27 września, 2017

Znać potrzeby współmałżonka

Szczęście człowieka w dużej mierze zależy od zaspokojenia jego potrzeb. Myślę przede wszystkim o zaspokojeniu potrzeb duchowych, chociaż oczywiście ważna jest także ich strona materialna. W ostatnim okresie niemal każdego weekendu prowadzę nowożeńców w składaniu ślubowania małżeńskiego i modlę się z nimi o ich wspólne życie. Cieszę się z tego, ale jednocześnie wiem, że być małżonkiem, nie zawsze jest równoznaczne z byciem małżonkiem szczęśliwym.

Zdrową ambicją chrześcijańskich mężów powinno więc być zrobienie wszystkiego, by ich żona czuła się szczęśliwa. Aby była promienna i zadowolona. Ma to bezpośredni związek z zaspokojeniem jej potrzeb. Jest zrozumiałe, że nie można tego dokonać bez uprzedniego ich poznania i uświadomienia sobie charakteru tych potrzeb.

Należy uczciwie stwierdzić, że potrzeby męża są łatwiej uświadamiane i większość z nich żona zaspokaja niemal w naturalny sposób prowadząc dom, rodząc i wychowując dzieci, czy też podejmując z mężem współżycie seksualne. Niestety, gorzej jest ze zrozumieniem potrzeb naszych żon. Wydaje się, że w rozumieniu niektórych mężów, jeżeli żona ma w domu jedzenie, telewizor, od czasu do czasu jakiś nowy "ciuch" i męża, który nie zawraca jej głowy swoimi sprawami - to ma już dostateczne podstawy do tego, by czuć się szczęśliwą. Czasem dopiero poważny kryzys uczuć, nieporozumienia a nawet całkowity rozpad związku, uświadamiają mężowi, że potrzeby jego żony są o wiele głębsze i bardziej złożone niż przypuszczał.

Myślę, że jako żonaci mężczyźni chcemy w naszym lokalnym zborze, którego jesteśmy członkami, stanowić grono mężów rozumnych i wrażliwych na potrzeby naszych żon. Chcemy dobrze poznać te potrzeby, aby je lepiej rozumieć i zaspokajać. Zależy nam na tym, aby nasze żony były z nami naprawdę szczęśliwe. Przecież widok promiennej żony u naszego boku jest także naszą osobistą satysfakcją.

Pozwolę sobie zatem wkrótce zaprezentować niektóre, ważniejsze potrzeby naszych żon. Posiłkować się będę przy tym Słowem Bożym, notatkami poczynionymi blisko czterdzieści lat temu w czasie mojej nauki w Szkole Biblijnej, osobistymi doświadczeniami i spostrzeżeniami, ale także rezultatami rozmów z kobietami w ramach środowego spotkania w Centrum Chrześcijańskim NOWEŻYCIE.

Chcę także zaznaczyć, że liczę się z faktem oceny całości przez moją żonę. Jej wyraz twarzy, jej spojrzenie po zapoznaniu się z rodzącym się tekstem, będzie dla mnie najbardziej wymowną i prawdziwą recenzją. Wiem, że w blisko czterdziestoletnim okresie naszego małżeństwa często ją rozczarowywałem. Nie chcę kreować się na znawcę i nauczyciela w tym temacie. Chcę być potraktowany jako brat w Chrystusie, który przez pryzmat swoich osobistych niedociągnięć i słabości dostrzega problemy innych mężczyzn i pragnie wspólnie z nimi - przy życzliwych uwagach naszych żon - uczyć się bardziej dojrzałego partnerstwa w małżeństwie.

Spróbujemy więc najpierw wspólnie odkryć i omówić przynajmniej podstawowe potrzeby żon. Potem - po środowej naradzie z mężczyznami - omówimy podstawowe potrzeby mężów, co może okazać się pomocne dla żon starających się o szczęście swoich współmałżonków.

cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz