Piszę te słowa w rocznicę powstania Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (ang. Organization for Economic Co-operation and Development, w skrócie OECD ). Utworzyło ją w dniu 14 grudnia 1960 roku dwadzieścia dobrze rozwiniętych państw Europy Zachodniej wraz z Turcją, USA i Kanadą, podpisując w tym celu specjalną konwencję. OECD zastąpiła istniejącą od 1948 roku Organizację Europejskiej Współpracy Gospodarczej, zajmującą się integrowaniem wysiłków gospodarczych państw podnoszących się ze zniszczeń wojennych. Obecnie Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju skupia 34 demokratyczne i wysoko rozwinięte państwa świata. Polska przystąpiła do OECD w roku 1996 wraz z Węgrami i Koreą Południową.
Bardzo to interesujące, dlaczego takie giganty światowej ekonomii i gospodarki, jak np. Stany Zjednoczone, Japonia lub Niemcy, nie chcą działać w pojedynkę i tak bardzo dbają o przynależność do OECD? Zaraz po wojnie państwa te to może i potrzebowały wsparcia, ale teraz? Cóż takiego ważnego trzyma ich razem? Odpowiedź jest dość prosta. Chcą dalej się rozwijać! Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju zajmuje się bowiem wspieraniem państw członkowskich w osiągnięciu jak najwyższego poziomu wzrostu gospodarczego i stopy życiowej obywateli.
W tych dniach dużo myślę o duchowym rozwoju członków Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE. Mamy w naszym gronie sporo dojrzałych, dobrze uformowanych duchowo chrześcijan. Mogłoby się zdawać, że owi wspaniali bracia i te duchowe siostry są w stanie już w pojedynkę poradzić sobie na drodze wiary. A jednak nawet nie próbują! Nieustannie garną się do społeczności. Wciąż ich widzę, jak przychodzą, aby spotkać się z innymi wierzącymi. Nie tylko w niedzielę. Przybywają również w środę wieczorem, zmęczeni, niektórzy bezpośrednio po pracy, ale chcą być, aby chociaż przez tę jedną godzinę doświadczać obopólnego zbudowania.
Członkowie wzorcowego zboru w Jerozolimie czynili podobnie. I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach [Dz 2,42]. Codziennie też jednomyślnie uczęszczali do świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali pokarm z weselem i w prostocie serca, chwaląc Boga i ciesząc się przychylnością całego ludu. Pan zaś codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mieli być zbawieni [Dz 2,46-47]. I zgromadzali się wszyscy jednomyślnie w przysionku Salomonowym [Dz 5,12]. Przybywało też coraz więcej wierzących w Pana, mnóstwo mężczyzn i kobiet [Dz 5,14]. Pierwsi naśladowcy Chrystusa byli pełni Ducha Świętego, ale jakoś nie przychodziło im do głowy, ażeby opuszczać wspólne zgromadzenia zboru.
Prawidłowo rozwijający się chrześcijanin dobrze wie, że mimo większego już poznania i nabytej dojrzałości, wciąż potrzebna mu jest duchowa OECD. Nie chce w swoim życiu żadnego zastoju. Wystrzega się postawy spoczywania na laurach. Pragnie piąć się w górę i robić postępy w wierze. Do tego potrzebuje wspólnoty wierzących, bo zdrowy rozwój następuje wyłącznie poprzez jednoczesne branie i dawanie! Pragnę bowiem ujrzeć was, abym mógł wam udzielić nieco z duchowego daru łaski dla umocnienia was, to znaczy, aby doznać wśród was pociechy przez obopólną wiarę, waszą i moją [Rz 1,11-12]. Kto myśli o udziale w życiu zboru wyłącznie w kategoriach własnych potrzeb, ten już się nie rozwija.
Przyjaciele! Każde dziecko Boże z racji nowego narodzenia zostało przypisane do chrześcijańskiego zboru. Sam Bóg ustanowił taką duchową OECD, ażebyśmy jako członkowie zboru wspierali się wzajemnie w osiągnięciu jak najwyższego poziomu, aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej [Ef 4,13].
Jeżeli jeszcze nie jesteś członkiem wspólnoty chrześcijańskiej, czym prędzej się przyłącz. Sam na tym bardzo skorzystasz, a jednocześnie staniesz się użyteczny dla innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz