Zazwyczaj, z powodu natłoku obowiązków szkolnych i zawodowych, użalamy się na niedosyt kontaktów braterskich i siostrzanych oraz brak czasu na zaangażowanie się w działalność naszego kościoła w ciągu roku. Podświadomie oczekujemy na zakończenie roku szkolnego i urlop, tłumacząc sobie, że wtedy będziemy mogli nadrobić zaległości.
Właśnie zaczęły się wakacje i sezon urlopowy. W tym roku także istnieje wiele możliwości spędzenia kilku całych dni w towarzystwie współwyznawców. Wczasy zborowe, zjazdy, obozy chrześcijańskie, wyjazdy misyjne – cokolwiek by to nie było, ważne aby po roku codziennego, wielogodzinnego przebywania z ludźmi niewierzącymi w środowisku szkolnym i zawodowym, mieć kilka dni bliskości duchowej wśród osób nadających na tej samej fali. Choćby nawet w trochę mniej komfortowych warunkach, ale za to w społeczności świętych, a nie na duchowym odludziu jakiegoś komercyjnego kurortu.
Poza propozycjami wyjazdowymi, niezmiennie chyba każdy zbór realizuje na miejscu stały plan spotkań i nabożeństw. Wakacje to dobry czas, by pojawić się wreszcie na nabożeństwie w środku tygodnia, by pomyśleć o praktycznym, osobistym udziale w budowaniu zboru. Nawet nigdzie nie wyjeżdżając, można w wakacje odnowić kontakty chrześcijańskie, umówić się na wspólny obiad, czy spacer, świadomie przeznaczyć sobotę i całą niedzielę na regenerację sił duchowych w społeczności ludzi wierzących.
Jako duszpasterz niepokoję się widząc, że niektórzy z nas nie przykładają do tej sprawy większej wagi. Zbór organizuje wspólne przedsięwzięcia i wyjazdy, a wiele osób ze zboru ani razu nie bierze w tym udziału. Termin jest dużo wcześniej podany, koszty finansowe niewielkie, a jednak nie przychodzi im jakoś to do głowy. Przecież na przestrzeni lat każdy potrafi wygospodarować jeden tydzień. Potrafi, jeśli chce, jeśli uzna, że to i dla niego przedstawia jakąś wartość!
Właśnie dlatego piszę te słowa. Bez wypominania, z całego serca pragnę namówić wierzących ludzi do wykorzystywania każdej możliwości na pielęgnowanie społeczności ze świętymi! Niech łączy nas coraz więcej wspólnych przeżyć. Niech nasze dzieci mają możliwość poznawania się i zaprzyjaźniania. Jeśli miłujemy Boga i naprawdę w Niego wierzymy, to lgnijmy do kontaktu z ludźmi wierzącymi, jak pszczoły do miodu! Rzekłem do Pana: Tyś Panem moim, Nie ma dla mnie dobra poza tobą. Do świętych zaś, którzy są na ziemi: To są szlachetni, w nich mam całe upodobanie [Ps 16, 2–3]. Przecież gdy sobie coś lub kogoś upodobamy, to nie ma siły, która by nas powstrzymała przed poświęceniem na to czasu i pieniędzy.
Powiedz pszczole, żeby sobie żyła z dala od nektaru ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz