W dniu dzisiejszym zakończyliśmy w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE serię kazań inspirowanych Objawieniem św. Jana. Zapoczątkowaliśmy ją w niedzielę, 5 stycznia 2014 roku rozważaniem o potrzebie objawienia. W przedostatnim kazaniu postawiliśmy pytanie: Na ile przyjście Pana pokrzyżuje ci plany? Jak uniknąć tego pokrzyżowania planów? Oto jedna z ostatnich wskazówek Biblii: Kto czyni nieprawość, niech nadal czyni nieprawość, a kto brudny, niech nadal się brudzi, lecz kto sprawiedliwy, niech nadal czyni sprawiedliwość, a kto święty, niech nadal się uświęca [Obj 22,11].
W tym świecie jest tak, że ludzie większością głosów określają, co aktualnie jest modne i uznane za prawidłowe w społeczeństwie. Tak ustalane normy i kanony społeczne zmieniają się z czasem. Na przykład jeszcze niedawno konserwatywne społeczeństwo Irlandii wypowiedziało się w ostatnim referendum, że chce legalnych związków homoseksualnych. Siłą rzeczy to, czego chce większość staje się popularne. Nie byłoby w tym nic groźnego, gdyby nie fakt, że każdy z nas lubi być popularnym.
Naturalna potrzeba popularności pcha nas w stronę świeckich norm życia. Gloryfikowany w świecie hedonizm, samowola, bogactwo, luz moralny itd., wpływają na nasz styl bycia, na graną przez nas muzykę, a nawet na charakter przywództwa w kościele. Z tego też powodu coraz łatwiej przychodzi nam życie poza Słowem Bożym. Liberalizujemy się w naszych poglądach i postawach. Nieprawość i brud moralny już nas tak nie razi jak przed laty. Mogłoby się nawet komuś zdawać, ze Biblia daje nam w tym jakieś przyzwolenie. Niech niesprawiedliwy dopuszcza się bezprawia. Niech sobie niegodziwy żyje niegodziwie. Nic bardziej błędnego! Biblia nie sankcjonuje nieprawości i moralnego brudu. Lecz sprawiedliwy niech trwa przy sprawiedliwości, a święty niech się wciąż daje uświęcać.
Innymi słowy, dość obłudy i życia w zakłamaniu! Czas na polaryzację postaw! Jest bardzo ważna różnica między dziećmi Bożym, a dziećmi diabelskimi. Dzieci Boże – nawet w upadku – tęsknią za uświęceniem. Dzieci diabelskie – nawet z aureolą nad głową – tęsknią za grzechem. Kto nie narodził się z Boga, wciąż w głębi duszy pielęgnuje grzeszne myśli. Kto jest zrodzony z wody i z Ducha, ten w upadku odczuwa wielki dyskomfort. Dlatego sprawiedliwy niech trwa przy sprawiedliwości, a święty niech się wciąż daje uświęcać.
Trzeba powiedzieć, że uświęcenie jest wielkim wyzwaniem dla chrześcijanina żyjącego wciąż jeszcze na tym świecie. Wszystko inne jest do zaakceptowania przez świat, ale nie uświęcenie. Wiele wartości biblijnych, takich jak wiara, nadzieja, miłość, wytrwałość, jak najbardziej znajduje w tym świecie uznanie. Nawet ludzie niewierzący odwołują się do niektórych postaw i wartości biblijnych. Lecz uświęcenie jest w tym świecie czymś absolutnie dziwnym i nie do zaakceptowania.
Dodajmy, że dość często zachodzi zjawisko mylenia uświęcenia z poświęceniem. Nawet niektórym chrześcijanom się to zdarza. Potrafimy od czasu do czasu się poświęcić! Wyjechać na misję, wziąć udział w akcji społecznej, złożyć ofiarę na dobry cel! Zgłaszamy taką gotowość. Uświęcenie życia to jednak sprawa o wiele poważniejsza. To trwałe oddzielenie się dla Boga. To świadoma i bezpowrotna rezygnacja z cielesnego sposobu życia. To wybór uświęconego trybu życia i konsekwentne trwanie w tej postawie. Uświęcenie życia napotyka więc na kompletny brak zrozumienia, nawet w otoczeniu tzw. chrześcijan. Jednakże Biblia wyraźnie wskazuje, że jest ono koniecznością z punktu widzenia zbawienia. Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana [Hbr 12,14].
Swego czasu wokół Jezusa zbierało się coraz więcej uczniów. Wtedy Pan powiedział im kazanie, które bardzo szybko spolaryzowało całe to towarzystwo. Od tej chwili wielu uczniów jego zawróciło i już z nim nie chodziło. Wtedy Jezus rzekł do dwunastu: Czy i wy chcecie odejść? [Jn 6,66-67]. Trzeba dziś i nam postawić dramatyczne pytanie: Czy naprawdę chcemy się uświęcać? Ilu z nas znajduje się dziś na drodze uświęcenia? Ilu z nas – po latach rozmaitych poświęceń – naprawdę już pragnie pójść drogą uświęconego życia?
Jeżeli wszyscy jesteśmy z tej samej gliny, to dobrze znamy ten dziwaczny styl życia polegający na okresowym wysiłku duchowym, a potem folgowaniu sobie. Poświęcamy się, ale nie uświęcamy swego życia. Wielu chrześcijan tak żyje. Wielu kaznodziejów „wypoczywa” po pracy strzegąc swojego „pastorskiego poniedziałku”. Wielu urządza post, by potem znowu się objadać. Niektórzy jadą na misję, jak chwilową przygodę survivalową, by potem robić z siebie bohatera misjonarza. Są tacy, którzy podróżują z tzw. duchową posługą – by zapełniać album fotograficzny, smakować egzotycznych potraw i opowiadać, gdzie to oni nie byli w pracy dla Pana.
A my? I powiedział do wszystkich: Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje mnie [Łk 9,23]. Najwyższy czas tę kwestię wyjaśnić w naszym życiu! Niech niesprawiedliwy dopuszcza się bezprawia. Niech sobie niegodziwy żyje niegodziwie. Lecz sprawiedliwy niech trwa przy sprawiedliwości, a święty niech się wciąż daje uświęcać. Jest tylko jedna droga życia! Niech więc każdy prawdziwy chrześcijanin nie zadowala się jakimś chwilowym poświęceniem. Nadal się uświęcajmy!
Taka niech będzie nasza najświeższa refleksja po czterdziestu pięciu kazaniach z Objawienia św. Jana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz