08 marca, 2011

Skąd moda na parytet?

Dziś Międzynarodowy Dzień Kobiet, a więc dobra okazja, by siostrom, córkom, dziewczynom, żonom, matkom, koleżankom, jednym słowem -  przedstawicielkom płci pięknej - złożyć życzenia wszystkiego najlepszego!

Nie tylko jednak z powodu dzisiejszego święta sporo się ostatnio mówi o kobietach. W miniony weekend wyszły one na ulice kilku większych miast, by wziąć udział w hałaśliwych manifach na rzecz równości praw kobiet. Powszechnym zagadnieniem aktualnie wywołującym temat kobiet stała się też sprawa tzw. parytetu – czyli równości proporcji płci w zajmowaniu publicznych stanowisk.

 Oto kilka znamiennych przykładów: Trzy miesiące temu Sejm RP przyjął ustawę, która ma zwiększyć udział kobiet w polityce. Odtąd nie mniej niż 35 procent kobiet musi znaleźć się na liście wyborczej, ażeby została zarejestrowana. Od 1 stycznia w norweskich firmach będących własnością samorządu kobiety będą musiały stanowić co najmniej 40 procent członków zarządu. Organizatorzy słynnego Forum Gospodarczego w szwajcarskim kurorcie Davos objęli czołowe firmy obowiązkiem włączenia co najmniej jednej kobiety do delegacji. Światowe Forum Gospodarcze żąda od swych stu partnerów strategicznych, by wśród 5 delegatów każdego z nich na Forum była przynajmniej jedna kobieta. Taki trend można zaobserwować na całym świecie.

Powróćmy jednak do Polski. Bynajmniej Polkom też nie brakuje pomysłów na to, by zaistnieć w przestrzeni publicznej.  Stowarzyszenie Kongres Kobiet powołało wczoraj gabinet cieni, który ma doradzać politykom i komentować bieżące wydarzenia. W skład tego gabinetu wchodzi sporo naprawdę znanych kobiet, a wszystkie mają zamiar śledzić, monitorować, inspirować i wspierać poczynania kolejnych rządów, pod kątem tego, czy służą one długofalowemu dobru obywateli.

 Zastanawiam się, kto inspiruje i pociąga kobiety do tego, by innym patrzeć na ręce i sprawdzać, czy aby nie popełnili jakiegoś błędu? Jaki mężczyzna potrafi swobodnie i konstruktywnie pracować, czując na plecach oddech kobiety? Gdy jakaś żona zaczyna sprawdzać męża, gdy po powrocie do domu zaczyna odpytywać go, gdzie był i co robił, to znak, że między nimi nie dzieje się już dobrze. Podobnie mi pachnie ten całkowicie kobiecy gabinet cieni.

Nie jestem żadnym szowinistą, ale martwi mnie moda na parytety. Pod pretekstem zarzutu, że dziś nie liczą się kwalifikacje, a jedynie płeć męska, zapowiada ona bowiem czasy, gdy wciąż nie kwalifikacje liczyć się będą, a przede wszystkim płeć, tyle że tym razem – żeńska.

 W Biblii nie ma mowy o żadnych parytetach. I stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich [1Mo 1,27]. To fundamentalne stwierdzenie Pisma Świętego od samego początku dobitnie pokazuje, że należy odróżniać mężczyznę od kobiety. Nie jest obojętne, kto i czym się zajmuje.

Każdy wie, co nastąpiło, gdy Ewa pod nieobecność Adama podjęła się – być może na zasadzie parytetu właśnie: trochę ty, trochę ja, niech będzie równość ;) – jego roli i po samodzielnej dyskusji z kusicielem, podjęła decyzję...

Niech mężczyzna będzie mężczyzną, a kobieta kobietą, także w sferze przypisanych im przez Stwórcę odpowiedzialności. Określanie ich na zasadzie parytetu - to pomysł z piekła rodem.

12 komentarzy:

  1. I nie Adam został zwiedziony, lecz niewiasta uległszy pokusie popadła w grzech. - 1Tym.2:14

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe bracia, jaki reprezentowalibyśmy punkt widzenia na własne przeznaczenie, gdybyśmy się urodzili kobietami, prawda?

    Mam wrażenie, że taka Pryscylla byłaby znacznie popularniejszą osobą wśród tutejszych komentatorów ;). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja żona urodziła się kobietą :), jest kobietą :), razem w pokorze studiujemy Słowo Boże. Oboje widzimy różnicę między nami, jako mężczyzną i kobietą, jako mężem i żoną, jeśli chodzi o życie - kto i czym się zajmuje, kto jest głową, itd.
    Co ciekawe, Bóg też widzi tę różnicę, co jest naszym zdaniem łatwe do wychwycenia w Biblii.
    Wszystkich zainteresowanych (w tym też Harrego)zapytaniem mojej żony odnośnie jej punktu widzenia w tym temacie, zachęcam do pisania na maila kuzbawieniu@interia.pl z dopiskiem do Kasi.

    Zachęcam też do obejrzenia moim zdaniem bardzo dobrych wykładów Paula Washera, pt. Konferencja dla mężczyzn (http://www.youtube.com/watch?v=YgkbBUVebz8), przez które Pan pokazał mi, jak wiele mi jeszcze brakuje, aby być takim mężem i ojcem, jakim mnie widzi Bóg, zgodnie z Bożym Słowem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś tak się dziwnie składa, że w rozmowach o feminizmie i tzw. parytetach (a w ostatnich miesiącach uczestniczyłem w kilku, wywołanych głosami pojaiającymi się ostatnio w środowiskach ewangelikalnych) nie usłyszałem od żadnej siostry uczestniczącej w nich ani słowa pochwały na ten temat. Nie znam też osobiście żadnej wierzącej kobiety, która by takie pochwały głosiła. Wynika to z bezwględnego poddania się każdego wierzącego Słowu Bożemu i pokory wobec Niego, co same wielokrotnie podkreślały te siostry. Zauważmy wreszcie, że podjudzając kobiety do bezwzględnego artykułowania swoich praw w oderwaniu od Biblii stawiamy się na dość osobliwej pozycji. Jaka to pozycja, gdzie jest umiejscowiona? Odpowiedź na to pytanie może być kluczowa, jeżeli będziemy chcieli odpowiedzieć na nie w modlitwie i poddaniu Duchowi Świętemu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie tylko wtrącenie do Harrego:
    A może tak rozpatrywać sprawy przez pryzmat Słowa Bożego i pod nie podporządkować swoje myśli a nie patrzeć przez pryzmat człowiek i pod niego podporządkowywać Słowo Boże?

    Co myślisz o takim spojrzeniu na sprawę???

    OdpowiedzUsuń
  6. @Marcin S. Nasz wspólny problem polega na tym, że wszyscy uważamy, że nasza interpretacja Pisma jest właściwa, mimo że w efekcie niekoniecznie podzielamy zdanie innych rozmówców.

    Słowo Boże/Duch Sw. mnie w tej kwestii nie oskarżają, wiem, że Ty również nie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Harry

    Czy Twoje zdanie:"Ciekawe bracia, jaki reprezentowalibyśmy punkt widzenia na własne przeznaczenie, gdybyśmy się urodzili kobietami, prawda?", nie sugeruje, że interpretacja Słowa co do roli kobiet jest zależna od tego czy jesteśmy mężczyzną czy kobietą? Czy źle odczytałem wypowiedź?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Marcinie, zastanawiam się głośno, czy i jak zmieniłyby się w takiej sytuacji nasze poglądy i ocena przeciwnej płci. Tym bardziej, że nie widzę podobnego "wskazywania swojego miejsca" przez wierzące kobiety wobec wierzących mężczyzn.

    Istnieje jednak możliwość, że obracamy się po prostu w innych kręgach, co też jestem w stanie przyjąć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdybym był kobietą... to chciałbym być jak moja bogobojna żona, która jest dla mnie wzorem pobożności i stosowania słowa Bożego, tak jak jest napisane. Kasia jest moją podporą, moją pomocą, radzę się jej w wielu sprawach i już nieraz po jej mądrych spostrzeżeniach podjąłem lepszą decyzję, niż pierwotnie zamierzałem.
    Ale co ważne, moja Kasia nie dąży nigdy do tego, aby być moją głową, bo wie, że wtedy by grzeszyła.

    Inne kręgi i inne kobiety, które nie stosują Słowa Bożego w życiu, lub naginają Słowo w celu zaspokojenia swoich pożądliwości, w celu zastąpienia mężczyzny (męża) w jego powinnościach w żaden sposób nie zmieniają tego, że w Biblii jest napisane to co jest...

    Bóg stworzył mnie mężczyzną i biada mi, jeśli nie będę stosował Bożego Słowa skierowanego do mnie, biada mi, jeśli kiedykolwiek nie będę głową dla mojej żony...

    W tym miejscu dziękuję Panu za każdą kobietę (żonę), która w tych przewrotnych czasach wczytuje się w Boże Słowo i je stosuje w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  10. No i jednak wychodzi, że to nie Słowo Boże definiuje i ustala co jest słuszne i właściwe, lecz punkt widzenia jest zależny od punktu siedzenia. Zastanów się proszę Harry czy oby takie podejście jest rzeczywiście słuszne. I nic tutaj nie pomogą gładkie słowa.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. mam prośbę nie wypowiadajcie się o kobietach i ich pozycji bo nie macie prawa takiego..kobiety niech same powiedzą jak rozumieją słowo boże...bo jak narazie to widzę tylko męski punk widzenia..... i wiem za zaraz napiszecie ze to biblijny punkt wiedzenia...nie to jest tylko wasz punk bo wypowiadacie się o kobietach bez nich u boku....najlepiej zamiast polemiką zajmijcie się tym jak być jak Chrystus dla swych żon.. bierzcie z niego przykład i mało gadajcie... będzie najlepiej...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. @brezzykelly - proszę, nie odbieraj mi (nam) prawa do wypowiadania się o kobietach i ich pozycji w świetle Biblii, a jeśli nadal to będziesz robić, to poprzyj słuszność swojego poglądu właśnie Biblią.

    Zamknąć mężczyznom usta w powyższej kwestii to także odrzucić sporą część Biblii, na czele z listami Pawła, gdzie właśnie mężczyźni (w natchnieniu Ducha Świętego)wypowiadali się, i to dość jasno, o kobietach i ich pozycji.

    Nic nie poradzę na to, że kobiety rzadziej piszą komentarze do wpisów pastora na tym blogu, ale żaden z piszących tu mężczyzn nie odbiera kobietom takiego prawa.

    Ja mogę tylko, tak jak w moim pierwszym komentarzu, zachęcić do kontaktu mailowego z moją żoną i zapytania, jak ona rozumie Słowo Boże w poruszanym temacie, do czego zachęcam również Ciebie brezzykelly.

    Podsumowując, ja wypowiadam się we wszystkich kwestiach z żoną u mego boku, choć moja Kasia komentarzy na blogu nie pisze i zmuszać jej do tego nie będę...

    OdpowiedzUsuń