Z tego powodu powraca do mej wyobraźni ewangeliczna scena,
gdy swego czasu Pan Jezus przyszedł do Jerozolimy. A gdy się zbliżała Pascha
żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy. I zastał w świątyni sprzedających woły
i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy. I skręciwszy bicz z powrózków,
wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał
pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to
stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska [Jn 2,13-16].
Przeciskając się uliczkami Jerozolimy miałem ochotę zrobić
podobnie. Pokonując kawał drogi z Galilei, Pan Jezus oczekiwał tu podniosłej atmosfery
modlitwy i rozważania Słowa Bożego. Chciał zobaczyć ludzi skupionych na
sprawach duchowych. Tymczasem trafił w sam środek targowiska. Czy je na zawsze
rozpędził? Z ewangelii wynika, że był zmuszony ponownie tak zrobić również na koniec swej publicznej
działalności.
W dzisiejszej Starej Jerozolimie znowu wszystko wydaje się
być za pieniądze. Każde pytanie, każda informacja wciąż okazuje się wzbudzać tu
finansowe oczekiwania. Żądania chłopaka zapytanego przez nas o drogę przypomniały mi Judasza, który dowiedziawszy
się, że arcykapłani zaś i faryzeusze wydali rozkaz każdy, kto się dowie o nim,
gdzie przebywa, doniósł, ażeby go mogli pojmać [Jn 11,57], chciał zrobić na tym szybki interes. Zgłosił się do nich i umówił
się z arcykapłanami i dowódcami straży co do sposobu, jak im go wydać. I ucieszyli się, i ułożyli się z nim, że mu
dadzą pieniądze. A on zgodził się i szukał sposobu, jak by go wydać z dala od
ludu [Łk 22,4-6].
Biblia mówiąc o tej postawie Judasza stwierdza, że wstąpił w
niego szatan [Łk 22,3]. Przeliczanie wszystkiego na pieniądze i szukanie na
każdym kroku jakiegoś zarobku jest niewątpliwą oznaką obecności ducha
diabelskiego w sercu człowieka. Chrońmy przed nim nasze kręgi zborowe i
dawajmy mu mocny odpór!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz