27 kwietnia, 2016

Modlitwa o powrót wierzących Polaków

Polacy na świecie
W tych dniach znowu rozmyślam o polskiej emigracji zarobkowej. Głównie dlatego, że w miniony weekend  byłem wśród Polaków na obczyźnie i posługiwałem im Słowem Bożym. Wzbogaciłem się dzięki temu o parodniową obserwację środowiska polonijnego w jednym z najlepszych do życia krajów Europy. Dzisiaj rano ze zdumieniem odkryłem, że plan czytania Biblii przyprowadził mnie do Księgi Rut, gdzie - jak wiadomo - temat emigracji pojawia się już w pierwszych jej słowach: W czasach, gdy rządzili sędziowie, nastał głód w kraju. Wtedy wyszedł z Betlejemu judzkiego pewien mąż wraz ze swoją żoną i dwoma synami, aby osiąść jako obcy przybysz na polach moabskich [Rt 1,1].

Elimelech i Noemi nie musieli opuszczać swojego kraju. Owszem, w Izraelu zrobiło się na pewien czas trudniej niż w krajach ościennych, ale nie na tyle, żeby nie dało się w nim żyć. To małżeństwo najwidoczniej było jednak przyzwyczajone do wyższego poziomu życia. Dostępne im środki materialne postanowili użyć w celu ucieczki od niedogodności życia. Czy rzeczywiście poprawili swój byt? Elimelech wkrótce zmarł na obczyźnie. Gdy poumierali też obydwaj synowie Noemi,  w Izraelu na tyle się poprawiło, że już nie było sensu dłużej tam pozostawać. Noemi postanowiła wracać i bynajmniej nie przybywała jako kobieta sukcesu. Bogata wyszłam, a Pan zgotował mi powrót w niedostatku [Rt 1,21] - podsumowała swój wyjazd z kraju. Za to powrót Noemi okazał się wielkim sukcesem o charakterze duchowym. Ostatecznie jej synowa została prababką Dawida i znalazła się w linii rodowodowej Jezusa.

Chociaż z miłością i empatią myślę o Polakach żyjących za granicą, to jednak trzeba powiedzieć, że większość z nich nie wyemigrowała tam z powodu skrajnej biedy. Wielu pojechało, żeby poprawić sobie byt codzienny. Tutaj w Polsce wszakże Bóg wciąż pozytywnie odpowiada na modlitwę: chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj [ Mt 6,11]. Może nie tak obficie obłożonego szynką, ale jednak z głodu tu nie umieramy. Z moich rozmów wynika, że spora część rodaków na obczyźnie nie spełniło swoich marzeń. Wprawdzie wiążą koniec z końcem, ale nie mają tam zbytnich kokosów.
Coraz częściej okazuje się już nawet, że w niektórych dziedzinach w Polsce żyje się lepiej niż tam. W obliczu takiego obrotu spraw Noemi postanowiła wracać. Chciałoby się, żeby podobnie zrobiło też wielu moich przyjaciół i znajomych.

Od kilku dekad obracam się w środowisku ludzi, którzy są solą polskiej ziemi. Mam na myśli odrodzonych wewnętrznie i napełnienionych Duchem Świętym chrześcijan, którzy na co dzień stosują się do zasad ewangelii. Serdeczni, uczciwi, pracowici, utalentowani, wolni od nałogów, dbający o rozwój osobisty mężczyźni i kobiety - są wielkim skarbem polskiego społeczeństwa. Wyjeżdzając ubogacają tamte społeczności lokalne, a zubożają tym samym wspólnoty rodzime. Religia nie zmienia ludzkich serc, ale nowe narodzenie i osobista wiara w Pana Jezusa odmienia wnętrze człowieka całkowicie. Takich ludzi potrzebujemy jak najwięcej! I powiedział im: Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, aby wysłał robotników na żniwo swoje [Łk 10,2].

Zanim Pan powróci mamy w Polsce jeszcze bardzo wiele do zrobienia. Potrzebne jest każde oddane Bogu serce, natchnione usta i każda para pracowitych rąk.  Dlatego będę się modlić o powrót ewangelicznie wierzących Polaków.

Tutaj o tym kazanie sprzed lat - kliknij i posłuchaj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz