Dziś w Polsce Święto Centrum Zarządzania Kryzysowego
Ministerstwa Obrony Narodowej. Jest to jednostka podlegająca szefowi Sztabu
Generalnego Wojska Polskiego, a jej głównym zadaniem jest planowanie i
koordynowanie użycia wojska w sytuacjach kryzysowych.
Wprawdzie w dość spokojnej Polsce trudniej sobie
wyobrazić nagły kryzys na szeroką skalę, ale już np. doniesienia z Ukrainy dobitnie
pokazują, że stabilność sytuacji może okazać się bardzo krucha. Uchodźcy
wojenni, którymi w tych dniach zajmujemy się w Gdańsku mówią, że rok temu nawet
nie przyszło im to do głowy, że będą musieli w pośpiechu porzucać wszystko i
uciekać za granicę. A jednak się stało. Dwa chrześcijańskie małżeństwa z malutkimi
dziećmi zabraliśmy już z Ośrodka dla Cudzoziemców, ale są tam kolejne osoby
oczekujące na pomoc.
Dzisiejsze święto niewiele znaczy dla przeciętnego Polaka i
nie wspominałbym o nim, gdyby nie to, że właśnie dzisiaj naszły mnie myśli
o powtórnym przyjściu Jezusa Chrystusa i pochwyceniu Kościoła. Albowiem jak było za dni
Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego. Bo jak w dniach owych przed
potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali, aż do tego dnia, gdy Noe
wszedł do arki, i nie spostrzegli się, że nastał potop i zmiótł wszystkich, tak
będzie i z przyjściem Syna Człowieczego. Wtedy dwóch będzie na roli, jeden
będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie mleć będą na żarnach, jedna będzie
wzięta, a druga zostawiona. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, którego dnia Pan
wasz przyjdzie [Mt 24,37-42].
Któregoś dnia Pan Jezus Chrystus na pewno powróci. Na
świecie zaczną dziać się niesamowite rzeczy. W oka mgnieniu znikną niektórzy
ludzie. Na ulicach, w miejscach pracy, w szkolnych ławkach i przy rodzinnych
stołach, nagle i jednocześnie kogoś zabraknie. Kogo? Osób odrodzonych z Ducha
Świętego, czyli prawdziwych chrześcijan. Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos
archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy
umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi
porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze
będziemy z Panem [1Ts 4,16-17].
To w oczywisty sposób spowoduje wiele tragedii, bo jeśli np.
kierowcą rozpędzonego autobusu albo pilotem lecącego samolotu będzie człowiek narodzony
na nowo, to nietrudno sobie wyobrazić, czym skończy się nagłe ich zniknięcie. Wierzę,
że w tym czasie, razem z innymi pochwyconymi będę już z Panem Jezusem. Centrum
Zarządzania Kryzysowego natomiast mieć będzie pełne ręce roboty. Ciekawe, czy uwzględniają w swoich planach nagły przypadek pochwycenie Kościoła?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz