Bez wątpienia była to dla Estery bardzo stresująca sytuacja. Miała świadomość, że od przebiegu jej spotkania z królem zależą losy wszystkich jej rodaków. Odosobniona od nich, bez społeczności z wyznawcami JHWH samotnie zmagała się w modlitwie z postawionym przed nią zadaniem. Jak się modliła? Biblia przemilcza treść jej modlitwy. Przebieg modlitewnych zmagań królowej próbuje odkryć apokryficzny dodatek do 4. rozdziału Księgi Estery. Oto jego fragmenty:
"Panie mój, nasz Królu, Ty jesteś jedyny. Pośpiesz na ratunek mnie, samotnej i poza Tobą niemającej nikogo pomocnego, bo grożące mi niebezpieczeństwo już jest w zasięgu ręki.
(...) Daj moim ustom odpowiednie słowo wobec tego lwa, zmień jego serce, by znienawidził tego, który walczy z nami, ku zgubie jego i tych, którzy jedno z nim myślą. Wyciągnij nas z tego ręką swoją, a mnie samotnej pośpiesz na ratunek, bo tylko Ciebie mam, Panie. Ty wiesz o wszystkim, Ty widzisz, że nienawidzę przepychu bezbożnych, że brzydzę się łożem nieobrzezanych i każdym obcym. Ty widzisz to przymuszenie moje, że mam odrazę do znaku mego wywyższenia, który się znajduje na mojej głowie w dniach mych publicznych wystąpień. Brzydzę się nim jak strzępem płótna po dniach krwawienia i nie noszę go w dniach mego odpoczynku. I służebnica Twoja nie jadła u stołu Hamana i nie zaszczycała uczty króla ani nie piła wina z kultowych libacji. Służebnica Twoja nie raduje się niczym od dnia swego wyróżnienia aż do dziś, jak tylko Tobą, Panie, Boże Abrahama. Boże, Mocarzu nad wszystkimi, usłysz wołanie niemających już nadziei, wyrwij nas z ręki tych, którzy zło knują, a mnie wyzwól z mojej trwogi" [Est 4,17ł-17z].
Kiedy trzeciego dnia skończyła modlitwę, zdjęła z siebie szaty pokutne i ubrała się w strój uroczysty [Est 5,1]. Biblia mówi, że król na jej widok od razu podniósł złote berło, dotknął jej szyi, powitał ją i rzekł: Możesz się do mnie odezwać [Est 5,2]. Z tekstu deuterokanonicznego dowiadujemy się jednak, że - być może - wejście Estery do pałacu było mieszanką jej przemyślanej kokieterii i dramatu, bo "wzięła ze sobą dwie zaufane dworki, i na jednej się wspierała, jakby z rozkoszy omdlewając, a drugiej kazała iść za sobą, by podtrzymywała jej tren. Rozkwitła największym czarem swej urody, jej oblicze promieniało szczęściem i jakby oddaniem, choć jej serce ściskało się z lęku. Przeszła przez wszystkie bramy i stanęła przed królem, który siedział na swym tronie królewskim, odziany w pełen majestat, cały w złocie i drogocennych klejnotach, i wydawał się bardzo groźny. Podniósł swe oblicze tchnące dostojnością i spojrzał z ostrym gniewem. Na to zachwiała się królowa i mdlejąc zmieniła się na twarzy. Osunęła się na dworkę, która szła przed nią. Wtedy Bóg zmienił gniew króla w łaskawość. Wstał szybko, pełen troskliwości, z tronu, objął ją ramionami, aż przyszła do siebie. Pocieszał ją łagodnymi słowami i pytał: Co ci, Estero? Ja ci brat, nie bój się, nie umrzesz. Nasz zakaz dotyczy pospólstwa. Przybliż się" [Est 1a-1f]. Czytelnicy Biblii dobrze wiedzą, jak dalej potoczyły się wydarzenia. Wszyscy Żydzi w Persji nie tylko ocaleli, ale otrzymali przy tym od króla uprawnienia, jakich przedtem nie mieli.
Czego możemy nauczyć się z tej historii? Chociaż Estera była królową i mieszkała w pałacu, to jednak samotnie musiała się zmierzyć z największym wyzwaniem swego życia. Podobnie bywa i z nami. Nawet jeżeli należymy do wspaniałego zboru i mamy najlepszych przyjaciół oraz tysiące znajomych na FB, to miewamy chwile, gdy w obliczu jakiegoś problemu stajemy zupełnie w pojedynkę. Co wtedy?
Estera poprosiła o wsparcie w modlitwie i sama się gorliwie modliła do Boga. Modląc się nie zaniechała wszakże obmyślenia kobiecej strategii pozyskania względów króla. Zanim przedłożyła królowi zasadniczą prośbę, wcześniej dwukrotnie zaprosiła go na ucztę. Myślę, że postępowanie Estery może zaświecić przykładem każdemu, kto znajdzie się w podbramkowej sytuacji. Trzeba nam i osobistej modlitwy, i modlitewnego wsparcia innych wierzących. Modlitwa jednakowoż nie powinna wyłączać w nas mądrego przemyślenia sprawy. Roztropność i życiowe doświadczenie to przecież nabyte dary Boże. Korzystajmy z nich powierzając się Bogu.
Historia Estery uczy też, że samotne zmagania mogą wspaniale zaowocować. Wierzymy, że sam Bóg przyszedł Esterze w sukurs, natchnął ją i pobłogosławił jej działanie. Każdy, kto naprawdę wierzy w Jezusa Chrystusa, bez wątpienia może liczyć na pomoc PANA. Nie zawsze potrzebne są konsultacje z innymi ludźmi. Paweł apostoł nie czekał, by ktoś zaopiniował jego pomysł głoszenia ewangelii poganom [zob. Ga 1,16]. Bywa, że rady innych ludzi nawet przeszkadzają w obraniu właściwego kursu na zwycięstwo. Biblia i modlitwa na osobności dają więcej niż liczne podpowiedzi choćby nie wiem jak życzliwych przyjaciół.
Nie zawsze tak jest, ale czasem trzeba zatkać sobie uszy na ludzkie głosy, całkowicie zdać się na kierownictwo Ducha Świętego i podążać za Jego głosem, a stawimy czoła największym wyzwaniom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz