02 lipca, 2022

Czy można na własną rękę założyć sobie kościół?

Biblie: Gdańska, Warszawska i Ewangeliczna.
Międzypokoleniowa jedność Kościoła.
W samym Trójmieście mamy aktualnie około czterdzieści niekatolickich wspólnot chrześcijańskich. Siedem zborów Kościoła Zielonoświątkowego, tyle samo zborów Kościoła Chrześcijan Baptystów, zbór Kościoła Chrystusowego, zbór Kościoła Wolnych Chrześcijan oraz coraz więcej rozmaitej maści i proweniencji społeczności od nikogo niezależnych. Powstają one nie dlatego, że w okolicy nie było żadnego zboru ewangelicznego. Pojawiają się na mapie Trójmiasta również nie dlatego, że starsi któregoś z istniejących, rozwijających się zborów podjęli decyzję o wysłaniu grupy braci z misją założenia nowej wspólnoty gdzieś w sąsiedniej dzielnicy. Cały szereg tych społeczności zrodziło się niestety z mniej zrozumiałych pobudek. Na przykład, komuś przyszło do głowy, że stworzy społeczność lepszą i nowocześniejszą. Ktoś inny zapragnął głębszych przeżyć i doznań, a jeszcze komuś do tworzenia nowego miejsca zgromadzeń wystarczyło tylko tyle, że przestały mu się podobać nabożeństwa, w których dotychczas uczestniczył.

Obok zakładania nowych "kościołów" z powyższych pobudek, część z nich powstaje w ramach strategii rozmaitych misji i organizacji chrześcijańskich. Według nich tajemnica rozwoju Kościoła kryje się właśnie w tworzeniu nowych wspólnot. Rzekomo pomocne w tej materii ma być praktykowane w Ameryce badanie społecznego zapotrzebowania. W danym mieście lub dzielnicy przeprowadza się ankietę, w której mieszkańcy odpowiadają na szereg pytań odnośnie tego, jaki kościół chcieliby mieć w pobliżu i do jakiego byliby gotowi uczęszczać? Po zebraniu stosownej ilości danych w tym zakresie, grupa zapaleńców przygotowuje spotkania wychodzące naprzeciw oczekiwaniom społecznym i "kościół" gotowy!

Jak to zjawisko zakładania 'kościołów' na własną rękę wygląda w świetle Biblii? Na podstawie nauki Pisma Świętego nauczamy, że Kościół jest jeden, święty, powszechny i apostolski. Wszyscy prawdziwi chrześcijanie są zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, którego kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus, na którym cała budowa mocno spojona rośnie w przybytek święty w Panu [Ef 2,20-21]. Choćby nie wiem jak ktoś był uduchowiony i wykształcony teologicznie, musi uznać, że zadanie położenia fundamentów pod Kościół i określenia zasad jego funkcjonowania, nie przypadł komuś innemu, a tylko i wyłącznie apostołom Jezusa Chrystusa. Według łaski Bożej, która mi jest dana, jako mądry budowniczy założyłem fundament, a inny na nim buduje. Każdy zaś niechaj baczy, jak na nim buduje. Albowiem fundamentu innego nikt nie może założyć oprócz tego, który jest założony, a którym jest Jezus Chrystus [1Ko 3,10-11].

Gdy więc ktoś nawraca się do żywej wiary w Jezusa Chrystusa i staje się prawdziwym chrześcijaninem, jego pierwszą powinnością jest przyłączenie się do istniejącego już zboru, jako lokalnej cząstki Kościoła. Nawet sam apostoł Paweł miał taką potrzebę. A gdy przybył do Jerozolimy, starał się przyłączyć do uczniów, ale wszyscy się go bali, nie wierząc, że jest uczniem. Lecz Barnaba zabrał go, zaprowadził do apostołów i opowiedział im, jak w drodze ujrzał Pana i że do niego mówił, i jak w Damaszku nauczał śmiało w imieniu Jezusa [Dz 9,26-27]. Chodzi o to, ażeby początkujący chrześcijanin wszedł w środowisko Kościoła i od starszych w wierze braci uczył się drogi Pańskiej. Nawet tak błyskotliwy mówca, jak Apollos, potrzebował bliższego kontaktu z doświadczonymi chrześcijanami [Dz 18,26]. Tylko w uformowanym już lokalnym zborze Kościoła może nastąpić prawidłowy wzrost w wierze nowych sług Bożych i należyte ich przygotowanie do rozpoczęcia służby Bożej. 

Niestety, niektórzy świeżo upieczeni chrześcijanie nie chcą poddawać się pod autorytet braci starszych któregoś z istniejących już zborów. Od razu mają własną koncepcję wiary i służby, i czym prędzej chcą działać po swojemu. Marzy się im służba duchowa od nikogo niezależna. Tymczasem apostolski model powoływania do pracy Pańskiej jest zgoła inny. Najpierw - jak w przypadku św. Pawła - trzeba zacząć służyć w istniejącym już zborze. Potem, po jakimś czasie, może nastąpić skierowanie przez ten zbór do pracy misyjnej [zob. Dz 13,1-3]. Skoro nauka apostolska nakazuje nowym adeptom pracy Pańskiej: Niech oni najpierw odbędą próbę, a potem, jeśli się okaże, że są nienaganni, niech przystąpią do pełnienia służby [1Tm 3,10], to gdzie, jeśli nie w istniejącym już zborze, takiej próbie mogą być oni poddani?

Oczywiście, czasem zdarzyć się może jakaś sytuacja wyjątkowa, gdy np. w miejscu zamieszkania nowego chrześcijanina nie ma biblijnego zboru, do którego mógłby się on przyłączyć. Lecz i wtedy, zanim zacznie on organizować nową wspólnotę, powinien nawiązać kontakt z jakimś zborem i poddać się pod autorytet tamtejszych starszych. Gdy owi starsi ujrzą i potwierdzą jego powołanie do służby, z pewnością go pobłogosławią i wspomogą w dziele zakładania nowej społeczności. Nie do przyjęcia z punktu widzenia nauki apostolskiej jest taki scenariusz, że nawracający się do Chrystusa człowiek zbiera wokół siebie jakąś grupę współwyznawców, np. byłych świadków Jehowy bądź rzymsko-katolików i od razu tworzą własną wspólnotę. Tak utworzoną społeczność, opierającą się na autorytecie jej założyciela, trudno nazwać zborem Kościoła. Nawet jeśli przetrwa ona próbę czasu to i tak któregoś dnia znajdzie się na doktrynalnych manowcach, a jej członkowie staną się rozbitkami w wierze.

Zasadniczo chodzi o to, ażeby każdy nowy sługa Boży rozpoczynał służbę w Kościele pod autorytetem braci, którzy tę służbę już sprawują i mają w niej doświadczenie. Służba Tymoteusza została  zapoczątkowana na podstawie prorockiego orzeczenia przez włożenie rąk starszych [1Tm 4,4] a także rąk apostoła Pawła [2Tm 1,6]. Podobnie miał postąpić Tymoteusz z nowymi pracownikami Pańskimi. A co słyszałeś ode mnie wobec wielu świadków, to przekaż ludziom godnym zaufania, którzy będą zdolni i innych nauczać [2Tm 2,2]. W prawdziwym Kościele nie ma i nie może być "wolnej amerykanki" w rozpoczynaniu służby. Potrzebny jest ścisły związek nowych pracowników z fundamentem położonym przez apostołów i proroków Jezusa Chrystusa, a określonym i zamkniętym treścią Pisma Świętego. Sam Chrystus Pan dba o to, aby sam sobie przysposobić Kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, ale żeby był święty i niepokalany [Ef 5,27]. Nikt nie ma prawa tworzyć sobie kościoła na własną modłę.

Niestety, jak grzyby po deszczu, wyrastają społeczności, nie tylko w samym procesie tworzenia, dalekie od apostolskich wzorców. Chociaż Biblia mówi, że wszelkie proroctwo Pisma nie podlega dowolnemu wykładowi, albowiem proroctwo nie przychodziło nigdy z woli ludzkiej, lecz wypowiadali je ludzie Boży, natchnieni Duchem Świętym [2Pt 1,20-21], niektórzy chrześcijanie ze zdumiewającą łatwością interpretują Biblię po swojemu i - pociągając ludzi za sobą - zakładają własny 'kościół'. Bywa, że z praktycznych powodów później przyłączają się formalnie do jakiejś denominacji, jeśli ta zgadza się na ich autonomię i nie pyta o poglądy, ani o pobudki, dla których powstali. Niektóre denominacje utraciły już przez to jedność wyznania wiary w obrębie swoich zborów. Każdy z nich robi, co mu się podoba.

Tymczasem wszystkie zbory prawdziwego Kościoła, bez względu na przynależność konfesyjną, dbają o jedność doktrynalną, starając się zachować jedność Ducha w spójni pokoju: jedno ciało i jeden Duch, jak też powołani jesteście do jednej nadziei, która należy do waszego powołania; jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest; jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który jest ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich [Ef 4,3-6]. Można pojechać na krańce świata, wejść do zgromadzenia chrześcijan o całkiem odmiennej kulturze, a od razu się okazuje, że wierzymy tak samo i działamy w tym samym Duchu. Tak jest z Kościołem od samego początku. Chociaż i wtedy już działały siły odśrodkowe, kościół, budując się i żyjąc w bojaźni Pańskiej, cieszył się pokojem po całej Judei, Galilei i Samarii, i wspomagany przez Ducha Świętego, pomnażał się [Dz 9,31].

Wszystkie zbory Kościoła na całym świecie charakteryzują się jednością w wyznawaniu i praktykowaniu wiary w Jezusa Chrystusa. Wszystkie zbory Kościoła pielgrzymującego nawiązują do wiary Kościoła już uwielbionego i tak samo trzymają się nauki Chrystusowej, jak tamte zbory się trzymały. Chrystus Pan bowiem przechadza się pośród wszystkich swoich zborów i Duch Święty jednakowo do zborów Kościoła przemawia. Nie jest tak, że jednemu mówi coś przeciwnego, niż powiedział drugiemu.

Czy można na własną rękę założyć sobie kościół? Nie można.

1 komentarz: