Kościół Jezusa Chrystusa niewątpliwie powinien być rozpoznawalny. Jak logo znanej marki, bez względu na to, gdzie byśmy je zobaczyli od razu mówi nam, z czym będziemy mieli do czynienia wchodząc do środka, tak wspólnota ludzi wierzących w Jezusa na całym świecie charakteryzuje się konkretnymi i wszędzie takimi samymi cechami.
Mało tego. Tożsamość i działalność naśladowców Jezusa są jawne. Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie [Mt 5,16]. Sam Jezus zaświecił nam przykładem takiej jawności: Ja jawnie mówiłem światu; ja zawsze uczyłem w synagodze i w świątyni, gdzie się wszyscy Żydzi schodzą, a potajemnie nic nie mówiłem [Jn 18,20].
A czym według Biblii powinni wyróżniać się chrześcijanie? Oto kilka charakterystycznych cech, po których można ich rozpoznać w każdej kulturze, choćby w najdalszym zakątku świata: Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie [Jn 13,35]. Najpierw dziękuję Bogu mojemu przez Jezusa Chrystusa za was wszystkich, że wiara wasza słynie po całym świecie [Rz 1,8]. Skromność wasza niech będzie znana wszystkim ludziom: Pan jest blisko [Flp 4,5].
Takimi Słowo Boże chce nas widzieć w tym świecie. Zasadniczo rzecz biorąc, zawsze chodzi o czytelność naszych osobistych związków z Jezusem Chrystusem. Tak właśnie ludzie obserwujący zachowanie Piotra i Jana, poznali ich też, że byli z Jezusem [Dz 4,13]. Podobne oznaki związku z Jezusem przejawiał apostoł Paweł, gdy pisał: Odtąd niech mi nikt przykrości nie sprawia; albowiem ja stygmaty Jezusowe noszę na ciele moim [Ga 6,17]. Wystarczy, że ktoś trochę się mu poprzyglądał, a już nie miał wątpliwości, że to człowiek związany z Jezusem Chrystusem.
Dla prawdziwych chrześcijan nie może być w świecie większego zaszczytu ponad ten, że ludzie będą nas kojarzyć z osobą Jezusa Chrystusa. Nie może też być lepszego sposobu prezentowania ewangelii, jak tylko trwanie w nauce apostołów i proroków z okresu wczesnego Kościoła.
Marzę więc o Kościele pełnym ludzi żyjących w bojaźni Bożej, głęboko wierzących, skromnych, gorliwie starających się celować w dobrych uczynkach, miłujących się wzajemnie i z radością wyczekujących na powtórne przyjście Chrystusa Pana.
Odnoszę jednak wrażenie, że droga do tego stanu rzeczy nie tylko się ostatnio nie skraca, ale wręcz robi się coraz dłuuuuuuższa...
Na tak rozumianą markę Kościoła mogę powiedzieć tylko: amen.
OdpowiedzUsuńAmen Bracie Pastorze.
OdpowiedzUsuńAmen!
OdpowiedzUsuń