W tych dniach czytam interesującą książkę D. A. Carsona pt. Jak długo, Panie? Ponieważ Centrum Chrześcijańskie NOWE ŻYCIE rozpoczyna działalność w uboższych rejonach Gdańska, postanowiłem przybliżyć streszczenie jednego z jej rozdziałów, traktujący o ubóstwie.
Zacznijmy od przypomnienia mądrej i przenikliwej modlitwy Agura z Księgi Przypowieści Salomona: Nie nawiedź mnie ubóstwem ani nie obdarz bogactwem, daj mi spożywać chleb według mojej potrzeby, abym, będąc syty, nie zaparł się ciebie i nie rzekł: Któż jest Pan? Albo, abym z nędzy nie zaczął kraść i nie znieważył imienia mojego Boga [Prz 30,8-9]. Pismo Święte nie gloryfikuje ubóstwa. Bywa ono wychwalane przez pseudo-pobożnych osobników, natomiast ludzie Biblii opowiadają się za umiarkowanym dostatkiem. Ubóstwo rodzi w nas raczej negatywne odczucia, a zwłaszcza niektóre jego rodzaje.
Właśnie. Możemy wyróżnić co najmniej sześć rodzajów ubóstwa, o jakich wspomina Pismo Święte.
Po pierwsze, ubóstwo sytuacyjne. Dochodzi do niego na skutek zbiegu nieszczęśliwych okoliczności. Może się zdarzyć np., że osoba utrzymująca rodzinę zapadnie na poważną i nieuleczalną chorobę. Możliwe iż długotrwałe susze pozbawią kogoś środków do życia. W upadłym świecie zawsze będą ludzie, którzy popadli w ubóstwo w rezultacie tragicznych wydarzeń. Jak chrześcijanie powinni zareagować, kiedy zetkną się z takim ubóstwem? Nie ma wątpliwości, że w takich okolicznościach winniśmy w miarę możliwości okazać niezbędną pomoc. Gdyż nie braknie ubogich na tej ziemi - mówi Bóg - i dlatego nakazuję ci: W ziemi swojej otwieraj szczodrze swoją rękę przed swoim bratem, przed nędzarzem i biedakiem [5Mo 15,11].
Po drugie, stosunkowo często zdarza się ubóstwo z powodu ucisku. Jest to kategoria ubóstwa chyba najczęściej opisywana w Starym Testamencie. Takie ubóstwo wnikało z rozmyślnego lub pełnego złej woli wykorzystywania innych. Wystarczy przywołać przykład Nabota [1Kr 21]. Nowo zorane pole ubogich daje żywności obficie, lecz i ta może zginąć wskutek bezprawia [Prz 13,23]. Prorocy Boży odważnie potępiali karmiących się uciskiem prostego ludu. Biada tym, którzy przyłączają dom do domu, a rolę do roli dodają, tak że nie ma wolnego miejsca i tylko wy sami osiedliście w kraju [Iz 5,8]. W tym przypadku ubóstwo jest bezpośrednim rezultatem grzechu, ale grzechu innego człowieka. Jest opresją! W wielu sytuacjach pojedynczy człowiek może zaoferować ofiarom takiej opresji jedynie współczucie i pomoc charytatywną, podczas gdy ubodzy ci potrzebują przede wszystkim sprawiedliwości. Jeśli możemy ją zapewnić, powinniśmy to zrobić. Nabożny zajmuje się sprawą ubogich, lecz bezbożny w ogóle na nią nie zważa [Prz 29,7]. Otwórz swoje usta, sądź sprawiedliwie, ubogim i biednym wymierzaj sprawiedliwość! [Prz 31,9].
Po trzecie, zdarza się ubóstwo z lenistwa. Tak powstającemu ubóstwu Biblia poświęca szczególnie dużo miejsca. Leniwy wiele pożąda, a jednak nic nie ma, lecz dusza pilnych jest obficie nasycona. (...). Ubóstwo i hańba spada na tego, kto się wyłamuje z karności; lecz kto zważa na karcenie, ten jest czczony [Prz 13,4.18]. Każda mozolna praca przynosi zysk, lecz puste słowa powodują tylko straty [Prz 14,23]. Lenistwo pogrąża w głęboki sen, a człowiek gnuśny cierpi głód [Prz 19,15]. Czasami lenistwo łączy się z innymi wadami. Nie bywaj wśród upijający się winem lub obżerających się mięsem, gdyż pijak i żarłok ubożeją, a ospali chodzą w łachmanach [Prz 23,30-21]. Ubóstwo młodszego syna w przypowieści Jezusa o zagubionym synu [Łk 15,11-15] było rezultatem folgowania sobie we wszystkim.
Co robić, gdy z takim ubóstwem się spotykamy? Wydaje się, że w takich okolicznościach absolutnie nie powinniśmy pomagać. Bądźmy jednak ostrożni. Jest to dziedzina, w której przesadne uogólnienia niemal zawsze są niepożądane, a każdą sytuację należy osądzać indywidualnie. Osoby, które nie mogą znaleźć pracy lub utraciły ją w wyniku redukcji zatrudnienia, mogą wpaść w tak silne zniechęcenie, iż popadną w nadużywanie alkoholu i lenistwo, mimo iż początkowo obie te rzeczy były im obce. Nadal są odpowiedzialni za swoje postawy, ale utrata pracy wydatnie przyczyniła się do załamania ich standardów moralnych. Pomagając takim osobom powinniśmy pamiętać, że potrzebna im jest nie tylko sama pomoc materialna. Jeżeli kierowani współczuciem względem ubogich z lenistwa, ograniczymy się wyłącznie do sfery materialnej, wówczas nasza pomoc zrodzi w nich poczucie zależności i pozbawi ich inicjatywy. Biblia w żaden sposób nie pozwala nam, abyśmy siedzieli bezczynnie i oskarżycielsko wskazywali na kogoś palcem. Wzywa natomiast ubogich z lenistwa do upamiętania i pracowitości: Leniwa dłoń prowadzi do nędzy, lecz ręka pracowitych ubogaca Prz 10,4].
Po czwarte, zdarza się ubóstwo wynikające z zależności od osób obłożonych karą. Co mamy powiedzieć o dzieciach króla Saula i jego syna Jonatana, które przez wiele lat żyły niemal w nędzy, zanim Dawid wypełnił przysięgę, którą złożył Jonatanowi i odszukał Mefiboszeta, aby wyrządzić mu dobro? Gdy jakiś człowiek zostanie stracony za swój grzech, np. morderstwo lub zdradę, może to zepchnąć jego rodzinę w skrajne ubóstwo. Jak należy postrzegać takie cierpienie? Po części jest to szczególna forma pierwszego rodzaju ubóstwa, wynikającego z nieszczęścia lub niedoli. Nie jest to jednak nieszczęście wynikające z tak zwanych klęsk naturalnych, lecz z grzechu innego człowieka. Nie jest to grzech polegający na ucisku, gdy ktoś popada w ubóstwo w rezultacie wykorzystywania lub uciskania przez innych. W tym wypadku to grzech konkretnego człowieka i następująca po nim kara doprowadziły do zmiany okoliczności, w jakich żyją osoby od niego zależne, w rezultacie spychając ich w ubóstwo. Nie od dzisiaj to wiemy, że niewinni często ponoszą konsekwencje grzechu innych ludzi. Grzech ma zdradliwy wpływ na innych, nawet jeśli nie byli oni zamierzonymi ofiarami. Bóg powiedział Eliaszowi, że zachował w Izraelu siedem tysięcy mężczyzn i kobiet, którzy nie pokłonili się Baalowi (1 Kr 19,18). Czy nikt z nich nie popadł w ubóstwo podczas trzyletniej suszy spowodowanej grzechami innych?
Nie ma łatwego wyjaśnienia dla takiego cierpienia, bez względu na to, czy doświadczamy go osobiście, czy obserwujemy u innych. W pewnym sensie z takim ubóstwem trudniej jest się pogodzić, niż gdy jest się bezpośrednią ofiarą agresora. Konsekwencje grzechu, niczym kręgi na wodzie, rozchodzą się wokół grzesznika. Odrobina kwasu cały zaczyn zakwasza [1 Kor 5,6); Odrobina zła może mieć katastrofalne konsekwencje, sięgające daleko poza miejsce, w którym zostało popełnione.
Co robić, gdy zaobserwujemy tego rodzaju ubóstwo? Jest wiele rzeczy, które możemy wtedy zrobić. I walczyć o sprawiedliwość dla takich ubogich, i zaoferować konkretną pomoc tym, którzy zostali niesłusznie skrzywdzeni przez skutki uboczne wyrządzonego zła. Ważne przy tym, byśmy w porę poszerzyli swój ogląd życia na świecie i pomogli ubogim nie popaść w rozpacz dlatego, że zostali odarci ze złudnych oczekiwań. Biblia nie obiecuje nam, że życie na tym świecie będzie sprawiedliwe. Zło i grzech nie grają uczciwie. Trzeba nam mieć to na uwadze.
Po piąte, Biblia ukazuje też ubóstwo dobrowolne. Jest to grupa, której nie musimy poświęcać wiele czasu, ale należy zauważyć jej istnienie. Niektórzy ludzie z wyboru zdecydowali się żyć w ubóstwie, w związku z czym ich stan trudno jest postrzegać jako problem, który wymaga rozwiązania. Ale uwaga! Do tak rozumianego ubóstwa nie dochodzi z powodu zdrowej hojności w dawaniu. Bóg bowiem otwarcie błogosławi taką hojność: Jeden daje hojnie, lecz jeszcze więcej zyskuje; inny nadmiernie skąpi i staje się tylko uboższy [Prz 11,24]. O dobrowolnym ubóstwie mówimy wówczas, gdy wierzący decydują się sprzedać wszystko, co posiadają i oddać pieniądze na pracę Pańską. W znacznej mierze uwalniają się od światowych trosk, by wszystkie swoje siły poświęcić służbie Chrystusowi Panu. Wielu pierwszych wierzących, pobudzonych przez Ducha, przyjęło właśnie taką postawę (Dz 2,44-45). Przypomina ona historię Syna Bożego, który dobrowolnie wyzbył się swojej chwały, aby związać się z rodzajem ludzkim (Jn 17,5; Flp 2,6n), i to nie w konsekwencji własnego grzechu, lecz zaparcia się samego siebie.
Z takim ubóstwem wiążą się pewne subtelne pułapki. Jedną z nich jest pycha, inną umiłowanie reputacji osoby świętej i bezinteresownej zamiast umiłowania samej świętości i bezinteresowności. Doskonałym przykładem tej ułomności są Ananiasz i Safira [Dz 5]. Spośród wszystkich możliwych reakcji wobec osób, które wybrały taką formę samozaparcia, współczucie jest prawdopodobnie najmniej stosowne. Jeśli ktoś zdecydował się na takie życie z czystych pobudek, nie oczekuje niczyjego współczucia. Jeśli zaś jego wybór wynikał z nieczystej motywacji, nasze współczucie stanie się dla takiej osoby niebezpieczną pokusą.
Pio szóste, jest też coś takiego, jak ubóstwo w duchu. Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię [Mt 5,3-5]. Podobnie jak w poprzednio omawianym rodzaju ubóstwa, osoby należące do tej kategorii nie potrzebują naszego współczucia ani pomocy. W wielu przypadkach początkiem „ubóstwa w duchu” może być ubóstwo materialne. Jeśli prowadzi do świadomości i wyznania duchowego bankructwa i pokornego błagania Boga o pomoc, może wręcz okazać się darem. Autorzy ksiąg Starego Testamentu mówią wprost, że są rzeczy gorsze niż ubóstwo. Lepsza kromka suchego chleba i przy tym spokój, niż dom pełen mięsa, a przy tym kłótnia [Prz 17,1]. Ludzie bogaci i wpływowi często są tak bardzo zadowoleni i dumni z siebie, że w ogóle nie odczuwają potrzeby łaski. Ludzie ubodzy natomiast mogą mieć wgląd w rzeczy, które przed bogatymi na zawsze pozostaną zakryte: Bogacz wydaje się sobie samemu mądrym, lecz rozumny biedak zdoła go przejrzeć [Prz 28,11].
Nic dziwnego, że Jezus rozpoczynając działalność ujął swą publiczną służbę w proroczych słowach z 61 rozdziału Księgi Izajasza: Duch Pański nade mną, przeto namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę, posłał mnie, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym uciśnionych wypuścił na wolność, abym zwiastował miłościwy rok Pana [Łk 4,18-19]. Ubodzy w duchu zwracają się w potrzebie do Pana i przekonują się, że On jest bogaty w miłosierdzie.
Właśnie to pozwala nam spojrzeć na całą tę kwestię z najważniejszej perspektywy. Zastanawialiśmy się, jak powinniśmy podchodzić do ubóstwa, własnego i innych. Jeśli skupiamy się na tym, jak należy reagować na różne przypadki cierpienia, szybko zaczynamy wołać do Pana o pomoc. Dochodząc do kresu własnych sił jesteśmy bardziej skłonni odwoływać się do łaski Bożej. Sami stajemy się ubodzy w duchu, a to otwiera przed nami drzwi do wielu błogosławieństw.
Tego życzę naszemu zborowi w nowym miejscu działalności i wszystkim pozostałym sługom Bożym.. Niech Pan nasz, Jezus Chrystus odbierze z tej służby należną Mu chwałę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz