11 czerwca Kościół Katolicki obchodzi święto ku czci Najświętszego Sakramentu zwane potocznie Bożym Ciałem. W Polsce jest ono świętem ruchomym, obchodzonym w ostatni czwartek po oktawie Zesłania Ducha Świętego.
Podłożem święta Bożego Ciała jest niebiblijny, rzymskokatolicki dogmat o transsubstancjacji (od łac. transsubstantiatio = przeistoczenie). Jest to przekonanie, że w trakcie sprawowania Eucharystii przez kapłana katolickiego, następuje rzeczywista przemiana substancji chleba (hostii) w ciało, a wina w krew Jezusa Chrystusa. Termin ten został przyjęty podczas Soboru Laterańskiego IV w 1215 roku.
Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak owa „teologia” transsubstancjacji była i wciąż jest przez niektórych pojmowana i formułowana w łonie kościoła katolickiego. Oto co założyciel zakonu Redemptorystów (tak, tak, tego zakonu Redemptorystów), Alfonso Liguori, (1696 – 1787) w podręczniku dla kapłanów katolickich napisał o transsubstancjacji i władzy katolickiego kapłana nad ciałem Pana Jezusa:
„Dostojeństwo kapłana bierze się także stąd, że posiada on moc nad prawdziwym i mistycznym ciałem Jezusa Chrystusa. W sprawie mocy, jaką kapłani sprawują nad prawdziwym ciałem Jezusa Chrystusa, naucza się, że gdy wygłoszą słowa konsekracji, Wcielone Słowo jest zobowiązane posłusznie przyjść do ich rąk w postaci sakramentu…
Sam Bóg posłuszny wypowiedzianym przez kapłanów słowom – HOC EST CORPUS MEUM (”To jest ciało moje”) – zstępuje na ołtarz, przychodzi gdzie Go zawołają, ilekroć Go zawołają, oddając się w ich ręce, choćby byli jego nieprzyjaciółmi. Gdy już przyjdzie, pozostaje całkowicie w ich gestii; przesuwają Go z miejsca na miejsce, jak im się podoba, mogą też, jeśli sobie życzą, zamknąć Go w tabernakulum, zostawić na ołtarzu lub usunąć na zewnątrz kościoła, mogą też, jeśli tak postanowią, spożyć Jego ciało lub podać innym jako pokarm…
W ten sposób kapłan może być nazwany stworzycielem swego Stwórcy, gdyż wypowiadając słowa konsekracji, stwarza on jakby Jezusa w sakramencie, dając Mu w nim życie, a także oferuje Go jako ofiarę wiecznemu Ojcu… wystarczy, że kapłan powie: ‘Hoc est corpus meum’ i oto chleb przestaje być chlebem, ale staje się ciałem Jezusa Chrystusa. Dlatego św. Bernard ze Sienny mówi: ‘Moc kapłana jest mocą boskiej osoby, gdyż transsubstancjacja chleba wymaga tyle samo mocy, ile stworzenie świata’” [ Alphonsus de Liguori, Dignity and Duties of the Priest, Brooklyn: Redemptorist Fathers, 1927, s. 26-27, 32].
Aż trudno uwierzyć, że coś takiego mogło i nadal może ludziom przychodzić do głowy. A jednak. Nic dziwnego, że musiało to zaowocować kolejnym świętem! Z czyjej inicjatywy?
Inicjatorką ustanowienia święta Bożego Ciała była Julianna z Cornillon, przeorysza klasztoru augustynianek w Mont Cornillon w pobliżu Liege. W 1245 roku miała ona otrzymać objawienia, w których Chrystus żądał ustanowienia osobnego święta ku czci Najświętszej Eucharystii. Biskup Liege, Robert, po naradzie ze swoją kapitułą i po pilnym zbadaniu objawień postanowił takie święto ustanowić.
Początkowo Boże Ciało wywoływało pewne kontrowersje, jednak od razu miało też swoich gorliwych zwolenników. Ponadto w 1263 roku w Bolsenie miał miejsce tzw. cud eucharystyczny, gdy hostia w rękach wątpiącego w transsubstancjację księdza zaczęła krwawić.
W obliczu takich argumentów papież Urban IV bullą Transiturus w 1264 roku ustanowił tę uroczystość dla całego Kościoła. Uzasadniając przyczyny jej wprowadzenia wskazał: zadośćuczynienie za znieważanie Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, błędy heretyków oraz uczczenie pamiątki ustanowienia Najświętszego Sakramentu. Z powodu śmierci papieża bulla ta nie została jednak od razu ogłoszona. Ostatecznie święto Bożego Ciała ustanowił papież Jan XXII, który umieścił powyższą bullę w Klementynach (1317).
W Polsce po raz pierwszy Boże Ciało było świętowane w 1320 roku w diecezji krakowskiej. Sto lat później, na synodzie gnieźnieńskim, uznano uroczystość za powszechną, obchodzoną we wszystkich kościołach w państwie.
Jak sprawa święta Bożego Ciała wygląda w świetle Biblii?
Mówiąc krótko, jest ono wielkim, zbiorowym aktem bałwochwalstwa, to znaczy nadawaniem fizycznej substancji chleba i wina rangi boskiej i oddawaniem tej materii boskiej czci. Przecież Bóg powiedział: „Nie będziesz miał innych bogów obok mnie. Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył” [2Mo 20,3–5]. Uznawanie utworzonego z fizycznych substancji płatka hostii za prawdziwe ciało Chrystusa jest złamaniem Słowa Bożego!
Jezus łamiąc i podając chleb swoim uczniom z pewnością nie podawał im swojego ciała. Dając im do picia kielich z winem, z pewnością nie dawał im do picia prawdziwej krwi! Zdroworozsądkowe podejście do sprawy nie widzi tu niczego innego, jak tylko duchową symbolikę, tak często zresztą stosowaną w myśli żydowskiej. Bóg dał nam ducha trzeźwego myślenia! [2Tm 1,7].
Ważna w świetle Biblii jest także kwestia narodzin tego święta. Jak zauważyliśmy, nie zrodziło się ono w wyniku studiowania Biblii, bo przecież nie mogło! Inspiracją do ustanowienia święta Bożego Ciała były osobiste doznania i objawienia jednej kobiety. To z pewnością niedostateczna podstawa, zwłaszcza że Pismo Święte przypomina: „I nie Adam został zwiedziony, lecz kobieta, gdy została zwiedziona, popadła w grzech” [1Ts 2,14].
Nie można dogmatyzować i ustanawiać jako obowiązującego dla całego Kościoła czegoś, co nie ma oparcia w natchnionych Pismach Starego i Nowego Testamentu, a jedynie zrodziło się w umyśle i emocjach jednej kobiety. Przypomnijmy, że "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany" [2Tm 3,16]. Oto tester wszelkiej poprawności poglądów i przekonań chrześcijańskich.
Boże Ciało nie może być więc w świetle Biblii uznane za święto chrześcijańskie. Jest czym jest - świętem rzymskokatolickim.
Amen Bracie.Dziękuję za budujące wypowiedzi.
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu obserwuję bardziej lub mniej udane próby sterowania kościołami chrześcijańskimi (wszystkimi) przez szatana. Z jednej strony jest mi z tym ciężko, z drugiej uświadamia o bliskim przyjściu Zbawiciela. Dzisiaj (zawsze tak było) modlitwa jest najpotężniejszą bronią by wytrwać przy Bogu. Pilnujmy naszej relacji z Bogiem. Moje zbawienie jest dla mnie najważniejsze (Twoje dla Ciebie). Nie nawracajmy ludzi, nie ewangelizujmy, pozwólmy niech robi to Bóg używając nas.(niby efekt ten sam, ale kolejność zachowana)
OdpowiedzUsuńTo co napisałeś zrozumie tylko ktoś, kto prowadzony jest Duchem. Ci których prowadzi jakikolwiek kapłan nie zwrócą na to co napisałeś żadnej uwagi. Oni są ugruntowani nakazami swego kapłana, I to im wystarczy.
OdpowiedzUsuń