Chociaż żyjemy w wolnym i demokratycznym społeczeństwie, niemal codziennie słyszymy w nim o sądzie. Jakkolwiek twierdzi się obecnie, że w Polsce jest z nim coś nie tak, to jednak wciąż pozostaje on najważniejszym argumentem i ostateczną instancją. Ludzie skonfliktowani zapowiadają sobie spotkanie w sądzie, spodziewają się w nim sprawiedliwości, powołują się na jego wyrok i poddają się postanowieniom sądowym. I nie miejmy złudzeń. Choćbyśmy nie wiem jak postanawiali, że już odrzucimy złe słowa i wokoło zasiewać będziemy wyłącznie miłość, dopóki świat istnieć będzie, ludzie wciąż będą stawać przed sądem, bo są w niewoli grzechu. Mało tego. Cały świat ostatecznie zostanie z tego powodu osądzony i usłyszy prawomocny wyrok.
Chociaż zaledwie sześćdziesiąt lat jestem na tym świecie, to zdążyłem już zaobserwować duże zmiany w osądzaniu ludzkich postaw i czynów. Przy ogólnej tendencji do łagodzenia wymiaru sprawiedliwości, widocznej chociażby w odchodzeniu od stosowania kary śmierci, zauważam postępującą relatywizację kryteriów osądu. To co dawniej zasługiwało na surową karę, bywa że dzisiaj w ogóle już nie jest żadnym przestępstwem (np. cudzołóstwo). Zaostrza się natomiast prawo karne w stosunku do zachowania, które niegdyś uchodziło za cnotę (np. użycie rodzicielskiej rózgi w wychowaniu krnąbrnego dziecka). Funkcja sędziego staje się coraz bardziej trudna, bowiem każdy werdykt sędziowski może być kwestionowany przez innych sędziów rozpatrujących sprawę z innego punktu widzenia i na innych podstawach prawnych.
Przeczytałem dziś w Biblii, że PAN zasiadł na tronie nad wodami potopu, On będzie zasiadał jako król na wieki [Ps 29,10] i zastanawiam się, jak współczesny trybunał sprawiedliwości oceniłby Boży wyrok wydany i wykonany na ówczesnym świecie? Domyślam się, że poddałby go natychmiastowej rewizji i go unieważnił. PAN zaś widział, że wielka jest niegodziwość człowieka na ziemi. Zauważył, że każda myśl ludzkiego serca jest ustawicznie zła. […] Postanowił zatem: Zgładzę z powierzchni ziemi człowieka, którego stworzyłem. Usunę także bydło, płazy oraz ptaki, bo żałuję, że powołałem to wszystko do istnienia! Noe jednak znalazł łaskę w oczach PANA [1Mo 6,5-8].
Bóg zasiadł na tronie nad wodami potopu, to znaczy, że zalewając ówczesny świat wcale się nie pomylił, ani nie był zbyt surowy w swoim sądzie. Potop był sprawiedliwym wyrokiem, a późniejsze postanowienie: Ustanawiam z wami moje przymierze, że już nie zniszczę potopem żadnej żywej istoty i że już nie będzie potopu, który by zniszczył ziemię [1Mo 9,11] w żaden sposób nie należy rozumieć, jako swego rodzaju formy Bożego wycofania się z podobnej surowości w przyszłości.
Otóż ziemia powstała na Słowo Boga z wody i przez wodę. Przez nie ówczesny świat - zalany wodą - zginął. Za sprawą tego samego Słowa teraźniejsze niebo i ziemia zachowane są dla ognia, który pochłonie je w dniu sądu i zagłady bezbożnych ludzi. […] Tymczasem On po prostu okazuje cierpliwość względem was. On nie chce, aby ktoś zginął. Przeciwnie, chce, aby wszyscy się opamiętali [2Pt 3,5-9]. Bóg zapowiadał zatopienie bezbożnego świata wodami potopu i tak się stało. Teraz zapowiada, że ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną [2Pt 3,10].
W obliczu nadchodzącego sądu Bożego trzeba czym prędzej pojednać się z Bogiem przez wiarę w Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Kto wierzy w Syna ma życie wieczne, kto natomiast odmawia Synowi posłuszeństwa, nie zazna życia, lecz ciąży na nim Boży gniew [J 3,36]. Od ludzkich wyroków sądowych zazwyczaj można się odwołać do wyższej instancji. Jak można zmienić wyrok wydany przez Boga? Co nam z tego, że jakiś ziemski trybunał uzna, że potop był niehumanitarną i absolutnie dziś niedopuszczalną formą wymierzania kary? Bóg jest ostateczną instancją. PAN zasiadł na tronie nad wodami potopu, On będzie zasiadał jako król na wieki.
Jedynym sposobem uniknięcia gniewu Bożego jest ukorzenie się przed Nim i posłuszne zastosowanie się do Jego instrukcji życia, tj. Biblii. Skoro w taki sposób to wszystko ma ulec zniszczeniu, to jak święcie i pobożnie wy sami powinniście postępować na co dzień? Mówię do was, oczekujących, a nawet pragnących przyśpieszyć nastanie dnia Bożego, w którym niebo zginie w ogniu i żar stopi podstawy świata […] Dlatego, kochani, w oczekiwaniu tych wydarzeń postarajcie się, aby On mógł was zastać pełnych pokoju, niesplamionych i nienagannych [2Pt 3,11-14].
Przywykliśmy do kwestionowania wyroków sądowych. Mamy swoje własne poglądy na sprawiedliwość. Nawet samego Boga gotowi jesteśmy posadzić na ławie oskarżonych. Sądy sądami, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie - zgadzamy się z matką filmowego Pawlaka. Tymczasem Biblia mówi, że ostateczny sąd należy do Jezusa Chrystusa. On też polecił nam głosić ludowi i składać o Nim świadectwo, że jest ustanowionym przez Boga sędzią żywych i umarłych [Dz 10,42].
Nie ma co liczyć na sprawiedliwość w bezbożnym świecie. Tutaj zawsze ktoś może nas o coś oskarżyć i nawet jeśli jeden sąd nas uniewinni, to drugi w tej samej sprawie wyda wyrok skazujący. Wszystko tu jest coraz bardziej względne i zależne od punktu widzenia. Nadchodzi nawet godzina, gdy każdy, kto was zabije, będzie przekonany, że przez to służy Bogu [J 16,2] - zapowiedział Jezus swoim uczniom. Cokolwiek powiemy, może to zostać użyte przeciwko nam. Najważniejsze, żeby ostać się przed ostatecznym Trybunałem Najwyższego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz