Mamy dziś w Polsce Święto Służby Więziennej. Zostało ono ustanowione na mocy art. 15 Ustawy sejmowej z dnia 9 kwietnia 2010 roku o Służbie Więziennej, który brzmi: Ustanawia się dzień 8 lutego świętem Służby Więziennej. Data ta nawiązuje do dekretu Naczelnika Państwa, Józefa Piłsudskiego, o organizacji okręgowych dyrekcji więziennych, który wszedł w życie 8 lutego 1919 roku i dał początek więziennictwu w odrodzonej Polsce.
Służba Więzienna to podlegająca Ministrowi Sprawiedliwości uzbrojona formacja mundurowa, realizująca zadania w zakresie wykonywania kar pozbawienia wolności i tymczasowego aresztowania. Aktualnie w polskich zakładach karnych i aresztach śledczych przebywa ponad 81 tysięcy osób, których pilnuje 27,5 tysiąca funkcjonariuszy. Świadczy to o rozmiarach przestępczości w naszym, chrześcijańskim ponoć kraju.
Parę miesięcy temu miałem okazję przemawiania w Areszcie Śledczym w Gdańsku do grupy ok. 150 więźniów i mówienia im o Jezusie. W takich chwilach wyraźnie można się przekonać, że to nie mury i kraty pozbawiają ludzi wolności. Okazuje się bowiem, że reakcja na wezwanie do upamiętania i zachętę do pojednania z Bogiem przez wiarę w Jezusa Chrystusa jest tam najzupełniej podobna do reakcji ludzi żyjących na tzw. wolności. Tylko w nielicznych oczach widać błysk zainteresowania. Większość - jak i po tej stronie krat - jakoś dziwnie stroni od Tego, który przyszedł wypuścić dusze na wolność i ogłosić więźniom wyzwolenie [por. Łk 4,18].
Podstawowym i pierwszym czynnikiem trzymającym człowieka na uwięzi jest grzech. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu [Jn 8,34]. Czy za kratkami, czy na ulicy, wszyscy – dopóki nie wyzwolą się z sideł diabła, który ich zmusza do pełnienia swojej woli [2Tm 2,26] – jadą na jednym wózku. Są w niewoli grzechu.
Co innego, gdy człowiek na co dzień chodzi z Bogiem. Taki, nawet jak trafi do więzienia, wciąż pozostaje wolnym człowiekiem. Biblijne wzmianki o więzieniu, dość często dotyczą właśnie takich przypadków. Józef, Jeremiasz, Daniel, Jan Chrzciciel, Piotr, Jan Apostoł, Sylas czy Paweł – to przykłady wtrącania do więzienia ludzi prawych, żyjących na co dzień z Bogiem. którzy absolutnie na uwięzienie nie zasłużyli. Mury więzienne przytrzymały ich fizycznie na jakiś czas, lecz nie odebrały im wolności.
Wiara w Syna Bożego sprawiała, że spokojnie czekali na dalszy rozwój wydarzeń, śpiewali i wielbili Boga w więzieniu, dostępowali cudownego uwalnienia, bądź ponosili śmierć męczeńską, ale nigdy nie przeklinali swego losu i złej władzy, która ich uwięziła. Jeśli więc Syn was wyswobodzi prawdziwie wolnymi będziecie [Jn 3,36]. Tacy ludzie, dzięki swej wierze nawet w więzieniu byli wolni!
Do czego zmierzam? Prawda jest taka, że na polskich ulicach jest dziś znacznie więcej więźniów niż w aresztach i zakładach karnych. Ludzie związani grzechem nałogów, pychy, nienawiści, zazdrości, pożądania itd. w niczym nie są lepsi od tych, którzy siedzą za kratkami. Prawdziwą różnicę robi dopiero nowe narodzenie z Ducha i z wody. Kto dostąpi tego cudu i rozpocznie nowe życie z Jezusem, ten nawet w więzieniu, gdy musi ponosić konsekwencje wcześniej popełnionych przestępstw, jest całkiem inny od pozostałych.
W święto Służby Więziennej chciałoby się życzyć jej funkcjonariuszom, żeby jak najwięcej z nich dostąpiło osobistej wolności od grzechu. Chciałoby się też, żeby jak najwięcej ludzi, których przyszło się im pilnować, przeżyło duchowe odrodzenie i pojednało się Bogiem. Wtedy polskie więzienia przestałyby być tak ponurymi miejscami.
A tak na marginesie, szkoda, że ewangelicznych duszpasterzy wciąż tak opornie dopuszcza się do osób osadzonych w więzieniach. Dziś na prośbę jednego z więźniów próbowałem do niego dotrzeć i okazało się, że muszę poczekać... :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz