06 sierpnia, 2016

Z cyklu: Nie jestem kalwinistą!

Od czterdziestu lat cieszę się darem żywota wiecznego i pewnością zbawienia. Jestem zbawiony z łaski Bożej, przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Gdyż z łaski jesteście zbawieni przez wiarę. Nie jest to waszym osiągnięciem, ale darem Boga [Ef 2,8]. Faktycznie wszystko zawdzięczam łasce Bożej. Także samą wiarę otrzymałem w darze od Boga, bo przecież wiara nie jest rzeczą wszystkich [2Ts 3,2].

Czy wobec tego już w żaden sposób nie grozi mi utrata wiary? Czy temu, kto wierzy w Boga nie może się przytrafić odstępstwo od wiary? A Duch wyraźnie mówi, że w czasach ostatecznych niektórzy odstąpią od wiary, a uchwycą się zwodniczych duchów i demonicznych nauk [1Tm 4,1]. Zdaniem ludzi głoszących nieutracalność zbawienia jeżeli ktoś pozostawia drogę naśladowania Pana Jezusa i odchodzi w świat, to znaczy, że nigdy wierzącym nie był. Dlaczego więc Duch wyraźnie mówi, że niektórzy odstąpią od wiary? Czyżby Duch nie wiedział o odstępcach tego, co wiedzą ludzie nauczający, że zbawienia stracić nie można?

Tajemnicą mojej pewności zbawienia jest to, że jestem w Chrystusie i moje życie jest ukryte wraz z Chrystusem w Bogu [Kol 3,3]. Podobnie jak Noe w arce był całkowicie bezpieczny w czasach potopu, tak i ja – trwając w Chrystusie - nie muszę drżeć, że wypadnę z łaski Bożej. Chrystus Pan jest moją arką zbawienia. Chociaż proces mojego zbawienia jeszcze trwa, to jednak codziennie cieszę się tym zbawieniem, jakby było ono już w pełni dokonane, mając tę pewność, że Ten, który rozpoczął w was dobre dzieło, będzie je też pełnił aż do dnia Chrystusa Jezusa [Flp 1,6].

Czy jednak w ogóle nie ma takiej opcji, że mógłbym dać się zwieść i opuścić drogę zbawienia? Czy Noe w arce był zbawiony, czy uwięziony? Miał wolność, by otworzyć okno i wyskoczyć, czy nie? Oczywiście, że mógłby opuścić arkę, ale tego nie zrobił. Wytrwał w niej aż do zakończenia potopu i dlatego przeżył. Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony [Mk 13,13]. Mnie też nie przychodzi do głowy, by odwracać się od mojego kochanego Zbawiciela, Pana Jezusa Chrystusa. Rozumiejąc, jak wielka wspaniałomyślność spotkała mnie z Jego strony, absolutnie nie chcę opuszczać arki zbawienia. Czy jednak oznacza to, że w ogóle nie mam takiej możliwości?

Gdyby człowiek wierzący odchodząc w świat miał pewność, że - jak utrzymują kalwiniści - pomimo tego któregoś dnia łaska Boża i tak przywróci go z powrotem do społeczności z Bogiem, to w jakim celu Pan Jezus parę razy ostrzegł: Baczcie na siebie, aby serca wasze nie były ociężałe wskutek obżarstwa i opilstwa oraz troski o byt i aby ów dzień was nie zaskoczył niby sidło; przyjdzie bowiem znienacka na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc, modląc się cały czas, abyście mogli ujść przed tym wszystkim, co nastanie, i stanąć przed Synem Człowieczym [Łk 21,34-36]. Przecież kogoś, kto nie może odpaść, nie ma potrzeby w ten sposób napominać i niepotrzebnie niepokoić... Ostrzegać jak najbardziej należy tego, kto otrzymał i posiada drogocenny skarb, ale może go stracić, jeśli nie będzie czujny.

Duch wyraźnie mówi, że w czasach ostatecznych niektórzy odstąpią od wiary…  Lecz my nie jesteśmy z tych, którzy się cofają i giną, lecz z tych, którzy wierzą i zachowują duszę [Hbr 10,39]. Nie jestem kalwinistą. Mam wszakże w Chrystusie pewność zbawienia i z radością ją zwiastuję wszystkim wierzącym!

1 komentarz:

  1. Ciekawy tok myślowy, choć trzeba podkreślić, że różne są znaczenia słów "wiara", czy "zbawienie", czy innych. Jak szanowny Autor dobrze wie, to bliższy i dalszy kontekst ich użycia determinuje w jakim znaczeniu zostały użyte. Zatem słowo "wiara" raz może oznaczać "żywą zbawczą wiarę człowieka" innym razem (jak w liście Jakuba) "czysto intelektualną niezbawiającą pseudo-wiarę" fałszywego chrześcijanina, a innym znów razem "zespół podstawowych doktryn chrześcijaństwa", jak np. w liście Judy "Judy 1:3
    3. Umiłowani! Zabierając się z całą gorliwością do pisania do was o naszym wspólnym zbawieniu, uznałem za konieczne napisać do was i napomnieć was, abyście podjęli walkę o wiarę, która raz na zawsze została przekazaną świętym." Zatem w harmonii z nauką Nowego Testamentu przestrogę z 1 Tm 4:1 postrzegam jako informację o odejściu od nauki ewangelicznej a nie odwróceniu się od postawy żywej wiary. Wtedy nie mam konfliktu z Flp 1:6 czy J 6:37-44 i innymi fragmentami.
    A o słynnym "kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony" innym razem, ale z pewnością nie ma tam mowy o zbawieniu od kary za grzechy, gdyż kontekst mówi o prześladowaniach w czasach ostatecznych i o tym, że niektórzy "nieczujni" chrześcijanie stracą życie, ale niektórzy nie...
    Generalnie problem pewności zbawienia niejako sam się rozwiązuje, kiedy zaczynamy postrzegać proces zbawienia jako w 100% zasłużony i zrealizowany przez Boga :)

    Pozdrawiam w łasce Pana Jezusa - Stachu Sylwestrowicz

    OdpowiedzUsuń