Podczas gdy na Uralu liczono dziś rannych i materialne
straty po deszczu meteorytów, grupa przyjaciół z Centrum Chrześcijańskiego NOWE
ŻYCIE udała się na północ Izraela, do granic biblijnej Ziemi Obiecanej. Od tej
strony wyznaczają je ośnieżone szczyty Hermonu. Jadąc z Cezarei wjechaliśmy
najpierw na Górę Karmel i rzuciliśmy okiem na panoramę Hajfy. Ponieważ jednak przede
wszystkim jesteśmy zainteresowani tym, aby odwiedzać tu miejsca znane z życia Pana
Jezusa, naszym celem w tych okolicach była Cezarea Filipowa.
A gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał
uczniów swoich, mówiąc: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? A oni rzekli:
Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za
jednego z proroków. On im mówi: A wy za kogo mnie uważacie? A odpowiadając
Szymon Piotr rzekł: Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego. A Jezus odpowiadając,
rzekł mu: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jonasza, bo nie ciało i krew
objawiły ci to, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. A ja ci powiadam, że ty
jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie
przemogą go. I dam ci klucze Królestwa Niebios; i cokolwiek zwiążesz na ziemi,
będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane
i w niebie. Wtedy przykazał uczniom swoim, aby nikomu nie mówili, że On jest
Mesjaszem. Od tej pory zaczął Jezus Chrystus tłumaczyć uczniom swoim, że musi
pójść do Jerozolimy, wiele wycierpieć od starszych arcykapłanów i uczonych w
Piśmie, że musi być zabity i trzeciego dnia wzbudzony z martwych [Mt 16,13-21].
Jak wynika z powyższych słów, pobyt Syna Bożego w okolicach
Cezarei Filipowej oznaczał osiągnięcie długo oczekiwanego celu i przez to stał
się dla Jezusa momentem zwrotnym. Pan wyczekiwał chwili, gdy w Jego uczniach
pojawi się wreszcie przebłysk objawienia, za kim naprawdę poszli. Różne
przecież krążyły opinie o Jezusie z Nazaretu. Jego uczniowie również żywili w
głowach własne pomysły i urojenia z Mistrzem powiązane.
Tutaj, na północy kraju, Bóg objawił uczniom Jezusa prawdę o
Swoim Synu. Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego – niemal wykrzyknął Piotr z
oświecenia Bożego. Nareszcie do nich dotarło. Ojciec doprowadził do celu ten
etap duchowej pracy nad uczniami Jezusa. Teraz można było zacząć mówić o
finale. Od tej pory zaczął Jezus Chrystus tłumaczyć uczniom swoim, że musi pójść do Jerozolimy.
Siedząc pod cyprysem wśród resztek starożytnej Cezarei
Filipowej uczę się dziś od Jezusa bardzo ważnej zasady dotyczącej także mojego
życia. Jest ono podzielone na etapy i naznaczone przez Pana kilkoma punktami zwrotnymi.
Każda faza mojego życia i służby ma swoje
znaczenie i swój blask. Na przykład, zakończenie życiowego zadania wychowywania
potomstwa, albo przejście na emeryturę, nie musi oznaczać smutnego odczucia bezużyteczności.
Jest raczej błogim momentem osiągnięcia kolejnego celu i przejściem do
następnego etapu życia.
Pragnę, jak Jezus, znać i rozumieć kolejne odcinki mojego życia
i ich cele. Odczytując w oczach, a zwłaszcza w ustach otaczających mnie ludzi, że cel dla którego Bóg
mnie wśród nich postawił, został osiągnięty, mogę skierować się ku
nowym zadaniom. Dzięki temu też po zakończeniu żadnego z nich nie ogranie mnie nostalgia. Będę bowiem
zapatrzony już i przejęty celem następnym.
W życiu prawdziwego chrześcijanina i narodziny, i śmierć, i początek, i koniec kolejnego etapu życia stanowią momenty jednakowo godne uwagi i zachwytu.
PS. Nawet w naszej dwunastodniowej eskapadzie nastąpi teraz zwrot. Od tej pory, po tygodniu spędzonym w Galilei, zacząłem mówić moim towarzyszom, że trzeba nam pojechać do Jerozolimy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz