Zwycięski Plan Czytania Biblii odświeża mi dziś treść "Pieśni o winnicy" z piątego rozdziału Księgi Izajasza. Bohaterem biblijnej narracji jest Ukochany, a naród wybrany jest w tym obrazie Jego ulubioną winnicą. Przekopał ją i oczyścił z kamieni, i zasadził w niej szlachetne szczepy. I wybudował pośród niej wieżę, wykuł w niej również prasę [Iz 5,2]. Czyż nie piękny to i budujący opis tego, co zrobił Pan na rzecz swojego ludu? Winnice zakłada się po to, aby po określonym czasie oczekiwania uzyskać z niej dobre owoce. Z takich powodów Bóg powołał do życia i ukształtował naród izraelski. Przecież Pan niczego nie robi bez celu i na darmo. Normalne więc, że po swojej ulubionej winnicy spodziewał się najlepszych plonów.
Niestety, miła atmosfera "Pieśni o winnicy" zakłócona została końcowym stwierdzeniem: I oczekiwał, że wyda dorodne winogrona, a wydała nic nie warte owoce [ Iz 5,2]. Owszem, Ukochany coś na latoroślach znalazł, ale było to kwaśne, dzikie i jakoś dziwnie cuchnące. Zdumiony takim obrotem sprawy Pan postawił pytanie: Co jeszcze należało uczynić mej winnicy, a czego jej nie uczyniłem? Dlaczego oczekiwałem, że wyda dorodne winogrona, a wydała nic nie warte owoce? [Iz 5,4].
Wydawać by się mogło, że to pytanie Pan skierował do samego Siebie. Czyżby jednak Bóg zrobił coś nie tak, albo zapomniał czegoś dopełnić w stosunku do Izraela? Gdyby tak było, to Bóg zająłby się naprawianiem swojego błędu. Lecz Bóg jest doskonały. Wszystkie Jego zamysły i dzieła są dobre. Nic więcej już nie można było zrobić dla Izraela. Wszystko ze strony Założyciela winnicy zostało zrobione jak należy.
Pytanie: Dlaczego oczekiwałem, że wyda szlachetne grona, a on a wydała złe owoce - powinno zabrzmieć w uszach synów Izraela. Dlaczego zmarnowali okazaną im łaskę i stworzone możliwości? Dlaczego kusili Boga wyznaniami wiary i obietnicami posłuszeństwa? Dlaczego owoce ich życia okazały się tak kwaśne? Dlaczego zamiast miłej woni narobili tyle smrodu? Kto ponosi winę za to, że w oczach Bożych ich osiągnięcia są tak nic nie warte?
Zamyślam się nad sobą. Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania za synów Izraela, ale wiem coś o jakości owoców z mojego życia. Pan Jezus wykupił mnie swoją krwią od wiecznego potępienia i dał mi nowe życie. Obdarował mnie wszystkim, co jest potrzebne do życia i do pobożności. Wszystko mam, wszystko mam, moim pasterzem Pan! - słusznie nieraz śpiewam w niedzielę. W tej sytuacji nie mam prawa pytać: Dlaczego Pan oczekuje ode mnie dorodnych gron? To całkiem normalne i słuszne, że oczekuje! Zasadźcie drzewo dobre to i owoc będzie dobry [Mt 12,33]. Nowe życie z Jezusem owocuje dobrymi owocami.
Dlaczego - mimo słusznych oczekiwań Pana - zdarza mi się wydawać owoce kwaśne, dzikie i cuchnące? Pan Jezus z pewnością tu nie zawinił. Nie szukam winnych poza sobą. To pytanie skierowane jest do mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz