12 stycznia, 2025

Test na próżność

W każdym środowisku można natknąć się na ludzi mających o sobie bardzo dobre zdanie i lubiących, żeby ich podziwiać. Nie ma dnia ani sytuacji, żeby nie próbowali oni zwrócić na siebie uwagi i w ten sposób dostarczyć swemu otoczeniu kolejnego powodu do zachwytu. Takie nastawienie na pochlebstwa i nadmierne przywiązywanie uwagi do rzeczy zewnętrznych, nazywamy próżnością.

Oczywiste, że każdemu z nas chciałoby się przynajmniej od czasu do czasu usłyszeć jakieś miłe słowo. Nie ma w tym nic złego, zwłaszcza jeśli jest ono reakcją na coś, co od dawna wiernie robimy, lub co - bez nastawienia na pochwały - udało się nam zrobić dla dobra innych i na chwałę Bogu. Z próżnością mamy do czynienia wówczas, gdy każdej naszej aktywności zaczyna towarzyszyć oczekiwanie na pozytywne reakcje i podziw. Czy coś takiego może przytrafić się chrześcijanom? Czy to możliwe, aby z takim nastawieniem serca ktoś służył Bogu i pracował w Kościele? Kiedy nasze pragnienie podobania się Bogu jest czyste i miłe w Jego oczach, a kiedy świadczy o próżności naszych serc i umysłów? 

Aby w tej kwestii nie pobłądzić, trzeba uważniej przyjrzeć się Jezusowi Chrystusowi i i na Nim się wzorować. On zawsze starał się podobać Ojcu. W wyniku Jego słów i czynów ludzie oddawali chwałę Bogu. Zasadniczo, Jezus nie skupiał ludzkiej uwagi na sobie samym, lecz na Ojcu w niebie. Moja nauka nie jest moją nauką. Pochodzi ona od Tego, który Mnie posłał. Jeśli ktoś chce pełnić Jego wolę, pozna, czy ta nauka pochodzi od Boga, czy też Ja mówię sam od siebie [Jn 7,16-17]. Podobną postawę widzimy w uczniach Jezusa Chrystusa. Po tym, jak zostali napełnieni Duchem Świętym, stali się sługami ewangelii Chrystusowej i zaprzestali starań o ludzkie względy. Kto mówi sam od siebie, szuka własnej chwały. Kto natomiast szuka chwały Tego, który go posłał, ten jest szczery i nie ma w nim niczego, co byłoby nieprawe [Jn 7,18]. 

Próżność to postawa niegodna prawdziwego naśladowcy Chrystusa. To więc mówię i nalegam w Panu, abyście już nie postępowali tak, jak postępują poganie, próżni w swych dążeniach, pokrętni w swych pomysłach, dalecy od życia Bożego przez nieświadomość, która ich zaślepia, i przez niewrażliwość ich serca [Ef 4,17-18]. Testuję więc swoje serce. Czy przypadkiem nie za bardzo zależy mi na ludzkim feedbacku? Czy to, co dzisiaj robię, wciąż robiłbym niestrudzenie, nawet gdyby nikt tego nie zauważył i nigdy nie pochwalił?

07 stycznia, 2025

Dlaczego wciąż żyją?

Psalm 71
Dlaczego Bóg daje światło nieszczęsnym i życie ludziom pełnym goryczy — tym, którzy bezskutecznie czekają na śmierć, którzy jej chcą niczym skarbów ukrytych, którzy cieszyliby się z zejścia do grobu — ludziom, którzy nie widzą sensu swojej drogi i których osaczył sam Bóg? [Jb 3,20-23].

Hiob pytał we własnej sprawie. Mnie niejeden raz przychodzi mierzyć się z takim dylematem w posłudze duszpasterskiej. Dlaczego Bóg podtrzymuje życie osób, które same marzą o śmierci? Przecież są w głębokiej niedoli, cierpią niemiłosiernie, są niezdolni do samodzielnego funkcjonowania, a wciąż żyją. Wydaje się przy tym, że są całkowicie nikomu już nieprzydatni, więc jaki jest sens dalszego utrzymywania ich przy życiu?

Wciąż nie mam na to jednoznacznej odpowiedzi, zwłaszcza że każda z takich osób ma unikalne życie, różne za sobą przeżycia oraz jakieś swoje otoczenie, w którym jej życie toczyło się i wciąż toczy. Właśnie w środowisku tych umęczonych życiem osób szukam, przynajmniej częściowego, wyjaśnienia takich sytuacji. Jako duszpasterz często bowiem sam też jestem cząstką otoczenia takich osób, a chcąc być w moich rozmyślaniach konstruktywnym, pytaniem o sens ich życia obejmuję także samego siebie.

Ogólnie rzecz biorąc, Biblia poucza, że osoby zdrowe i silne mają obowiązek zająć się chorymi i słabymi. My natomiast, mocni, powinniśmy wziąć na siebie ułomności słabych, zamiast dogadzać sobie samym [Rz 15,1]. Jeśli któraś wdowa ma dzieci lub wnuki, to niech one najpierw uczą się troski o własny dom i wspierania rodziców, bo to jest miłe Bogu [1Tm 5,4]. Jedni drugich brzemiona noście. W ten sposób wypełnicie Prawo Chrystusa [Ga 6,2]. Szanuj swego ojca i matkę — tak brzmi pierwsze przykazanie z obietnicą: aby ci się dobrze działo i abyś długo żył na ziemi [Ef 6,2-3].

W świetle Biblii widzimy, że mając w swoim środowisku osobę niezdolną już do samodzielnego życia; matkę, ojca, dziadka, babcię itd., mamy tym samym nałożone nam przez Boga zadanie otoczenia jej należytą opieką. Gdyby zaś dzieci lub wnuki nie potrafiły, nie mogły albo nie chciały zatroszczyć się o sędziwych lub schorowanych krewnych, wówczas takie zadanie spoczywa na wspólnocie chrześcijańskiej, do której osoba potrzebująca pomocy należy.

A zatem jaki może być sens utrzymywania przy życiu osób niezdolnych już do samodzielności? Nie podejmę się odpowiedzi na to pytanie w odniesieniu do nich samych. Niewykluczone natomiast może być i to, że Bóg wciąż nie zabiera ich z tego świata również dlatego, bo chce dać szansę ich dzieciom i wnukom oraz braciom i siostrom w Chrystusie, aby wykazali się posłuszeństwem Słowu Bożemu. Bóg czeka, że wreszcie zalśni ich miłość rodzinna i chrześcijańska. Bo kto nie troszczy się o swoich, zwłaszcza o domowników, ten wyparł się wiary i jest gorszy od niewierzącego [1Tm 5,8].

Bóg, który sam jest Opiekunem, chce wziąć chwałę z tego, że Jego dzieci - jak nigdy wcześniej - ze względu na Niego i w Jego imieniu zaopiekują się niesprawnymi osobami, zanim Bóg odwoła ich z tego świata.

04 stycznia, 2025

Propozycja na Nowy Rok

Gdy dociera do nas wiadomość, że coś dla nas ważnego ma stać się trudno dostępne lub ma podrożeć, to czym prędzej podejmujemy staranie o zrobienie sobie zapasów. Biblia zapowiada, że zbliża się czas, gdy nie będzie można karmić się Słowem Bożym. Oto nadchodzą dni — oświadcza Wszechmocny PAN — że ześlę na ziemię głód. Nie będzie to głód chleba ani pragnienie wody, lecz głód słuchania słów PANA. Będą wówczas zmęczeni wlec się od morza do morza i tułać się z północy na wschód, chcąc znaleźć słowo PANA — jednakże nie znajdą [Am 8,11-12].

Dzisiaj Pismo Święte jest powszechnie dostępne. Mamy bardzo dobry czas, by je poznać. Możemy mieć swój własny egzemplarz Biblii i swobodnie ją czytać. Możemy też słuchać Słowa Bożego, zgodnie z wezwaniem proroka: Ziemio, ziemio, ziemio, słuchaj Słowa Pańskiego! [Jr 22,29]. Dzięki niemu zyskujemy wiarę w Boga, umacniamy się w niej i zachowamy ją w nadchodzącym czasie. Wiara więc jest ze słuchania, a słuchanie – przez Słowo Boże [Rz 10,17]. Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu, bo ten, kto przychodzi do Boga, musi wierzyć, że On jest i że nagradza tych, którzy Go szukają [Hbr 11,6].

Dlatego z całego serca zachęcam do czytania i rozważania Pisma Świętego. Początek Nowego Roku stanowi świetną okazję, by zacząć. Ktoś sięgnie po Biblię po raz pierwszy, niektórzy z nas ją odkurzą i rozkochają się w niej na nowo, a jeszcze inni przeczytają ją kolejny rok z rzędu. Wszyscy z lepszego poznania Słowa Bożego wyniesiemy ogromny pożytek. Całe Pismo natchnione jest przez Boga i pożyteczne do nauki, do wykazania błędu, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był w pełni gotowy, wyposażony do wszelkiego dobrego dzieła [2Tm 3,16-17].

Serdecznie zachęcając proponuję, abyśmy w roku 2025 przeczytali ją razem. Mój syn opracował Chronologiczny plan czytania Biblii i podjął się ambitnego zadania dostarczania nam codziennej porcji Słowa Bożego do jednoczesnego czytania i słuchania. Korzystając z tego podcastu słuchamy Biblii Warszawskiej, a czytamy z ekranu - Fire Bible, tj. Biblię w najnowszym przekładzie na język polski. A zatem, przeżyjmy ten rok z Biblią, póki jeszcze można.