06 września, 2015

Uchodźcy, czy najeźdźcy?

Europa przeżywa w tych dniach niespotykany wcześniej napływ  emigrantów.  Z krajów muzułmańskich ciągną do nas nieprzebrane tłumy bliżej niezidentyfikowanych osobników w towarzystwie kobiet i dzieci.  Jedni nazywają to ogromną katastrofą humanitarną, drudzy zastanawiają się, czy tego niepokojącego zjawiska nie nazwać inwazją.  Kraje członkowskie Unii Europejskiej mają poważną zagwozdkę, jak podejść do narastającego problemu uchodźctwa.

Ze zdumieniem słucha się wypowiedzi niektórych wcześniejszych euroentuzjastów, którzy teraz uważają, że każdy kraj członkowski ma prawo do niezależnej  decyzji w sprawie liczby emigrantów przyjmowanych na swoje terytorium. Jakie "swoje"? Cóż to za niekonsekwencja, panie i panowie?! Skoro chciało się życia bez granic i na hura brało się unijne dotacje, to teraz trzeba godnie dźwigać unijne ciężary. Uchodźcy z północnej Afryki i Bliskiego Wschodu to wspólny problem całej Unii Europejskiej. Jakże można było przez lata od Niemców na wszystko ciągnąć kasę, a teraz mówić, że uchodźcy to ich problem, a nie nasz? Czyżby w jakiejś gminie naiwnie myślano, że można wszystko porobić za unijne pieniądze, a potem odwrócić się od Europy plecami i to wszystko mieć tylko dla siebie?

Dużo poważniejszą sprawą jest duchowa ocena owych nadciągających do Europy nieprzebranych tłumów. Biblia ukazuje prosty mechanizm na przykładzie postępowania Boga względem Izraela. Uśmierzając swój gniew Bóg obiecywał Izraelitom, że bezpiecznie mieszkać będą na swojej ziemi i nikt ich nie będzie straszył [Ez 39,26]. Nie ujrzysz już ludu zuchwałego, ludu o niejasnej mowie, bełkoczącego niezrozumiałym językiem [Iz 33,19]. Natomiast w sytuacji, gdy trzeba było ich znowu dyscyplinować, czytamy:  Oto Ja sprowadzę na was, domu Izraela, naród z daleka - mówi Pan - naród niezwyciężony, naród starodawny, naród, którego języka nie znasz i nie rozumiesz tego, co on mówi.  […]  I zje twoje zbiory i twoją żywność, pożre twoich synów i twoje córki; pożre twoje owce i twoje bydło, pożre twoją winorośl i twoje drzewo figowe, zniszczy mieczem twoje warownie, w których ty pokładasz nadzieję [Jr 5,15-17]. Dlatego Ja oto sprowadzę na ciebie cudzoziemców, najsroższe narody; te dobędą swoje miecze przeciwko wspaniałej twojej mądrości i zhańbią twoją świetność [Ez 28,7].

W świetle Biblii widzę, że wielotysięczne tłumy wkraczające na terytorium Europy, to nie jest zjawisko wyłącznie o charakterze humanitarnym. Europejczykom wydaje się, że można odrzucić Boga, pozamykać kościoły, powrócić do pogańskich obyczajów i żyć sobie długo i szczęśliwie. Otóż nie można. Czy komuś będzie się to podobać, czy nie, Bóg upomni się o cześć dla Siebie na terenie Europy. W jaki sposób można na Starym Kontynencie przywrócić bojaźń Bożą? Bóg z pewnością wie, jak to zrobić.

Dodajmy, że różnie można najechać i zdobyć kraj. Najczęściej jedzie się czołgiem i z odbezpieczonym karabinem. Ale czy nie można w tym samym celu przyjechać z pustym workiem i z dzieckiem na ręku?

5 komentarzy:

  1. To jest trudny temat. Dziękuję za ten cenny głos w toczącej się w naszym kraju dyskusji. Obecni imigranci to nie są tylko uchodźcy którzy uciekają przed wojną czy skrajną biedą. Niektórzy tak, ale też wśród uchodźców mamy sporą grupę imigrantów ekonomicznych z bardzo roszczeniową, agresywną postawą.

    Zapewne są wśród nich "konie trojańskie" wnoszące do Europy Islam, w tym Islam radykalny i agresywny. Ja myślę, że wśród dzisiejszych imigrantów mamy i uchodźców i najeźdźców. Jak ich odróżnić? ... Zgadzam się z bratem Marianem, że Europa ma i będzie miała z tego powodu poważne kłopoty.

    Chciałbym przy tej okazji powiedzieć jeszcze jedną rzecz, bardzo ważną, aby nasze obawy i niechęć do muzułmanów nie przerodziły się w nienawiść. Bo taka postawa nie podoba się Bogu.

    Zastanawiam się nad tym, dlaczego muzułmanie uciekają przed muzułmanami do Europy? A nie do Iranu czy do bogatej Arabii Saudyjskiej. Dlaczego też te tysiące zdeterminowanych, gotowych na śmierć ludzi nie są w stanie przeciwstawić się ISIS ?

    W głowach Europejczyków jest już mentalna wojna. Nie strzelają karabiny ale padają słowa i deklaracje, rośnie niechęć, żeby nie powiedzieć nienawiść do imigrantów. Zdarzają się podpalenia, bójki. Trwa wojna emocjonalna w naszych głowach. Zauważyłem, że do tej wojny przyłączają się chrześcijanie stając bądź to po jednej, bądź po drugiej stronie tego konfliktu.

    Są wierzący, którzy liczą na to, że Europa zewangelizuje imigrantów. Pokaże im miłość Chrystusa. Hmm... Kto im to pokaże ? Egoistyczni chrześcijanie, którzy sami siebie nie potrafią kochać i pomagać sobie nawzajem w potrzebie? Niemcy, które są narodem o wiele bardziej bezbożnym niż chrześcijańskim. Polacy z kultem Marii w tle ? Ja uważam, że imigranci są prawdopodobnie "biczem" Bożym na bałwochwalczą i bezbożną Europę.

    "Dodajmy, że różnie można najechać i zdobyć kraj. Najczęściej jedzie się czołgiem i z odbezpieczonym karabinem. Ale czy nie można w tym samym celu przyjechać z pustym workiem i z dzieckiem na ręku?" Uważam, że można...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zarówno temat jak i sytuacja są trudne. Tym bardziej że problem nie zamyka się w decyzji : kto i ilu uchodźców przyjmie. Ta sytuacja wymaga długofalowego programu. Czego dotyczącego ? Zabezpieczenia naszego Kraju, Europy przed skutkami dzisiejszych decyzji. Pamiętajmy że przyjętych dzisiaj emigrantów będziemy mnożyć co rok. To wielodzietne rodziny. Ich dzieci osiągając pełnoletność otrzymają prawa wyborcze. To może problem nie kilku ale kilkunastu lat lecz trzeba o tym pamiętać. Z 10.000 przyjętych uchodźców bardzo szybko ,,zrobi się" 50.000.
    Pamiętajmy o tym i nie zawężajmy problemypu do ,,ty i teraz"

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodam tylko, ze mimo iz wiele madiow przedstawia ten ruch ludzi jako inwazje islamu na Europe to nalezy pamietac, ze w tej masie nie ma religijne spojnosci. My zanywamy ich muzulmanami ale tak naprawde sa tam odlamy, ktore ze soba sie spierac, do tego wiele narodow, ktore od lat sa ze soba w konflikcie.
    Jest to skoordynowana akcja przemieszczenia ludzi. Z jednej strony ci ludzie chce sie przemiescic i nie tylko dlatego, ze boja sie o zycie. Z drugiej strony granice "stoja dla nich otworem", wiec ktos tam na gorze tez dam pozwolenie. Z trzeciej strony Najwyzszy tez to klepnal bo bez jego woli nic sie nie dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po przeczytaniu tego tekstu czuję się co najmniej dziwnie. On po prostu tchnie nienawiścią. Czy Bóg nie kazał miłować swoich bliźnich? Patrząc z czysto chrześcijańskiego punktu widzenia czy moralnie dobra nie byłaby pomoc komuś "z pustym workiem i z dzieckiem na ręku"? Przecież nawet zwyczajnie, po ludzku, chciałabyś móc uciec z kraju ogarnietego wojną i żeby ktoś udzielić Ci pomocy. Chciałabys ratować siebie i swoich bliskich, więc czemu chcesz odmowić tego uchodźcom? Dlatego że pochodzą z innego kraju? Ja rozumiem strach itd., ale w tym tekście lekko przesadzasz

    OdpowiedzUsuń
  5. Pan mówi, żeby pomagać, ale on nigdy nie pomagał tym, którzy w niego nie wierzyli. Zawsze powtarzał, że twoja wiara cię uzdrowiła. Pan Jezus przyszedł, aby nas zbawić. Zastanawia mnie, czy naprawdę nie ma możliwości pomocy osobą potrzebującym, sprawdzenie osób wjeżdzjących do naszych domów (mam na myśli, naszą ojczyznę), sprawowanie nadzoru, nad takimi osobami, pomoc w asymilacji, oczywiście udzielenie dachu nad głową i środkó do życia. W przypadku, gdy taka osoba popełni jakiekolwiek przestępstwo, powinna być deportowana. A czemu? Dlatego, że nie szanuje naszych zasad, kraju, który udzielił mu schornienia i pomoc. Nie zgadzam się z bezmyślnym przyjmowaniem przybyszów z krajów arabskich, którzy nie uciekają przed wojną, mają postawę roszczeciową, a ich asymilacja jest prawdopodobnie niemożliwa. Takim osobą nie powinno sie pomagać, z prostej przyczyny, oni nie wymagają pomocy. Oni wymagają edukacji. To są zdrowe osoby, w sile wieku, które myślą, że za darmo, nic nie robiąc będą żyć na super poziomie. Im trzeba stworzyć warunki rozwoju w ich kraju ojczystym. Tylko pytanie, kto ma to zrobić. Moim pierwszym pomysłem, najbardziej logicznym są kraje, które tworzyły imperia kolonialne na tych terenach.

    OdpowiedzUsuń