Chcę napisać dziś parę słów o potrzebie trzymania się razem i wzajemnego popierania się osób przynależących do tego samego środowiska.
W wywiadzie opublikowanym dziś na portalu Onet.pl Tadeusz Cymański, pytany o to, co by zrobił, gdyby Donald Tusk został kandydatem na szefa Komisji Europejskiej odpowiedział, że by go poparł. Oczywiście, nie dlatego, że się z Tuskiem zgadza. Zrobiłby tak dlatego, że obydwaj są po prostu Polakami. Polacy powinni być jak Żydzi, którzy wspierają swoich - wyjaśnił.
Rzeczywiście, Żydzi przez samego Boga zostali zobowiązani do szczególnego traktowania swoich rodaków. W jakichkolwiek okolicznościach by się nie znaleźli, mieli i mają pamiętać: ... a od swojego współbrata się nie odwrócisz [Iz 58,7].
Oto, dla przykładu, co Biblia mówi w dość delikatnej kwestii pożyczania pieniędzy. Nie będziesz pożyczał na lichwiarskie odsetki twemu bratu, nie będziesz brał odsetek za wierzytelność pieniężną ani za wierzytelność żywnościową, ani za cokolwiek, za co się bierze odsetki. Obcemu możesz pożyczać na lichwiarskie odsetki, ale twemu bratu nie będziesz pożyczał na lichwiarskie odsetki, aby ci błogosławił Pan, Bóg twój [5Mo 23,20-21]. Tajemnicą przetrwania Żydów w wielu nieżyczliwych im środowiskach było i jest wzajemne wsparcie.
Właśnie czegoś takiego pragnę dla środowiska biblijnych chrześcijan w Polsce. Możemy się różnić w bardzo wielu kwestiach, ale do zewnętrznego świata powinien z naszego grona płynąć czytelny sygnał, że nie tylko nie można nas ustawić jednych przeciwko drugim, ale że obstajemy za sobą, i że ludzie narodzeni na nowo zawsze mogą liczyć na siebie nawzajem.
Jest nie do przyjęcia, ażeby prawdziwy chrześcijanin publicznie występował przeciwko braciom i siostrom w Chrystusie. Jeśli popełnili oni jakieś błędy, to powinniśmy te sprawy załatwiać we własnym środowisku, na zewnątrz zaś trzymać sztamę. Tymczasem procesuje się brat z bratem i to przed niewiernymi! [1Ko 6,6].
Przykładów nie trzeba szukać daleko. Dziś rano dotarła do mnie wiadomość, że po ukazaniu się w prasie policyjnej artykułu o czynnym policjancie, który został ordynowany na duchownego w jednym z kościołów ewangelikalnych w Warszawie, brat w Chrystusie z innej wspólnoty mniejszościowej napisał do tejże gazety poważny artykuł, w którym skrytykował ten precedensowy przypadek policjanta w koloratce.
Jakiś czas temu byłem bardzo zasmucony innym aktem podcinania gałęzi, na której samemu się siedzi. Otóż gdy pewien pastor zboru wynajmującego w magistracie lokal na zgromadzenia, popadł w konflikt ze swoimi zwierzchnikami kościelnymi, ci - korzystając z formalnych uprawnień - poza plecami nielubianego już pastora, wypowiedzieli umowę najmu, pozbawiając ten zbór miejsca zgromadzeń.
Czy Bogu, Ojcu naszemu, takim zachowaniem nie sprawiamy przykrości? Jak takie postawy wyglądają w oczach ludzi niewierzących? Brat, który uważa, że policja powinna być religijnie neutralna, jak najbardziej ma swoje racje, bo raczej nie podoba sie nam obraz stróżów prawa obśmiewanych w serialu Ojciec Mateusz. Czyż jednak tym artykułem nie zrobił pod górkę ewangelicznie wierzącym policjantom, którzy i tak w swoim środowisku zawodowym są bardzo marginalizowani, a ich aktywność ewangelizacyjna jest kroplą w morzu potrzeb?
Jak najbardziej, mamy prawo do polemiki, poprawiania jeden drugiego, ale - na Boga - róbmy to we własnym gronie! Bądźmy jak Żydzi, którzy między sobą nieraz nawet i mocno się pokłócą, ale na zewnątrz zawsze swoich popierają!
Bracie Marianie, w zupełności zgadzam się z tym zapisem.Tak jak piszesz, smutne jest to, gdy biblijnie wierzący prowadzą spory i waśnie przed niewierzącymi.A,niestety,ja też takich braci spotkałem i spotykam.Na portalu społecznościowym też, niestety wielu jest takich...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie braci i siostry z Gdańska!
Dzień dobry. Kilka miesięcy temu byliśmy nękani sądami i zostaliśmy pozwani przez pewnego pastora . Prosiliśmy o interwencję ze strony "władz kościelnych " o zatrzymanie tej głupoty bo to wstyd i hańba i nie do pomyślenia żeby coś takiego robić. A żeby było lepiej to ów pastor przekonywał ludzi że wleczenie nas do sądu jest bardzo wychowawcze, i wręcz trzeba to zrobić, i że polecił mu to p. okręgowy. Nie wiem czy pastor opublikuje, być może nie. Prosiliśmy władze kościelne i samego biskupa aby zatrzymali to bo tak nie można. Powiedzieli że nic nie mogą zrobić bo to nie kościół katolicki że jest władza papieska i rządzi wszystkim:-)że oni to tak na zasadzie braterstwa. Byliśmy gnębieni i dręczeni przez kilka miesięcy, oczerniani przed innymi braćmi przez tamtejszego pastora, zrobiono z nas mówiono o nas publicznie że jesteśmy ludźmi nie wierzącymi . To co przeszliśmy wie tylko Bóg bo On nas wyrwał z tego miejsca i dał pokój i wolność i upragnione mieszkanie. Efekt jest taki że na mieście ludzie mówią że sekta z parku pozwała jakiś biedaków do sądu! Po tym wpisie pastorze nie czujemy się jednak odosobnieni bo jak widać "władza" nie liczy się z pastorem a co dopiero ze zwykłymi szarakami jak my?!Przykre i straszne i wstydzę się za tych ludzi. Wiele razy słyszałam bardzo negatywne rzeczy na KK , ale to co się dzieje we własnym podwórku to nikt nie widzi. Bynajmniej nigdy nie słyszałam żeby jakiś ksiądz ciągał po sądach swoich wiernych i w taki sposób postępował. Nie będę się rozpisywać ze szczegółami bo nie o to chodzi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMałe sprostowanie do:"Po tym wpisie pastorze nie czujemy się jednak odosobnieni bo jak widać "władza" nie liczy się z pastorem a co dopiero ze zwykłymi szarakami jak my?"
OdpowiedzUsuń( chodzi mi tutaj o to co zrobiono za plecami pastora który miał konflikt ze zwierzchnikami kościoła, przykład z artykułu)
Dodam jeszcze że nasza sytuacja np pokazała nie udolność i jaki tak naprawdę jest "porządek".Wniosek jest taki że w KZ nie ma papieża ale taki nie "omylny papież" może się znaleźć w danym zborze i nawet jak jest to człowiek zły, zakłamany, manipulujący i krzywdzący ludzi to mając tzw. "plecy" może robić z innymi co zechce.
A żeby nie było że to on osobiście stoi za tym , pozew był tak sformułowany że to KZ nas pozywa. Uważam że narobił wstydu okolicznym kościołom i taki człowiek powinien być zdjęty i odwołany ze stanowiska. I pomimo nacisków ze strony ludzi którzy nie zgadzali się aby tę sprawę załatwiać w sadzie przed obcymi ludźmi ponieważ w ostatniej chwili doszło do wiernych ze to kościół jest Powodem ( a ludzie do końca myśleli że on prywatnie nas pozywa, więc proszę sobie wyobrazić jaka musiała nastąpić manipulacja słowna aby w taką wersje ludzie wierzyli ) ów "duchowny" przekonywał że jest to biblijne. To jest dopiero nauka!
OdpowiedzUsuńMyślę że własne grono jest najlepszym miejscem do rozstrzygania sporów. Istnieje jednak coś takiego jak "prawo silniejszego" że osoba napiętnowana niesłusznie z kazalnicy, mająca etykietkę "niepokornego wichrzyciela" czasem nie ma możliwości dochodzenia swoich racji i przywrócenia "dobrego imienia. Taki pokrzywdzony nie ma prawa stanąć za kazalnicą i przedstawić "swój punkt widzenia". Pozostaje mu wiec tylko tak bardzo napiętnowane "szemranie po kątach". Niestety nie wiem jak ograniczyć wykorzystywanie przez liderów "prawa do kazalnicy" do swoich własnych porachunków. Może żądajmy aby i druga strona miała prawo do wypowiedzenia się niekoniecznie w trakcie tzw "nabożeństwa" ale na spotkaniu dla zainteresowanych tą sprawą.
OdpowiedzUsuńTo jest temat rzeka . Spory są i zawsze będą jednak nie zawsze lider ma rację. Problem leży gdzie indziej. W całym działaniu władz kościelnych i prawie wewnętrznym którego niema tak naprawdę a stanowiska okręgowy, biskup są stanowiskami tylko reprezentacyjnymi ewentualnie do powołania kogoś lub zwołania synodu lub wykorzystania tego stanowiska aby kogoś usunąć. Czasem są i trudne sytuacje i zwykły "zborownik" nie ma szans obronić się i czegokolwiek dochodzić ponieważ nie istnieje żadne wewnętrzne prawo chroniące go jako człowieka w kościele. Można się powołać ostatecznie na konstytucję. Akurat w naszym okręgu p. okręgowy jest w doskonałej komitywie z osobą która nas dręczyła więc ? Nikogo z "władz" kościelnych nie obchodzi co tak jakiś szarak mówi. Przez to co przeszliśmy zobaczyliśmy że "władza kościelna " istnieje tylko dla siebie samych.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o "wypowiedzenie się" na spotkaniu to to nie zdajesz sobie sprawy z czym mieliśmy do czynienia. Nie dawano żadnych możliwości , i odważę się to napisać , jeśli panuje duch Izebel jest manipulacja intrygi to wypowiedzenie się graniczy z cudem. Kiedyś napiszemy książkę chyba na ten temat ;-)Niestety są takie miejsca i biada komukolwiek kto się w takim miejscu znajdzie i takie rzeczy zobaczy. Człowiek o bardzo delikatnej psychice mógł by zostać doprowadzony nawet do samobójstwa widząc co "wierzący" potrafią robić z ludźmi.Najgorsze jest to że nie ma bata na takich ananasków, robią co chcą i z ludźmi się nie liczą. A wszystko po co? Po to by być przy władzy i trzymać się tronu.Na szczęście każdy odpowie przed Bogiem i nikt od tego nie ucieknie i się nie schowa. Biblia mówi "Kto bowiem wyrządza krzywdę, otrzyma odpłatę za krzywdę bez względu na osobę"