07 lutego, 2019

Razem z rodziną!



Chyba wszyscy znają biblijną historię o wyjściu Izraelitów z niewoli egipskiej. Stanowi ona dobrą ilustrację Bożego planu zbawienia grzeszników. Egipt w niej symbolizuje świat i życie w niewoli grzechu. Faraon obrazuje szatana, władcę tego świata. Kanaan, do którego mieli iść Izraelici, to obraz Królestwa Bożego. Bóg ogłosił zniewolonym Izraelitom, że ich wyzwoli spod władzy faraona. Ja jestem JHWH. Uwolnię was od ciężarów nałożonych przez Egipcjan, wybawię was z ich niewoli, wykupię was uniesionym ramieniem, za sprawą wielkich sądów. I przyjmę was sobie za lud, będę wam Bogiem i przekonacie się, że Ja, JHWH, jestem waszym Bogiem, który was wyprowadza spod ciężarów nałożonych przez Egipcjan. Wprowadzę was do ziemi, którą przysiągłem dać Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi – dam wam ją na własność, Ja, JHWH [2Mo 6,6-8].

Oczywiście, władca Egiptu absolutnie nie chciał się na to zgodzić. Gdy Bóg zaczął kruszyć jego upór kolejnymi plagami, faraon zaproponował kilka rozwiązań umożliwiających mu zachowanie kontroli nad ludem Bożym. Jedną z jego chytrych prób zatrzymania Izraelitów w Egipcie był pomysł, aby składać Bogu ofiarę na pustyni poszli sami mężczyźni. Chcecie iść? To niech idą mężczyźni! Niech służą PANU, jeśli im zależy! [2Mo 10,11]. Faraon dobrze wiedział, że mężczyźni, choćby nie wiem jak pobożni, wcześniej czy później zatęsknią za swoimi kobietami i dziećmi. Zgadzając się na ich wyjście w osamotnieniu, był pewny, że wkrótce wrócą. A przecież Bóg nie planował Izraelitom żadnego powrotu do Egiptu. Mieli z niego wyjść i nigdy już do niewoli egipskiej nie wracać.

Dlatego też Mojżesz odpowiedział: Pójdziemy z naszą młodzieżą i z naszymi starszymi; pójdziemy z naszymi synami i naszymi córkami; pójdziemy z naszymi owcami i z naszym bydłem, ponieważ będzie to dla nas święto na cześć PANA [2Mo 10,9]. Mądra decyzja Mojżesza uchroniła lud Boży od błędu zadowolenia się połowicznym rozwiązaniem. Służenie Bogu w rozłące nie tylko byłoby na dłuższą metę trudne, ale też byłoby niezgodne z wolą Bożą. Do Kanaanu miał udać się cały lud izraelski, a nie sami mężczyźni. Jednak faraon był nieprzejednany. Trzeba było kolejnych plag i - ostatecznie – śmierci wszystkich pierworodnych Egiptu, aby w końcu ustąpił i wypuścił na wolność wszystkich Izraelitów.

Władca tego świata do dzisiaj używa podobnych sposobów zatrzymywania ludzi w granicach jego wpływów. Wydaje się, że życie dla Boga w pojedynkę jest dużo bardziej praktyczne i efektywne. Wielu współczesnych chrześcijan łatwo daje się nabrać na ten diabelski fortel. Zostawiają w domu współmałżonka, dzieci lub innych domowników i bez nich angażują się w działalność Kościoła. Przecież dzięki temu łatwiej im jest wybrać się w niedzielę na nabożeństwo, włączyć się w działalność misyjną, poświęcić więcej czasu dla Boga itd. Lecz to odczucie  jest bardzo złudne. Gdy nasi bliscy nie są z nami przy Panu, to po jakimś czasie my będziemy znowu z nimi. Pojawią się dziesiątki powodów odciągających nas od społeczności Kościoła i służby Bożej. Uroczystości rodzinne, ich kariera zawodowa lub artystyczna, wypoczynek, opieka nad nimi i temu podobne sprawy wcześniej czy później oddzielą nas od zboru Bożego. Gdy nasi bliscy nie są z nami jedno w Duchu, to też nie rozumieją naszych potrzeb duchowych ani nie uwzględniają naszego rytmu życia dla Boga. A więzy krwi są silne. Miłość do bliskich według ciała robi swoje! Dlatego jest tak ważne, ażeby nasi bliscy razem z nami służyli Bogu.

Pomijając w tym rozważaniu inne próby uniemożliwiania nam pełnej dyspozycyjności w życiu dla Boga, chcę mocno podkreślić szkodliwość diabelskiego pomysłu pracy dla Pana w pojedynkę. W imię Boże apeluję, abyśmy w głębi serca nigdy nie zgadzali się na to, żebyśmy mieli służyć Bogu bez zaangażowania w to naszych najbliższych.  Ja i mój dom będziemy służyli Panu [Joz 24,15] – powiedział Jozue, następca Mojżesza. Korneliusz był człowiekiem pobożnym i bogobojnym, zarówno on sam, jak i cały jego dom [Dz 10,2]. Stróż więzienny w Filippi wraz z całym domem cieszył się, że uwierzył Bogu [Dz 16,34]. Tymczasem uwierzył Panu Kryspus, przełożony synagogi – on sam i cały jego dom [Dz 18,8]. Jeśli jesteśmy singlami, to możemy swobodnie poświęcić się Panu ze wszystkim, co posiadamy. Wtedy omija nas zadanie osiągania w tym jedności z naszymi domownikami. Co innego, gdy mieszkamy razem z rodziną. Zawierając związek małżeński, żyjąc pod jednym dachem z rodzicami, wychowując dzieci itd., róbmy wszystko, aby codziennie żyć dla Boga razem z naszymi najbliższymi.

Zadanie nie jest łatwe. Wiara w Jezusa Chrystusa oddziela nas od niewierzących, nawet jeśli żyjemy z nimi pod jednym dachem. Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową. Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego. Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien [Mt 10,34-37]. Trzeba nam z wielką determinacją starać się naszych domowników pozyskać dla Chrystusa. Czasem uzyskanie z najbliższymi według ciała jedności w życiu dla Pana okazuje się - niestety - niemożliwe.

Tym bardziej trzeba więc doceniać i utrzymywać jedność chrześcijańskiej rodziny. Żony, bądźcie uległe mężom swoim jak Panu [Ef 5,22]. Mężowie, miłujcie żony swoje, jak i Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy go kąpielą wodną przez Słowo, aby sam sobie przysposobić Kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, ale żeby był święty i niepokalany [Ef 5,25-27].  Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom swoim w Panu, bo to rzecz słuszna [Ef 6,1]. A wy, ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu dzieci swoich, lecz napominajcie i wychowujcie je w karności, dla Pana [Ef 6,4]. Wspólne życie dla Pana całej rodziny to wielka wartość! Jakże to przykre, gdy któryś z domowników zaczyna się z tego wyłamywać.

Trwajmy we wspólnocie. Zwłaszcza we własnej rodzinie baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków, nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju [Hbr 10,24-25]. Udając się na nabożeństwo jedźmy tam razem z dziećmi. Wpajajmy im dobry zwyczaj uczestnictwa we wszystkich nabożeństwach i spotkaniach zboru. Nie spóźniajmy się, bo zgromadzenie ludu Bożego to święta rzecz od pierwszej minuty jego trwania. W trakcie zgromadzenia ludu Bożego całkowicie się w nie angażujmy. Bądźmy dla swoich dzieci wzorem we wspólnym śpiewaniu, modlitwie, uważnym słuchaniu Słowa Bożego, ofiarowaniu pieniędzy na potrzeby zboru i w zachowaniu po zakończeniu nabożeństwa. Pamiętajmy, że nasze dzieci jadą z nami przede wszystkim na wspólne nabożeństwo zboru, a nie jedynie na zajęcia szkółki niedzielnej. Gdy rozpoczyna się zgromadzenie, trzymajmy je przy sobie w sali nabożeństw. Niech razem z nami je przeżywają. Niech widzą i słyszą, jak ich mama i tata razem z innymi śpiewają i modlą się do Boga. Gdy dorosną, będą postępować podobnie.

Udział w nabożeństwie to niewielka część życia chrześcijańskiego. Bądźmy dobrym przykładem życia z Bogiem dla swoich domowników w każdych okolicznościach. Dbajmy przy tym o szczerość i wszystko niech się u nas dzieje w miłości. Ufajmy, że Bóg okaże nam łaskę i nie tylko tu na ziemi będziemy Mu służyć z naszymi synami i córkami, z naszą młodzieżą i z naszymi starszymi. Będziemy razem ze swoją rodziną w Królestwie Bożym!  Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz