Jeszcze nie wiem, jak wygląda. Jeszcze nie miałem możliwości choćby zaocznego kontaktu, a już popłakałem się z radości. Moja córka, Katarzyna, urodziła dziś córeczkę. Mając na uwadze, jak bardzo od lat jej pragnęła, cieszę się ogromnie, wdzięczny Bogu za dar nowego życia w naszej rodzinie. Przez ostatnie dwanaście lat byłem dziadkiem wspaniałego wnuka, Jakuba. Od dziś – błogosławiony niech będzie Pan! - mam też wnuczkę, Anastazję.
Dziwne. Mija zaledwie parę godzin od narodzin tej niezwykłej dla mnie dziewczynki, a już nie mogę się doczekać, kiedy ją zobaczę. Dystans trzystu kilometrów i obowiązki tworzenia warunków dla nowego życia na Olszynce, nie pozwalają na spotkanie od razu. Serce jednak ekscytuje się i drży. Już wkrótce się z nimi zobaczę.
Narastające, silne pragnienie spotkania budzi we mnie myśl o zbliżającej się chwili, gdy zobaczę mojego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Tego miłujecie, chociaż go nie widzieliście, wierzycie w niego, choć go teraz nie widzicie, i weselicie się radością niewysłowioną i chwalebną, osiągając cel wiary, zbawienie dusz [1Pt 1,8-9]. W tych natchnionych słowach wyczuwa się radosne drżenie serc pierwszych chrześcijan. Jeszcze Pana nie widzieli, a już cieszyli się na myśl o tym, że wkrótce Go zobaczą.
Zawstydzam się przyjemnie. Dzięki Anastazji odnajduję w sobie świadomość miłości, która jeszcze nie widzi, a już się weseli. Miłuję Pana Jezusa, chociaż Go nie widziałem. Najszczerzej więc, jak tylko potrafię, powtarzam za Hiobem: Tak! Ja sam ujrzę go i moje oczy zobaczą go, nie kto inny. Moje nerki zanikają we mnie za tym tęskniąc [Jb 19,27].
Szczęśliwy dziadku, jak dobrze jest odkryć miłość do tego, którego jeszcze się nie widzi ale w niego wierzy. Choćby dla takiego odkrycia warto być dziadkiem. Serdeczne gratulacje.
OdpowiedzUsuńGratulujemy i cieszymy się z wami.
OdpowiedzUsuń