Wędrujący ku Ziemi Obiecanej Izraelici nie mogli być pewni dnia jutrzejszego. Nie dane im było prawo współdecydowania. Nie mogli zaplanować sobie własnej trasy, przerwy w podróży albo odpoczynku. Sam Bóg o tym decydował, jak wczoraj pisałem, a On chciał ich skutecznie doprowadzić do celu. Nie wszystkim się podobało to Boże tempo wędrówki. Któregoś dnia w końcu nie wytrzymali. I stało się, że lud narzekał [chcąc powiedzieć coś] złego przed Bogiem, [okazując swoje niezadowolenie z powodu trudów drogi] [4Mo 11,1 wg TORA, BEMIDBAR].
Kto wyrusza w drogę naśladowania Jezusa powinien zdawać sobie z tego sprawę, że nie będzie panem w tej podróży. Chrystus Pan godzien jest naszej bezwzględnej uległości i posłuszeństwa. Gdy On daje hasło do wymarszu, to bez najmniejszego ociągania trzeba nam ruszać. Przecież określane przez Ducha Świętego tempo zmian w naszym życiu służy naszemu dobru, Bóg bowiem nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania [2Pt 3,9]. Obyśmy wszyscy w porę to zrozumieli.
Wśród Izraelitów przeważyło - niestety - utyskiwanie na swoją niedolę. Bóg usłyszał i zapłonął gniewem, [bo On przyspieszał wędrówkę, aby weszli do ziemi niezwłocznie]. Ogień Boga zapalił się przeciwko nim pożerając [tych], którzy byli na skraju obozu. Lud wołał do Moszego a Mosze modlił się do Boga i ogień zgasł. Nazwano to miejsce Tawera, [co znaczy "Pożar"], bo ogień Boga rozgorzał przeciwko nim [4Mo 11,1-3 wg TORA, BEMIDBAR].
Wpośród ludu Bożego zawsze znajdą się tacy, którzy zapalą gniew Boży. W takich chwilach już nie obejdzie się bez strat. Kogo zazwyczaj w pierwszej kolejności pożera wówczas ogień gniewu Bożego? Tych, którzy znajdują się na skraju obozu. Kim dzisiaj są ci "na skraju"? Z pewnością nie są to osoby na całego zaangażowane w służbę Bożą i dbające o to, aby na co dzień być w samym środku tego, co Bóg czyni poprzez ich zbór. Żyjący "na skraju" to osoby duchowo nieaktywne, trzymające się z dala, z rezerwą i krytyką podchodzące do przedsięwzięć zborowych. Takich w pierwszej kolejności pożera ogień, gdy zapłonie.
Służcie Panu z bojaźnią i weselcie się, z drżeniem złóżcie mu hołd, aby się nie rozgniewał i abyście nie zgubili drogi, bo łatwo płonie gniewem [Ps 2,11-12]. Ogień gniewu Bożego na szczęście można ugasić. Zanim jednak dzisiejsi "Mojżesze" wzniosą w tym celu stosowną modlitwę, skraj obozu zdąży ponieść straty. Trzymajmy się środka. Tu jest bezpieczniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz