Marana tha!
Bóg gniewa się z powodu grzechu i swój gniew wywiera. Albowiem gniew Boży objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi [Rz 1,18]. Nawet sam Jezus musiał z gniewem Bożym na Golgocie się zmierzyć. Dlatego, gdy miał - jako Baranek Boży - wziąć na siebie grzech świata, prosił, czy nie mógłby Go ominąć kielich gniewu Ojca. I wiemy, że Syn Boży wypił ten kielich. Jak arka była po to, by stawić czoła odmętom potopu, tak Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich [Iz 53,6].
Arka została pomyślana dla ocalenia Noego ze względu na zbliżającą się zagładę. Syn Boży, Jezus Chrystus, przyszedł po to, aby uratować nas przed nadciągającym gniewem. Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim [J 3,36]. Dlatego wiara w Jezusa Chrystusa nie powinna być traktowana jako sposób na dobre i radosne życie w ciele. To, że Bóg umieścił nas w Chrystusie - to jest śmiertelnie poważna sprawa. Jesteśmy w Nim, jak Noe w arce. Powinniśmy więc czuć się, jak zabiegający o samolot "#lotdodomu" dzisiejszy Polak, którego epidemia zastała gdzieś w dalekim kraju. Serce mu drży żeby go nie przegapić. Nie może polecieć sobie innymi liniami, bo nie działają. Z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie [Flp 2,12].
Pamiętajmy w jakim celu Bóg umieścił nas w Chrystusie. Nie po to, aby zapewnić nam niekończącą się rozrywkę. Arka to okręt ratunkowy, a nie luksusowy wycieczkowiec. Nie rozglądajmy się za przyjemnościami tego świata. Niech nasze serce w bojaźni Bożej zadrży we wdzięczności, że Bóg nie chce, abyśmy wraz ze światem zostali potępieni [1Ko 11,32]. Syn Boży przyszedł zbawić nas z naszych grzechów i uratować nas od wiecznego potępienia. Tylko w Jezusie nasze ocalenie! I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, przez które moglibyśmy być zbawieni [Dz 4,12].
Pierwsi chrześcijanie wręcz śmiertelnie poważnie traktowali ratunek w Chrystusie. Ratujcie się z pośród tego pokolenia przewrotnego [Dz 2,40] - wołał Piotr apostoł. Nadchodzą sądy Boże, które nawiedzą wszystkich mieszkańców ziemi. Właśnie dlatego Bóg umieścił nas w Chrystusie. Nie próbujmy wierze w Jezusa Chrystusa nadawać jakiegoś innego znaczenia i bardziej lajtowego charakteru. Skoro to wszystko ma ulec zagładzie, jakimiż powinniście być w świętym postępowaniu i w pobożności [2Pt 3,11]. Marana tha!
25 marca, 2020
Zabierz do arki bliskich!
Noe był człowiekiem sprawiedliwym i doskonałym w swoich czasach [1Mo 6,9], doskonałym jak na swoje pokolenia [Bereszit]. W odróżnieniu od wszystkich innych ludzi, Noe chodził z Bogiem. Dzięki temu Bóg dawał ratunek w arce nie tylko samemu Noemu ale i jego rodzinie. Wejdź ty wraz z całym twoim domem do arki, gdyż widziałem cię, że jesteś sprawiedliwy przede mną w tym pokoleniu [1Mo 7,1].
Pismo Święte nie jeden raz wskazuje na tę cudowną prawidłowość, że dzięki wierze jednego człowieka uratowani mogą też być ludzie z jego najbliższego otoczenia. Dzięki wstawiennictwu Abrahama wybawiony z ognia Sodomy został jego bratanek Lot z córkami. Chroniąc życie Pawła apostoła, Bóg ze względu na niego ocalił dwustu siedemdziesięciu pięciu jego towarzyszy podróży. Nie bój się Pawle, musisz stanąć przed cesarzem, a oto Bóg darował ci wszystkich, którzy z tobą płyną [Dz 27,24].
Tak jest do dzisiaj. Gdy jakiś człowiek nawraca się do Boga i dostępuje usprawiedliwienia przez wiarę w Jezusa Chrystusa, zyskuje łaskę wprowadzenia do arki zbawienia także swoich bliskich. Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony ty i twój dom [Dz 16,31] - usłyszał strażnik więzienny z Filippi. Gdy jedno ze współmałżonków poznaje Chrystusa, ma szansę zabrać na pokład partnera. Mąż niewierzący bowiem jest uświęcony przez żonę, a żona niewierząca uświęcona jest przez męża [1Ko 7,14]. Zbawienie całych rodzin w niejednym przypadku zaczęło się od tego, że najpierw jakiś pojedynczy "Noe" z ich kręgu znalazł łaskę w oczach PANA [1Mo 6,8].
Jeżeli już zbudowałeś sobie arkę i otrzymałeś polecenie, aby do niej wejść - to koniecznie postaraj się zabrać do niej swoich bliskich. Wieczne zbawienie w Jezusie Chrystusie jest cudowną, niezasłużoną łaską od Boga. Jakże miałbyś cieszyć się nią bez twoich najbliższych?! Wiem, że czasem łatwiej jest przyprowadzać do Chrystusa ludzi żyjących gdzieś daleko. Czy jednak dalekie akcje misyjne są O.K., gdy twoi bliscy wciąż znajdują się poza arką zbawienia?
Noe nie wszedł do arki sam jeden. Zabrał ze sobą swoich najbliższych. A ty? Nie każdemu jednakowo się to udaje, ale mocno się o to postaraj.
Pismo Święte nie jeden raz wskazuje na tę cudowną prawidłowość, że dzięki wierze jednego człowieka uratowani mogą też być ludzie z jego najbliższego otoczenia. Dzięki wstawiennictwu Abrahama wybawiony z ognia Sodomy został jego bratanek Lot z córkami. Chroniąc życie Pawła apostoła, Bóg ze względu na niego ocalił dwustu siedemdziesięciu pięciu jego towarzyszy podróży. Nie bój się Pawle, musisz stanąć przed cesarzem, a oto Bóg darował ci wszystkich, którzy z tobą płyną [Dz 27,24].
Tak jest do dzisiaj. Gdy jakiś człowiek nawraca się do Boga i dostępuje usprawiedliwienia przez wiarę w Jezusa Chrystusa, zyskuje łaskę wprowadzenia do arki zbawienia także swoich bliskich. Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony ty i twój dom [Dz 16,31] - usłyszał strażnik więzienny z Filippi. Gdy jedno ze współmałżonków poznaje Chrystusa, ma szansę zabrać na pokład partnera. Mąż niewierzący bowiem jest uświęcony przez żonę, a żona niewierząca uświęcona jest przez męża [1Ko 7,14]. Zbawienie całych rodzin w niejednym przypadku zaczęło się od tego, że najpierw jakiś pojedynczy "Noe" z ich kręgu znalazł łaskę w oczach PANA [1Mo 6,8].
Jeżeli już zbudowałeś sobie arkę i otrzymałeś polecenie, aby do niej wejść - to koniecznie postaraj się zabrać do niej swoich bliskich. Wieczne zbawienie w Jezusie Chrystusie jest cudowną, niezasłużoną łaską od Boga. Jakże miałbyś cieszyć się nią bez twoich najbliższych?! Wiem, że czasem łatwiej jest przyprowadzać do Chrystusa ludzi żyjących gdzieś daleko. Czy jednak dalekie akcje misyjne są O.K., gdy twoi bliscy wciąż znajdują się poza arką zbawienia?
Noe nie wszedł do arki sam jeden. Zabrał ze sobą swoich najbliższych. A ty? Nie każdemu jednakowo się to udaje, ale mocno się o to postaraj.
24 marca, 2020
Wejdź w porę do arki
Samo zbudowanie arki nic by nie dało Noemu, gdyby w odpowiedniej chwili z niej nie skorzystał. Sąd Boży - nieubłagalnie - nadciągał na ówczesny świat. Za kilka dni na Bożym zegarze miała wybić godzina zero. Posłuszeństwa Bogu nie można już było odkładać na potem. I rzekł Pan do Noego: Wejdź do arki ty i cały dom twój, bo widziałem, że jesteś sprawiedliwy przede mną w tym pokoleniu. (...) Gdyż po upływie siedmiu dni spuszczę na ziemię deszcz, który będzie padał przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy, i zgładzę z powierzchni ziemi wszelkie istoty, które uczyniłem. I uczynił Noe wszystko tak, jak mu rozkazał Pan [1Mo 7,1-5].
Jeżeli wierzysz w Jezusa Chrystusa, to możesz czuć się bardzo wyróżniony, albowiem wiara nie jest rzeczą wszystkich [2Ts 3,2]. Większość ludzi wokoło nas żyje bez Boga na świecie. Nie znają Syna Bożego Jezusa Chrystusa. Nie zbudowali sobie arki zbawienia, jak wczoraj mówiliśmy. Ty jesteś w tej szczęśliwej sytuacji, że masz Zbawiciela na wyciągnięcie ręki. Masz Biblię oraz wspólnotę wspierających cię braci i sióstr w Chrystusie. Masz też Ducha Świętego, który ożywia Słowo Boże w twoim sercu. Wszystko jest przygotowane, by cię uratować od wiecznego potępienia. Ażeby jednak żyć wiecznie i znaleźć się w Królestwie Bożym - trzeba w porę osobiście wejść do arki.
Wyobraźmy sobie Noego, który natrudził się, by zbudować wielki korab, wyposażył go odpowiednio, przygotował w nim miejsca dla swoich bliskich, nagromadził zapasy żywności, a sam nie zdążył wejść do środka. Jakaż byłaby to przykrość i strata! Masz tę łaskę, że Pan Jezus - jako twoja arka zbawienia - jest blisko ciebie. Jako Jego współpracownicy napominamy was, abyście nie przyjmowali łaski Bożej na próżno. Mówi Bowiem Bóg: W czasie pomyślnym wysłuchałem cię, a w dniu zbawienia przyszedłem ci z pomocą. Oto teraz czas pomyślny, oto teraz dzień zbawienia [2Ko 6,1-2]. Sama wiedza o Bogu, akty wiary sprzed lat ani też dawniej okazywane posłuszeństwo Bogu nic nam nie dadzą. Ważne, jak nasza relacja z Bogiem wygląda dzisiaj.
Noe miał siedem dni, aby wejść do arki. A ile czasu tobie zostało? Czy możesz mieć pewność jutra? Jeżeli - pomimo wyznawanej wiary w Jezusa - tkwisz w jakimś grzechu, w braku przebaczenia twoim winowajcom, albo ogarnął cię stan duchowej obojętności i niedowiarstwa, to nie czekaj ani chwili dłużej! Dzisiaj pojednaj się z Bogiem! Wejdź w porę do arki! Jak to zrobić?
Weź do ręki Biblię i czytaj ją z modlitwą.
Jeżeli wierzysz w Jezusa Chrystusa, to możesz czuć się bardzo wyróżniony, albowiem wiara nie jest rzeczą wszystkich [2Ts 3,2]. Większość ludzi wokoło nas żyje bez Boga na świecie. Nie znają Syna Bożego Jezusa Chrystusa. Nie zbudowali sobie arki zbawienia, jak wczoraj mówiliśmy. Ty jesteś w tej szczęśliwej sytuacji, że masz Zbawiciela na wyciągnięcie ręki. Masz Biblię oraz wspólnotę wspierających cię braci i sióstr w Chrystusie. Masz też Ducha Świętego, który ożywia Słowo Boże w twoim sercu. Wszystko jest przygotowane, by cię uratować od wiecznego potępienia. Ażeby jednak żyć wiecznie i znaleźć się w Królestwie Bożym - trzeba w porę osobiście wejść do arki.
Wyobraźmy sobie Noego, który natrudził się, by zbudować wielki korab, wyposażył go odpowiednio, przygotował w nim miejsca dla swoich bliskich, nagromadził zapasy żywności, a sam nie zdążył wejść do środka. Jakaż byłaby to przykrość i strata! Masz tę łaskę, że Pan Jezus - jako twoja arka zbawienia - jest blisko ciebie. Jako Jego współpracownicy napominamy was, abyście nie przyjmowali łaski Bożej na próżno. Mówi Bowiem Bóg: W czasie pomyślnym wysłuchałem cię, a w dniu zbawienia przyszedłem ci z pomocą. Oto teraz czas pomyślny, oto teraz dzień zbawienia [2Ko 6,1-2]. Sama wiedza o Bogu, akty wiary sprzed lat ani też dawniej okazywane posłuszeństwo Bogu nic nam nie dadzą. Ważne, jak nasza relacja z Bogiem wygląda dzisiaj.
Noe miał siedem dni, aby wejść do arki. A ile czasu tobie zostało? Czy możesz mieć pewność jutra? Jeżeli - pomimo wyznawanej wiary w Jezusa - tkwisz w jakimś grzechu, w braku przebaczenia twoim winowajcom, albo ogarnął cię stan duchowej obojętności i niedowiarstwa, to nie czekaj ani chwili dłużej! Dzisiaj pojednaj się z Bogiem! Wejdź w porę do arki! Jak to zrobić?
Weź do ręki Biblię i czytaj ją z modlitwą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)