16 sierpnia, 2024

Czy się nadaję?

Czy się nadaję? To pytanie znowu postawiło mnie na nogi. Od lat wierzę i tę wiarę wyznaję, że Królestwo Niebios jest moim celem. Swego czasu podjąłem decyzję, że podporządkowuję temu całe życie. Całkowicie oddałem się służbie w Kościele Jezusa Chrystusa. Pracowałem fizycznie, organizowałem życie kolejnych zborów, duszpasterzowałem i – gdy tylko zachodziła potrzeba - nauczałem Słowa Bożego. Wciągnąłem w to także moich najbliższych. Przez całe lata, na okrągło, byliśmy zaangażowani w działalność lokalnych zborów Kościoła. Jeśli wyjeżdżałem gdzieś latem, to razem z grupą zborową, bądź z nauczaniem dla wierzących spoza rodzimego zboru. Czy nie przesadziłem?

Swego czasu Jezus nauczał o cenie Jego naśladowania. Mówił, że należy zaprzeć się samego siebie. Prawdziwe pójście za Jezusem wiąże się bowiem z tym, że niczego i nikogo nie miłuje się bardziej od Niego. Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ceni Mnie bardziej niż swego ojca i matkę, żonę i dzieci, braci i siostry, a także bardziej niż swoją duszę, nie może być moim uczniem [Łk 14,26]. Takie postawienie sprawy już wtedy wywoływało w niektórych ludziach spory sprzeciw. Wielu wprawdzie zgłaszało chęć naśladowania Jezusa, lecz mieli swoje zastrzeżenia. Odezwał się jeszcze inny: Pójdę za Tobą, Panie, najpierw jednak pozwól mi pożegnać się z moimi bliskimi. Temu Jezus powiedział: Ten, kto przyłożył rękę do pługa, a ogląda się za siebie, nie nadaje się do Królestwa Bożego [Łk 9,61-62]. 

A dzisiaj? Zbyt wielu ludzi początkowo okazuje zainteresowanie ewangelią, zdają się gorliwie wierzyć w Jezusa Chrystusa i przyłączają się do wspólnoty chrześcijańskiej, lecz po jakimś czasie ich zapał wygasa. Niektórzy twierdzą, że nadal wierzą w Boga, a tylko wycofali się nieco z życia Kościoła. Przestają praktykować wiarę, skupiając się na karierze osobistej lub życiowych pasjach. Inni jawnie już  wypierają się wiary i przynależności do Kościoła. Większość bez rozgłosu zwraca się ku światu, a pytani dlaczego zniknęli z kręgów biblijnego chrześcijaństwa, mówią o potrzebie większego skupienia się na rodzinie i zaspokajaniu własnych potrzeb.

Kto z nas naprawdę przyłożył rękę do pługa, niech nie ogląda się za siebie ani na siebie. Pozostańmy bezgranicznie oddani sprawie Bożej. Nasz czas na ziemi jest krótki. Parę dni temu dotarła do mnie wiadomość, że zmarł nagle czterdziestoparoletni pastor z Lublińca. W dwóch minionych latach w pokoju gościnnym naszego zboru spędzał z rodziną tygodniowy urlop. W tym roku na dwa tygodnie przed przyjazdem zrezygnował. Gdyby tego nie zrobił, odszedłby w dniu wyjazdu z Gdańska. Dzisiaj z kolei odebrałem telefon z wiadomością, że swój życiowy bieg zakończyła inna chrześcijanka z Gorzowa. Czy w świetle zacytowanych wyżej słów Jezusa wspomniane osoby nadawały się do Królestwa Bożego? Czy wystarczy, że kiedyś wyznaliśmy wiarę w Jezusa i zostaliśmy ochrzczeni? Czy Królestwo Niebios zobaczą ludzie, którzy w porze niedzielnego nabożeństwa zajmują się własnymi sprawami? Czy ktoś, kogo serce dało się odciągnąć od szczerego oddania się Chrystusowi, nadaje się do nieba?

 Czy ty się nadajesz? Czy ja się nadaję?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz