10 sierpnia, 2010

Uwielbienie

Chwalcie Pana, albowiem dobrze jest śpiewać Bogu naszemu, bo to wdzięczna rzecz; pieśń chwały jest miła [Ps 147,1].

Coraz częściej mówi się, że uwielbianie Boga powinno być stylem całego życia. To wielka myśl! To znaczy, że prawda o naszym uwielbieniu Boga nie wyraża się bynajmniej w muzycznej części niedzielnego nabożeństwa, ale w codziennych czynach oraz nastawieniu do Boga i bliźnich.

Zauważyłem jednak, że w grupach muzycznych sporo do powiedzenia mają ludzie, których zachowanie na co dzień tej prawidłowości nie odzwierciedla.

Niektórzy są tak zapatrzeni w siebie, że wcale o tym nie myślą. Pomimo rażącego nieposłuszeństwa Słowu Bożemu, mają spore wzięcie, ponieważ ładnie grają lub śpiewają. Jeżeli do tego potrafią improwizować, to stają się nieomal bożyszczem zboru.

Czasem dochodzi nawet do tego, że im bardziej ktoś z natury jest luzacki, niesolidny, samowolny, nieobliczalny – tym lepszym wydaje się być uwielbiaczem. Wystarczy, że w niedzielę przyjmie pożądaną w zborze pozę i zachowaniem na scenie bez trudu zjednuje sobie ludzi zyskując opinię człowieka duchowo namaszczonego.

 Coś najwyraźniej źle pojmujemy. Błędnie odczytujemy Słowo Boże, skoro w środowisku zborowym dochodzi do takich paradoksów. Bo ci, którzy dobrze służbę pełnili, zyskują sobie wysokie stanowisko i prawo występowania w sprawie wiary, która jest w Chrystusie Jezusie [1Tm 3,13] – czytamy o ludziach pełniących służbę w zborze.

 Najpierw więc świadectwo przemienionego życia, a potem udział w służbie. Niech oni najpierw odbędą próbę, a potem, jeśli się okaże, że są nienaganni, niech przystąpią do pełnienia służby [1Tm 3,10]. Zdumiewa mnie niedawno zaprezentowane na łamach znanego w moich kręgach czasopisma stanowisko, że dobrze jest zaprosić do posługi muzycznej osoby nawet jeszcze nie odrodzone, bo to może doprowadzić ich do nawrócenia.

Moim zdaniem nie może być też zgody na to, by śpiew i modlitwę zboru Pańskiego prowadzili ludzie, którzy wprawdzie są członkami zboru, ale nocami przesiadują w klubach muzycznych. Nie powinny mieć prawa udziału w służbie muzycznej osoby, które są stałymi bywalcami kin i dyskotek. Nie możecie pić kielicha Pańskiego i kielicha demonów; nie możecie być uczestnikami stołu Pańskiego i stołu demonów [1Ko 10,21] – naucza Słowo Boże.

 Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Bo wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu, i pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata [1Jn 2,15–16]. Kto lubuje się w klimatach świeckich klubów i kawiarni, ten raczej nie skupia się na chodzeniu w pełni Ducha Świętego i nie jest rozmiłowany w społeczności z Nim. Jakie wartości ma więc w sercu, gdy z mikrofonem staje przed zborem?

 Jeżeli zadaniem uwielbienia jest cześć i wywyższenie Boga oraz sprowadzanie obecności Ducha Świętego do zgromadzenia - to powyższe uwagi nabierają szczególnego znaczenia.

Duch Święty nie jest przecież udzielany zborowi, niczym rzymskokatolicki sakrament, którego znaczenie i moc nie musi zależeć od jakości osobistego życia udzielającego go kapłana. Przekonał się o tym Szymon z Samarii, gdy poważył się tak właśnie myśleć: Dajcie i mnie tę moc, aby ten, na kogo ręce włożę, otrzymał Ducha Świętego. A Piotr rzekł do niego: Niech zginą wraz z tobą pieniądze twoje, żeś mniemał, iż za pieniądze można nabyć dar Boży. Co się tyczy tej sprawy, to nie masz w niej cząstki ani udziału, gdyż serce twoje nie jest szczere wobec Boga [Dz 8,19–21].

 Zdarzają się w naszych zborach rozmaici artyści, którzy sami żyjąc na co dzień pożal się Boże, w niedzielę chcieliby grać rolę liderów uwielbiania i zabierać zbór w cudowne podróże duchowe o bliżej nieokreślonych celach. Całe szczęście, że wciąż są pastorzy, którzy na coś takiego nie dają przyzwolenia. Rozsądni ludzie nie zgadzają się na udział w najwspanialszej nawet przejażdżce, jeżeli za kierownicą miałby zasiąść nieodpowiedzialny człowiek.

 Jak świat światem, ludzie zawsze szukali sposobów wprowadzania się w lepszy nastrój, choćby nawet mieli w tym celu pójść drogą na skróty. Jak głosi znana piosenka – mają na to receptę, co od wieków nie zawodzi i stosują  ten powszechnie znany lek: kobiety, wino i śpiew...  

Czy przypadkiem współcześni chrześcijanie podobnych efektów nie spodziewają się po tzw. uwielbianiu?  Biblia naucza, że nie tak ma być między nami. I nie upijajcie się winem, które powoduje rozwiązłość, ale bądźcie pełni Ducha, rozmawiając z sobą przez psalmy i hymny, i pieśni duchowne, śpiewając i grając w sercu swoim Panu [Ef 5,18–19].

Uwielbianie Boga nie może być zależne od osobistych upodobań człowieka  i  nastawione na poprawianie jego własnego samopoczucia. Mogę sobie lubić goździki, ale jeżeli wiem, że moja żona lubi róże, to kupując jej goździki, nie jej sprawiam tym przyjemność.

Przeto okażmy się wdzięcznymi, my, którzy otrzymujemy królestwo niewzruszone, i oddawajmy cześć Bogu tak, jak mu to miłe: z nabożnym szacunkiem i bojaźnią. Albowiem Bóg nasz jest ogniem trawiącym [Hbr 12,28-29].

8 komentarzy:

  1. Coś mi się dzisiaj rano skojarzyło na temat wskazywania palcami :). Żeby nie dominować dyskusji tutaj, zapraszam do poczytania gdzieś indziej:
    http://na-wyspy.blogspot.com/2010/08/o-krytyce.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Odstąpię od reguły pisania komentarzy i zamiast komentować post skomentuję link poprzednika @Harry. Chociaż generalnie zgodzić się trzeba z myślami tam zaprezentowanymi, to jednak zacytowanie ich w kontekście myśli i słusznych spostrzeżeń powyższego artykułu napisanego przez br.Mariana jest jednoznaczne i raczej świadczy o braku rozróżnienia niż o mądrości Bożej. Szkoda, że tych "mądrości" nie przeczytał wcześniej P.Jezus, bo nie byłoby 23 rozdziału Mateusza.
    Chyba @Harry myli przesłanie Biblii z humanizmem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet fajny artykuł, zgadzam się z tymi tezami br Mariana, az dziwne mi to mowic, ale ma 100% racje.
    pozdr henio kaszup

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie da się przejść obojętnie obok niektórych komentarzy. Z jednej strony w przebiegły sposób krytykuje się autora powyższego (i nie tylko) artykułu, używając do tego celu teorii marketingowych wziętych żywcem ze świata, z drugiej zaś strony podnosi się larum, że "Afryka, Azja rozwijają się w tempie 40-50 razy szybszym od Starego Kontynentu..." Sposoby i metody, o których wspomniał br. Marian, a oto jedna z nich „... dobrze jest zaprosić do posługi muzycznej osoby nawet jeszcze nie odrodzone, bo to może doprowadzić ich do nawrócenia”, nie zmienią tej smutnej statystyki. „I nic dziwnego; wszak i szatan przybiera postać anioła światłości. Nic więc nadzwyczajnego, jeśli i słudzy jego przybierają postać sług sprawiedliwości; lecz kres ich taki, jakie są ich uczynki.” [2 Kor. 11:14-15]. Ostatnio zauważyłem bardzo wyrafinowaną bo podstępną, diabelską metodę na wykrzywianie dróg Pańskich. Otóż niezgadzanie się z wypaczoną nauką tych, którzy w strukturach kościelnych są nad nami, postrzegane jest jako krytyka, podnoszenie ręki na pomazańca, bunt ... natomiast moim zdaniem otwarte przeciwstawianie się niektórym trendom i naukom, będącym w jawnej sprzeczności z Pismem Świętym, może spowodować obnażenie zamysłów diabelskich. Ci, którzy są od niedawna w naszych zborach (czytaj nowo narodzeni), ze względu na to, że są „dziećmi” w wierze, gotowi są przyjąć wszystko, co się głosi i z tego właśnie powodu spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność za ich dusze. Pozdrawiam.
    Waldemar

    OdpowiedzUsuń
  5. To prawda, zgadzam się, szczególnie pycha jest straszna w sercach tych osób i strasznie widoczna.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja bym poszedł jeszcze dalej, niż brat Marian.
    Gdzie w NT znajdujemy "takie coś" jak służba uwielbiania, czy liderów uwielbiania??? To tylko wymysł niektórych chrześcijan nie znajdujący żadnego potwierdzenia w Biblii.
    Wiem,- śpiewacy świątynni, przewodnicy chóru, itp. Ale jak się to ma do kościoła? Dlaczego pierwszym chrześcijanom nawet nie zaświtało w głowach, żeby taki model społeczności wprowadzić u siebie???
    Uważam, że muzyka we współczesnym kościele ma stanowczo za duże znaczenie.
    Zacytuję tu pewną znaną na całym świecie postać z książek dla dzieci (ciekawe, czy ktoś rozpozna, kto to) ;-)
    "Śpiewanie jest dobre, jak się nie ma nic do powiedzenia"

    OdpowiedzUsuń
  7. hmmm, to po co w psalmach jest pisane, spiewajcie radośnie, śpiewajcie mu nową pieśń, cała ziemia niech śpiewa Panu, śpiewajcie mu i grajcie, Głośno śpiewajcie, tańczcie i spiewajcie ..... zgadzam się że może niektórzy zadzierają nosy i bardziej gwiazdorzą niż naprawdę uwielbiaja Boga ponieważ są skupieni na sobie zamiast na Bogu. Dlatego po owocach poznaje się prawdziwych uwielbiaczy, (a uwielbiać ma każdy), pasterzy itp. Biblia jasno mówi o uwielbieniu że jest oddaswaniem Bogu chwały, i czci. To że coś jest nie do końca duchowo robione jest w założeniu fałszywe. Wielu jest obłudnych chrzescijan ale to nie znaczy że chrześcijaństwo w swoim przesłaniu jest fałszywe. Jest to sprawa serca każdego wierzącego. Ja osobiście chcę go uwielbiać całym moim życiem czy to znaczy że nie upadam? czy czasem się głupio nie zachowam ? Wielu Bożych ludzi upadało i jeżeli się przyznawali do błędów i porażek i byli w tym szczerzy Bóg przyjmował ich (Daiyd zabił przyjaciela dla intymnych relacji z Batszebą a Bóg nazywał go według swego serca ale tylko dlatego że potrafił się przyznać do popełnionego grzechu i szerze tego żałował i był prawdziwym uwielbiaczem Boga sławeił go i czcił, opiewał Jego dzieła nawet gdy było mu trudno) Bohaterowie wymienieni w Biblii byli normalnymi ludzmi którzy mieli swoje wzloty i upadki. K.G.

    OdpowiedzUsuń