Każdy ma wokół siebie osoby w jakimś stopniu od niego zależne. Liczą one na nas, spodziewają się po nas określonych czynów i postaw, szukają w nas oparcia.
Takimi ludźmi są dla nas, po pierwsze, nasi bliscy wg ciała. Liczą na nas nasze dzieci, że zatroszczymy się o nie, że im pomożemy, że nie przyniesiemy im wstydu i damy im dobry przykład. Ileż to dzieci zawiodło się na swoich rodzicach. W czasie, gdy najbardziej potrzebowały mamy i taty, rodzice, albo byli nad miarę zapracowani, albo ulegali swoim grzesznym słabościom, albo kłócili się wzajemnie i byli zajęci sprawami rozwodowymi.
Mają prawo liczyć na nas nasi rodzicie. Poświęcili nam kawał swojego życia. Trudzili się, niedosypiali, w miarę swoich możliwości zapewniali nam przez lata najlepszy byt. Teraz się postarzeli i ich świat zamknął się w czterech, nie zawsze dostatecznie dogrzanych ścianach. Na szafce trzymają nasze fotografie. Tęsknią i wyczekują.
Do grona osób, które mają prawo na nas liczyć, są też nasi bracia i siostry w Chrystusie. Należymy do wspólnoty Kościoła. Bardzo różnimy się między sobą pod wieloma względami, lecz przez wiarę w Pana Jezusa staliśmy się jedno. Taka równość zobowiązuje. Współwyznawca ma prawo liczyć na to, że okażemy mu zainteresowanie, podamy pomocną dłoń, wybaczymy mu, razem z nim zapłaczemy gdy trzeba, ale też będziemy z nim świętować jego sukcesy.
Niech się nie zawiodą z mego powodu ci, którzy Cię oczekują, Boże, Panie Zastępów. Niech przeze mnie nie okryją się hańbą ci, którzy Cię szukają, Boże Izraela! [Ps 69,7]. Te słowa poruszyły dziś rano moje serce. Mam wokoło siebie ludzi, którzy liczą na Boga i liczą na mnie. Niech się nie zawiodą.
Okaż mi Panie tę łaskę i wspomóż mnie, proszę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz