Dostałem dziś rano od znajomego sms następującej treści: A gdy on siedział na krześle sędziowskim, posłała do niego żona jego i kazała mu powiedzieć: Nie wdawaj się z tym sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie przez niego wiele wycierpiałam [Mt 27,19]. Wiadomo, że siedzącym na ławie sędziowskiej był prokurator rzymski, Poncjusz Piłat. A kim był ten, od którego żona Piłata nacierpiała się podczas snu?
Cóż za zaskakująca wiadomość! Przyzwyczailiśmy się myśleć i mówić o Jezusie wyłącznie jako o kimś, kto ma pomagać, przynosić ulgę i pocieszenie. Czy to możliwe, żeby ze strony Jezusa spotkało nas cierpienie? Czy wobec tego większość kazań ewangelizacyjnych przynajmniej nieco nie rozmija się z prawdą?
Świadectwo żony Piłata wskazuje, że zetknięcie się z Synem Bożym dla niektórych ludzi może oznaczać ogromny dyskomfort. Wszystko zależy od tego, kim są w głębi swej duszy. Dla jednych jest to woń śmierci zapowiadająca śmierć, dla drugich zapach życia - obwieszczający życie [2Ko 2,16]. Piłat i jego żona przy sprawiedliwym Jezusie nie poczuli zapachu życia. Również i dzisiaj nie każdy grzesznik może na taki zapach liczyć, bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością [2Ko 6,14].
Panie Jezu, skoro mam występować i rozmawiać z ludźmi w Twoim imieniu, daj mi w porę - proszę - rozeznanie z kim mam do czynienia, abym nie próbował rozsiewać przy kimś zapachu życia, podczas gdy Ty - póki co - chcesz dać mu poczuć woń śmierci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz