13 sierpnia, 2012

Podwójnie spalony

13 sierpnia to rocznica wtrącenia do więzienia w Genewie hiszpańskiego teologa Miguela Serveta. Z powodu niezależności w poglądach, wywołanej czytaniem Biblii, która podówczas znajdowała się na katolickim indeksie ksiąg zakazanych, Servet - krytykujący niebiblijnie brzmiące zapisy doktryny o Trójcy - nie spodobał się hierarchii rzymskokatolickiej. Święta Inkwizycja osądziła go i wykonała na nim symboliczny wyrok, spalając jego kukłę na stosie.

 Katolicki teolog nie podobał się także protestantom. Przejeżdżający w sierpniu 1553 roku przez Genewę, znajdującą się wówczas pod władzą Kalwina, Servet został namierzony przez kalwinistów i wtrącony do więzienia pod zarzutem bluźnierstwa. Parę miesięcy później został przez nich spalony na stosie.

 Cóż za smutna historia! Wystarczyło mieć odmienne, wcale nie aż tak wywrotowe, poglądy, a już nie można było znaleźć dla siebie miejsca, ani wśród jednych, ani wśród drugich. Servet, mówiąc o katolikach i protestantach, podobno stwierdził: „Ani się nie zgadzam we wszystkim, ani się nie sprzeciwiam jednej czy drugiej stronie. Wydaje mi się bowiem, że wszyscy mają trochę racji, i trochę się mylą, ale każda ze stron zauważa błędy u drugiej, nie widzi ich natomiast u siebie”. Taka postawa wystarczyła, aby i katolicy, i protestanci, wykreślili Serveta spośród żywych.

 A dzisiaj? Wprawdzie adwersarze nie trafiają już w żywe płomienie i nie zamienia się ich w dosłowny popiół, bo po prostu świeckie prawo czegoś takiego zabrania. Wystarczy jednak ośmielić się na krytykę wiary 'jedynej i prawdziwej', wystarczy, że odważysz się mieć swoje własne poglądy w danej sprawie, a już jesteś spalony. I w jednym środowisku, i w drugim.

 Nowopowołany przez Boga apostoł Paweł podszedł do kwestii przypodobywania się ludzkim autorytetom w następujący sposób: Czym oni niegdyś byli, nic mnie to nie obchodzi; Bóg nie ma względu na osobę [Ga 2,6]. Nie miał zamiaru przymykać oczu i nabierać wody w usta, tylko dlatego, że ktoś był Piotrem.

Paweł poznał osobiście Pana Jezusa i od tego momentu to On określał jego myślenie i działanie. Lecz jak zostaliśmy przez Boga uznani za godnych, aby nam została powierzona ewangelia, tak mówimy, nie aby się podobać ludziom, lecz Bogu, który bada nasze serca [1Ts 2,4].

 W tym świecie można, a czasem i trzeba, być spalonym w paru miejscach jednocześnie. Zdarza się, że nagle jest się spalonym wśród najbliższych braci. Ważne, żeby nie spalić się w oczach Pana Jezusa.

10 komentarzy:

  1. " Wystarczyło mieć odmienne, wcale nie aż tak wywrotowe, poglądy, a już nie można było znaleźć dla siebie miejsca, ani wśród jednych, ani wśród drugich."

    Nie jestem pewny czy podważanie boskości Jezusa to "wcale nie aż tak wywrotowe" pogląd.

    OdpowiedzUsuń
  2. Być może jestem niedouczony, ale czy zgłaszanie zastrzeżeń, co do treści dogmatu o Trójcy, musi od razu oznaczać podważanie boskości Jezusa?

    O ile wiem, Servetus nie kwestionował boskości Jezusa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam

    Pytanie, co miał na myśli Servet mówiąc o boskości Jezusa. Moje myśli, wspomnienia i skojarzenia podpowiadają mi, że Servet nie uważał, iż Jezus i Ojciec to jeden Bóg (oczywiście z Duchem Świętym).
    Niemniej sprawdzę to jeszcze, a gdy znajdę wiarygodne źródła, zobowiązuje się je tutaj przedstawić.

    Na tę chwilę milczę.

    p.s. Z tego co sobie przypominam, to również Bracia Polscy odwołują się do nauczania Serveta.

    Z poważaniem

    OdpowiedzUsuń
  4. Znalazłem takowe nauczanie Serveta:

    http://www.apologeta.nazwa.pl/teologia/MICHAL%20SERVET%20o%20bledach%20trojcy%20ksiag%20siedem%20(fragmenty).pdf

    Cytaty:
    "Wyjaśnia tam Chrystus, że jest Bogiem nie z natury, lecz z postaci, nie dzięki naturze, lecz dzięki łasce."

    "Mocą więc przywileju dano mu, aby był Bogiem, ponieważ Ojciec go uświęca"

    "Na to bowiem, że tylko Ojciec nazywa się Bogiem dzięki swej naturze,..."

    "Niech wymyślają, ilu chcą Bogów dzięki swej naturze, bo nam z Pawłem wystarcza jeden Bóg, który jest Ojcem, i jeden Pan, Jezus Chrystus, który jest Synem, I Kor. 8 185. Dodaj jeszcze, by obalić ten dowód, że choć Chrystus jest Bogiem, jest jednak jedno z Ojcem. Dlatego nie dowodzi się tu wielości, jak oni myślą, albowiem on
    jest Bogiem otrzymawszy od Ojca pewien rodzaj boskości; dlatego jest to jeden i ten sam rodzaj boskości i wraz z Ojcem jest [Chrystus] jednym Bogiem."

    Poza tym zauważyłem, że Servet oddziela JHWH od Jezusa, pisząc, iż JHWH odnosi się do Boga a Elohim między innymi do Jezusa.

    Czy Servet wierzył w takiego samego Jezusa?

    Polecam przeczytać w całości treść podaną w linku i wyciągnąć wnioski.

    Pozdrawiam

    p.s. Wierzę, że Jezus jest Bogiem dlatego, że w nim od początku mieszkał Bóg (nie Ojciec, lecz Logos). To nie Ojciec przyszedł na świat, lecz Logos przybrało ludzki kształt i stało się człowiekiem.





    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podważanie nauczania o Trójjedynym Bogu jest bardzo niebezpieczne. Jeśli nawet nie atakuje się boskości Chrystusa, co by było strasznym złem (bo wtedy pozostaje, albo uwielbiać "anioła", albo samemu się zbawić), to atakuje się odrębność Ojca i Syna, a jeśli Pan Bóg ubiera tylko "maski" raz Ojca, raz Syna, a raz Ducha Świętego, to nie ma tam miejsca na wieczną miłość bożą, przed stworzeniem świata, i wieczną relację, odrzuca się też wyraźne biblijne świadectwa odrębności osób, i zwykle osoby pociągnięte przez tą naukę uznają też masę innych herezji (np. Branhamowcy). Myślę, że diabeł wykorzystuje te miejsca naszej wiary gdzie ciężko nam coś zrozumieć, tak jak w wypadku trójcy, żeby wciskać herezje, szczególnie, że często nie zdajemy sobie sprawy, jak zły, będzie owoc przyjęcia tego typu nauczania, jakie konsekwencje dla naszego życia to będzie miało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Murray, za mądre słowa w obronie nauki o Trójjedynym Bogu, które podzielam.
      Mój tekst dotyczył wszakże samego posłania tego człowieka na stos, i to - o dziwo - przez protestantów!

      Usuń
    2. Rozumiem. Tym spaleniem pewnie więcej zgorszenia zostało zasiane niż złym nauczaniem tego człowieka... Nieszczęście. Nie pozwolili kąkolowi rosnąć (Mat 13). Ewangelia wyraźnie uczy tolerancji dla ludzi wrogich Bogu, bo taki jest Duch Chrystusa - kiedy apostołowie chcieli ogień z nieba zrzucić na wioskę, Pan Jezus ich zgromił (łuk.9:54-56). Podobnie ap. Piotra kiedy mieczem bronił sprawiedliwości (Mat 26). Niestety protestanci też mają dużo zła na koncie.
      Wyświetliło się Murray, ale myślałem, że wyświetli się Marek Barna, bo tak się w istocie nazywam ;). Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Jeszcze tylko dorzucę od siebie, bo było to dla mnie niesamowitym odkryciem, że Pismo Święte naucza, że Jezus jest JHWH! Choć nie jest tą samą osobą co Bóg Ojciec. Pan Jezus mówi o sobie ego eimi co jest greckim "Jam jest" i nie bez przyczyny chcą Go za to kamienować, bo zrównuje się z Bogiem Jahwe. Poza tym można zestawić psalm 102 z listem do Hebrajczyków. Autor hebrajczyków cytuje psalm 102 mówiący o Jahwe, żeby podkreślić o ile wyżej Chrystus jest niż aniołowie i w ogóle wszystko! To zestawienie nie pozostawia żadnej wątpliwości. Pozdrowienia dla wszystkich, którzy są utwierdzenie i dla tych, którzy utwierdzenia potrzebują!

      Usuń
  7. Dziś ani protestanci ani katolicy nie palą nikogo na stosie. Być może byłoby inaczej, gdyby prawo to dopuszczało
    Nie każdy mający inne zdanie stanowi od razu śmiertelne zagrożenie dla społeczności.
    Są "trolle" chodzące od zboru do zboru, siejące zamęt, krytykujące wszystko i wszystkich, "nawracające" już wierzących i nie dające nic w zamian - tych należałoby się wystrzegać.
    Są tacy, którzy potrafią uszanować i zaakceptować fakt, że większość społeczności ma inne zdanie lub też zbór do którego się wybierają w odwiedziny ma trochę inny typ pobożności. Z takimi można konstruktywnie podyskutować w oparciu o Słowo Boże i pożegnać się w pokoju i miłości a przekonanie (siebie lub jego)powierzyć Duchowi Świętemu.
    Spotkałem się jednak z czymś gorszym niż spalenie, że podobnie jak w społecznościach Ś.J. często ogranicza się i zrywa społeczność z ludźmi nie tyle z powodu innego zdania a czasem nawet z powodu wątpliwości, dociekliwości, samodzielnego myślenia i zadawania niewygodnych pytań. "Bądźcie gotowi zdać sprawę z nadziei, która w was jest" (1 P 3,15). Jeśli dana społeczność nie potrafi wytłumaczyć dlaczego wierzy w takiego Boga, zachowuje takie a nie inne zwyczaje, świętuje takie a nie inne dni - to wina za "spalenie" leży najczęściej po stronie tej społeczności.
    Przypuszczam tylko, że w przypadku Serveta, główną przyczyną było to że wielu współczesnych protestantów było protestantami, tylko ... nie wiedzieli dlaczego....

    OdpowiedzUsuń