21 stycznia, 2013

Czy słusznie oddał pole?

pastor Louie Giglio
Dzisiejsza uroczystość zaprzysiężenia prezydenta USA, Baracka Obamy na II kadencję przebiega w Waszyngtonie pod hasłami jedności narodu amerykańskiego i równości jego obywateli. Ów powiewający wśród ośmiuset tysięcy oklasków sztandar równości nie jest jednak w stanie zakryć prawdy, że w tym zjednoczeniu  nie dla każdego jest miejsce.

Nie wszyscy wiedzą, że modlitwę zamykającą całą uroczystość, na zaproszenie prezydenta Obamy, miał poprowadzić pastor Louie Giglio, stojący na czele zboru Passion City Church w Roswell. Pomysł ten spotkał się jednak z dużym sprzeciwem. Dziennikarze odkopali bowiem jedno z kazań pastora Giglio, wygłoszone w latach dziewięćdziesiątych, w którym wypowiedział się on przeciwko homoseksualizmowi nazywając go grzechem.

Powstało spore zamieszanie wokół tej sprawy. W rezultacie ewangeliczny duchowny wycofał się z udziału w Inauguracji. 10 stycznia 2013 roku napisał  w liście do Białego Domu, że przez swój udział  nie chce być częścią debaty na temat homoseksualizmu w czasie, gdy Ameryka jest głęboko podzielona. Czemu zdecydował się na taki krok? Ustąpił przecież nie dlatego, że zadzwonił ktoś ważny i dodał mu otuchy, zapewniając o tym, że prezydent - pomimo całej tej wrzawy - podtrzymuje swoje zaproszenie ;)

Kto ostatecznie pomodlił się na zakończenie dzisiejszej uroczystości w Białym Domu? Zrobił to pro-gejowski ksiądz Luis León z episkopalnego kościoła w Waszyngtonie. Nie trzeba dodawać, że Kościół Episkopalny w USA dopuszcza gejów do posługi kościelnej, udziela ślubów jednopłciowych a sam Luis Leon zaczyna już być nieformalnie nazywany kapłanem prezydenckim.

Czy reprezentujący biblijny punkt widzenia pastor Louie Giglio zrobił dobrze wycofując się z tej modlitwy?  Czy nie jest to niepotrzebnym oddawaniem pola w duchowej walce? Miejcie się na baczności, abyście, zwiedzeni przez błędy ludzi nieprawych, nie dali się wyprzeć z mocnego swego stanowiska [2Pt 3,17] - ostrzega Słowo Boże.

Sam już nie wiem, co o tym myśleć. Czy w sytuacji, gdy niemal wszyscy wokoło są za czymś innym niż my, powinniśmy zabierać głos i mimo ich sprzeciwu uparcie głosić im Słowo Boże?  Bóg kiedyś na wiele lat zamknął usta swoim prorokom w Izraelu. Może i nam - przynajmniej w niektórych miejscach - czas się zamknąć, aby nie zakłócać ludziom słuchania tego, co tak miłe dla ich uszu i zgodne z duchem czasów?

2 komentarze:

  1. Dzięki Marianie za garść informacji, bo ja nie oglądałem. Jedno wiem, że miało być 800 tyś. lecz chyba nie było, a ci którzy tam byli, to zwiezieni za federalne pieniądze w zdecydowanej więksozści afroamerykanie. W prasie więcej jest o nowej fryzurze 1-st lady i kolorze sukienek córeczek.
    Czuje się w powietrzu, że środowiska liberalno gejowskie chcą maksymalnie wykorzystać ostatnią kadencję Obamy, tak że ogólnie wiadomo, co będzie się działo.
    Pytanie, czy mówić, czy zamilknąć, pozostanie raczej kwestią osobistej decyzji w jakich okolicznościach należy dać świadectwo biblijnej prawdzie, bez względu na koszt.
    Postawy pastora Louie Giglo nie nazwałbym ustąpieniem pola, a raczej nie rzucaniem pereł...

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudno oceniać sytuację wokół zaprzysiężenia prezydenta USA przebywając w środkowej Europie. Dlatego też nie wdaję się w ocenę postępowania pastora Giglio. Być może Bóg przemówił do niego, a my tego nie wiemy. Jeśliby jednak nie przemówił, to wydaje mi się, że będąc w jego skórze poszedłbym na tę uroczystość. Tym bardziej jeśli miałoby to być wkładaniem kija w mrowisko. Pod prąd. Żeby ludzie, często ogłupieni przez przemysł medialny i filmowy, mogli usłyszeć prawdę Bożego Słowa. Jeśli był zapraszany jako pastor to miał prawo przemówić jak przemawia się wśród wierzących. Z zaproszenia nie skorzystał i próżnię zapełniło homo lobby.

    OdpowiedzUsuń