źródło: ShutterStock |
W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku wyrastałem na głębokiej wiosce Lubelszczyzny. Nie mieliśmy prądu, więc siłą rzeczy nie było dostępu do telewizji i innych środków masowego przekazu. Całą wiedzę o życiu czerpałem wówczas jedynie z obserwacji mojego najbliższego otoczenia. Przysłuchiwałem się rozmowom podczas prac polowych, okazyjnym pogawędkom z sąsiadami, a najbardziej temu, co mówiono przy mocno zakrapianych stołach.
Dziś ze zdumieniem przypominam sobie szereg wiejskich określeń i powiedzonek, które były częścią naszej codziennej rozmowy, a których głębszego znaczenia wówczas w ogóle nie byłem świadomy. Na przykład, gdy ktoś wszedł do mieszkania i nie zdjął czapki, mówiło mu się - "ty żydzie". Gdy w trakcie pracy ktoś robił coś nie tak, jak trzeba, słyszał, że robi "po żydowsku". Mało tego. Gdy kosiarze niezbyt dokładnie skosili łąkę albo kosiarka konna niechcący ominęła troszkę źdźbeł zboża, mawiano, że na polu zostały źle wyglądające "żydki" i trzeba je dokosić.
Skąd w języku polskiej wsi takie określenia? Nikt mnie nie indoktrynował, a też tak mówiłem aż do czasu, gdy do naszego domu trafiła ewangelia. Dopiero w świetle Biblii zobaczyłem niefortunność, a nawet obrzydliwość takich powiedzonek i na dobre usunąłem je z mojego słownika.
Szalom Br.Marianie! Pamietam w dziecinstwie i w mlodosci bezwiednie tez tak powtarzalem zaslyszane frazy..Dopiero gdy stałem sie swiadomym wyznawca Chrystusa zaniechałem to wyznając PANU w pokucie.Piotr Zarecki
OdpowiedzUsuńNa You Tube jest taki materiał zatytułowany-Robią nas w konia:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=WkYygdegXIs