Czuwajcie! Komu by się chciało!? Stróż nocny przeklina swój marny los i jak zbawienia wygląda świtu. Podminowana żona czuwa, żeby nie przegapić spóźnionego powrotu męża łajdaka i móc od razu mu wygarnąć. Czuwanie w takich przypadkach nie jest przyjemne. Co innego, gdy mowa o kimś lub o czymś upragnionym i kochanym. Chłopiec czuwający, aby nad ranem wstać i pojechać z tatą na ryby. Narzeczona wyczekująca przyjazdu ukochanego, aby jako pierwsza powitać go w drzwiach. Atmosfera takiego czuwania jest pełna ekscytacji i przyprawiona radością. Umiłowany Zbawiciel i Pan powiedział: To, co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie! [Mk 13,37].
Chrystusowe wezwanie do czuwania jest w gruncie rzeczy zachętą do okazywania Mu miłości. Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe [1Jn 5,3]. Pan godzien jest naszego respektu i całkowitego oddania. Przestrzeganie Jego przykazań to - z jednej strony - nasz święty obowiązek, a z drugiej – wielki zaszczyt i prawdziwa przyjemność. Czuwać trzeba nam co najmniej z kilku powodów.
1. Czuwajmy, aby przyjście Pana zastało nas na wyznaczonym nam stanowisku.
Mamy skłonność do zaniedbywania swoich obowiązków, opuszczania stanowiska pracy, robienia sobie samowolnych przerw w pracy itd. Podobnie bywa w sferze wiary w Boga. Baczcie, czuwajcie; nie wiecie bowiem, kiedy ten czas nastanie. Jest to tak, jak u człowieka, który odjechał, zostawił dom swój, dał władzę sługom swoim, każdemu wyznaczył jego zadanie, a odźwiernemu nakazał, aby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: czy wieczorem, czy o północy, czy gdy kur zapieje, czy rankiem. Aby gdy przyjdzie, nie zastał was śpiącymi [Mk 13,33-36]. Kto więc jest tym sługą wiernym i roztropnym, którego pan postawił nad czeladzią swoją, aby im dawał pokarm o właściwej porze? Szczęśliwy ów sługa, którego pan jego, gdy przyjdzie, zastanie tak czyniącego [Mt 24,45-46].
Każdy z nas ma w Kościele wyznaczone dla siebie zadanie. Pełnienie przypisanej nam roli w Ciele Chrystusowym nie jest kwestią tzw. dobrej woli. To nasza powinność. Jesteśmy zobowiązani stać na wyznaczonym stanowisku. Nieodwołalne są bowiem dary i powołanie Boże [Rz 11,29]. Tak jak mojej ręce – dopóki wszystko działa normalnie - nie może się znudzić rola ręki, tak też nikt zaangażowany w życie zboru nie może sobie, ot tak, odejść ze służby i zająć się czymś innym. Oczywiście, każdy może zrobić po swojemu, lecz czy można samowolnie przestać pełnić swoją rolę w Ciele Chrystusowym i nie ponieść z tego tytułu żadnych konsekwencji? Już nawet w zwykłej firmie porzucenie stanowiska pracy zazwyczaj kończy się dyscyplinarką. Skąd więc myśl, że w Kościele można podjąć się określonej służby, a potem ją w dowolnym momencie porzucić? Nic w życiu nie jest tak ważne, jak wytrwanie w naszym powołaniu aż do samego końca. Stąd wezwanie do czujności.
Pan powróci niespodziewanie. Koniecznie by się nam przydało, żeby zastał nas przy wiernym pełnieniu swych zadań. Jeżeli pracownik, pomimo fizycznej nieobecności szefa, pilnie pracuje trwając na swym stanowisku pracy, wówczas zbliżająca się pora powrotu chlebodawcy przynosi mu wręcz ulgę i pociechę. Nie obawia się, bo jest na swoim miejscu. Podobnie jest z powrotem Jezusa Chrystusa. Problem będą mieli ci, którym zabrakło czujności i porzucili lub zaniedbali służbę. Wszystkim, którzy umiłowali przyjście Jego [2Tm 4,8] chce się czuwać.
2. Czuwajmy, abyśmy nie stali się ociężałymi duchowo.
Domeną prawdziwych chrześcijan jest pełna dyspozycyjność. W dowolnym czasie, gdy tylko Duch Święty nas do czegoś pobudzi, natychmiast mamy być do tego gotowi . Ochotnie i z radością przyjmujemy każde nowe zadanie. Płomienni duchem Panu służcie [Rz 12,11]. Nie może tak być, że chrześcijanin stracił tę pożądaną lotność i ociąga się z wykonaniem woli Bożej, że odkłada to na potem. Baczcie na siebie, aby serca wasze nie były ociężałe wskutek obżarstwa i opilstwa oraz troski o byt i aby ów dzień was nie zaskoczył niby sidło; przyjdzie bowiem znienacka na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc… [Łk 21,34-35]. Ociężałość oznacza niesprawność. Stajemy się niezdolni do ucieczki. Tracimy dyspozycyjność w służbie dla Pana. Jesteśmy niezdolni do szybkiego działania.
Jak można doprowadzić się do stanu ociężałości? Wystarczy, że naszym życiem zawładnie troska o byt doczesny. Skupieni na poprawianiu świata dookoła nas, na podnoszeniu poziomu życia, na zabezpieczaniu się przed niedostatkiem – nie jesteśmy już w stanie oderwać się od ziemi. Żaden żołnierz nie daje się wplątać w sprawy doczesnego życia, aby się podobać temu, który go do wojska powołał [2Tm 2,4]. Chrześcijanin, jako żołnierz Jezusa Chrystusa, ma zawsze jedno na uwadze: Natychmiast wykonać rozkaz Pana! Nie mniejszym powodem ociężałości może się stać obżarstwo i opilstwo. Z przyjemnością obserwujemy na niebie klucze przelatujących gęsi. Czemu nasze domowe nie są w stanie tak polecieć? Bo codziennie się obżerają. Nawet gdyby mogły, to im się latać po prostu nie chce.
Bądźmy czujni, aby nie doprowadzić się do takiego stanu, że stracimy zdolność do szybkiego reagowania na głos Ducha Świętego. Gdy otrzymujemy duchowy impuls do akcji, co w nas wygrywa? Lenistwo, brak czasu, obawa przed utratą komfortu lub uszczupleniem portfela, czy posłuszeństwo Słowu Bożemu? Jeżeli wzywani do udziału w tym, co duchowe, zaczynamy szukać wymówek – znaczy, że popadamy w ociężałość. Jednocześnie, ilość rodzących się w nas powodów, że nie możemy się zaangażować , pokazuje poziom tej ociężałości. Czuwajmy!
3. Czuwajmy, aby nie popaść w pokuszenie.
Pokuszenie jest poważnym zagrożeniem duchowym i może dopaść każdego. Odwołuje się bowiem do pragnień i pożądliwości ciała, a wszyscy w nim póki co przebywamy. Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie; duch wprawdzie jest ochotny, ale ciało mdłe [Mt 26,41]. Mdłe ciało próbuje usidlić ochotnego ducha. Duchem pragniemy być blisko Boga i robić to, co miłe w Jego oczach. Ciało walczy przeciwko duchowi i chce w nas dominować. Gdy szala przechyla się w stronę ciała, popadamy w stan pokuszenia. Ulegający mu chrześcijanie zostają wydani na pastwę niecnych zmysłów, aby czynili to, co nie przystoi [Rz 1,28].
Biblia uczy, że z każdego pokuszenia jest wyjście. Dotąd nie przyszło na was pokuszenie, które by przekraczało siły ludzkie; lecz Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść [1Ko 10,13]. Dzięki temu objawieniu możemy być pewni zwycięstwa nad pokuszeniem. Przecież wszyscy żyliśmy niegdyś w pożądliwościach ciała naszego, ulegając woli ciała i zmysłów, i byliśmy z natury dziećmi gniewu, jak i inni [Ef 2,3]. Jezus Chrystus nas z tego wyzwolił. Trzeba nam czuwać i modlić się, aby znowu nie popaść w pokuszenie. Jak to robić?
Otaczająca nas przestrzeń dzieli się na strefy duchowo dla nas korzystne i na graniczące z nimi rewiry złego. Prowadzeni przez Ducha Świętego jesteśmy całkowicie bezpieczni, bowiem zasadniczo przebywamy tam, gdzie możliwy jest nasz rozwój duchowy i owocna praca dla Pana. Jesteśmy wszakże świadomi bliskości pól silnego oddziaływania zła. Wystarczy chwila nieuwagi i już kusiciel przystępuje do działania. Kawkowanie z plotkarką. Luz firmowego wyjazdu integracyjnego. Bezcelowa przechadzka po mieście. Nocne błądzenie po kanałach telewizyjnych lub Internecie. Dyskretna zaduma nad kształtami żony swego bliźniego. Tak niewiele trzeba, aby diabłu udało się uchwycić jakiś przyczółek w naszym sercu.
Nakazaną przez Pana czujność okazujemy przede wszystkim przez to, że nie wchodzimy w pole silnego oddziaływania pokus. Od wszelkiego rodzaju zła z dala się trzymajcie [1Ts 5,22]. Nawet gdy znajdziemy się wśród bardzo złych ludzi, poprzez otwarte świadectwo o Jezusie i wyraźne określenie naszego związku z Nim, czym prędzej tworzymy strefę duchowego bezpieczeństwa. Bezwzględnie unikamy dwuznacznych sytuacji, spojrzeń i słów. Dlaczego? Ponieważ Pan powiedział: Czuwajcie!
4. Czuwajmy, aby we właściwym czasie wydać owoc.
Czy pamiętamy Jezusa i bezowocne drzewo figowe? Bóg wspaniałomyślnie daje nam dużo czasu, lecz w końcu przychodzi i chce zobaczyć duchowe owoce naszej wiary. Taka jest wola Boża, abyśmy byli pełni owocu sprawiedliwości przez Jezusa Chrystusa, ku chwale i czci Boga [Flp 1,11]. Owocem zaś Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość [Ga 5,22-23].
Bóg ma prawo przyjść do nas po owoce o każdej porze dnia i nocy. O trzeciej nad ranem może zażądać okazania pomocy bratu, któremu w drodze popsuł się samochód. W najbardziej nerwowej chwili w pracy poprzez banalny telefon od bliźniego, może przyjść po owoc życzliwości i wyrozumiałości. W chwilach kryzysu finansowego może zechcieć od nas owocu ofiarności. Pytam raz jeszcze: Czyż nasz Pan i Zbawiciel nie ma do tego prawa? Przecież wybrał nas, zbawił nas z naszych grzechów i dał nam nowe życie, abyśmy wydawali dla Niego owoc [zobacz: Jn 15,16]. Nie żąda niczego poza tym, w co Sam nas wyposażył. Bóg chce widzieć w nas Swój charakter, bo wierzących przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna jego [Rz 8,29]. Co robić, żeby dobrze i we właściwym czasie owocować? Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie [Jn 15,5].
Trzeba nam czuwać, aby wydać Panu owoc z naszego życia natychmiast, gdy tego zechce. Nie ociągać się ani chwili, gdy zaistniała okoliczność, w której potrzebna jest nasza pomoc. Nie czekać z przeprosinami do rana, gdy pod wieczór zrobiliśmy coś w gniewie krzywdzącym naszych bliskich. Nie pozwolić, aby nasz winowajca musiał robić aż kilka podejść zanim usłyszy od nas słowa wybaczenia. Pan Jezus ma prawo zobaczyć w nas Jego cechy charakteru w każdym momencie. Dlatego czuwajmy!
5. Czuwajmy, aby być zdolnym do przeciwstawienia się diabłu.
Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć. Przeciwstawcie mu się, mocni w wierze [1Pt 5,8-9]. W życiu wierzącego człowieka nieraz dochodzi do nagłego ataku ze strony sił ciemności. Czujność w tym przypadku wymaga założenia zbroi duchowej. Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi. […] W każdej modlitwie i prośbie zanoście o każdym czasie modły w Duchu i tak czuwajcie z całą wytrwałością i błaganiem za wszystkich świętych [Ef 6,11 i 18]. Jak śpiący strażnik narażał mieszkańców starożytnego grodu na nieszczęście, tak nasz dzisiejszy brak czujności może doprowadzić do wielu duchowych tragedii. Nie wolno nam nie zauważać symptomów rodzącej się niemoralności. W porę winniśmy dostrzec w zborze groźbę rozłamu. Na kilometr trzeba nam wyczuwać fałszywą naukę przynoszoną do zboru choćby nie wiem w jak atrakcyjnym opakowaniu. Naprawdę, trzeba nam wielkiej czujności, abyśmy w porę mogli zgasić wszystkie ogniste pociski złego [Ef 6,16].
Powtórzmy, dlaczego Pan nakazuje nam czujność? Aby przyjście Pana zastało nas na właściwym stanowisku! Abyśmy nie stali się ociężałymi duchowo! Abyśmy nie popadli w pokuszenie! Abyśmy we właściwym czasie wydali owoc! Abyśmy byli zdolni do przeciwstawienia się diabłu! Czuwajmy!
Długi, lecz budujący wpis i przypomnienie, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńdziekuje za list
OdpowiedzUsuńSuper. Thx.
OdpowiedzUsuń