Dziś na Wielkiej Krokwi w Zakopanem cała Polska żegna naszego najlepszego skoczka, Adama Małysza. Według szacunków organizatorów benefisu, pod Giewontem może pojawić się nawet 80 tysięcy kibiców. Udział w imprezie zapowiedział nawet Prezydent RP.
W nietypowych zawodach pod nazwą "Skoki do celu" wystartuje szesnastu skoczków. Każdy zawodnik odda dwa skoki, starając się osiągnąć długość skoku, którą wskaże mu zakręcone przed skokiem koło fortuny. Jeśli wyląduje w miejscu, które ukazało się na kole, otrzyma 100 punktów, jeżeli nie, to za każdy metr odstępstwa odejmie mu się 10 punktów. Pożegnalny benefis to także scena muzyczna, na której zagra kilka znanych grup muzycznych oraz festiwal gastronomii i handlu, na który bardzo liczą miejscowi górale.
Adam Małysz przez całą dekadę przyciągał uwagę tłumów i rozpalał najróżniejsze emocje. Dzięki swoim sukcesom sportowym, skromności i miłej aparycji, wywołał w kraju zjawisko małyszomanii. Mnóstwo młodych chłopców zapragnęło być jak on i nie mniej starszych facetów podziwiało go, ponieważ nie stali się jak on.
Fenomen małyszomanii ma związek z ludzkimi marzeniami o sprawności fizycznej, sukcesie i popularności. Adam Małysz ze swoimi osiągnięciami utrafił w te elementarne pragnienia i został wyniesiony "na ołtarze", stając się bożyszczem tłumów. Gdyby w tym układzie czegoś zabrakło, zjawisko by nie zaistniało.
Swego czasu na ziemię przyszedł Syn Boży. Urodził się chłopiec imieniem Jezus, wyrósł i w wieku trzydziestu lat zaczął przyciągać uwagę tłumów. Czynił cuda, zapowiadał niezwykłe rzeczy i nikogo się nie bał. Dopóki jego zachowanie i słowa trafiały w ludzkie oczekiwania, chcieli go nawet obwołać królem. Stał się tak popularny, że najważniejszych ludzi w kraju zaczęła zżerać zazdrość.
Ale Jezus nie pojawił się na ziemi, żeby się spodobać i zrobić karierę. Przyszedł zbawić ludzi z ich grzechów. Wiąże się to z koniecznością opamiętania i całkowitego nawrócenia do Boga, co zaczął im konkretnie mówić. I co? Pożegnalny benefis Jezusa, w odróżnieniu od dzisiejszego, miał całkiem inny charakter. Wyprowadzili go poza miasto i ukrzyżowali.
Adam Małysz dał Polakom wiele wspaniałych wzruszeń. Są to jednak chwile tymczasowego zachwytu. Dziś ich pożegnalna odsłona. Jezus przyszedł dać ludziom żywot wieczny. Dzięki Jego ofierze za grzech świata i Jego zmartwychwstaniu, każdy kto w niego uwierzy, będzie żył wiecznie!
Dla fanów Jezusa wszystko się dopiero zaczyna i nigdy się nie skończy. A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to? [Jn 11,26]. Ja wierzę.
Moją uwagę przyciąga więc Jezus Chrystus. Od czasu, gdy Go poznałem, nikt i nic nie jest w stanie tego zachwytu Jezusem zdominować. Wczoraj wieczorem przeżyłem z Nim niezwykłą godzinę, gdy modliłem się z grupą moich przyjaciół. Dziś od rana chodzę z Jezusem i ciekaw jestem, co w Jego towarzystwie jeszcze mnie spotka, zanim położę się spać.
A przecież jestem dopiero na początku drogi. Jakież wzruszenia i emocje czekają mnie na powitanie, gdy wreszcie Go zobaczę i gdy - mam nadzieję - usłyszę: Sługo dobry i wierny [...] wejdź do radości Pana swego [Mt 25,23].
I żebyśmy się dobrze zrozumieli: Nie mam nic przeciwko fanom Adama Małysza. Mam po prostu inne fascynacje, którym tu dałem wyraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz