08 lutego, 2013

Jak św. Paweł? Czy jak św. Piotr?

Słyszałem dziś, jak poseł John Godson dwukrotnie powiedział wczoraj przed kamerą, że byłoby to dla niego wielkim zaszczytem i przywilejem, gdyby poszedł do więzienia z powodu swej wiary w Chrystusa. Tak się złożyło, że jego wypowiedź zbiega się z dzisiejszym Świętem Służby Więziennej, więc tym bardziej w związku z tym nasuwa mi się kilka myśli.

Powiedzmy przede wszystkim, że piękna to i odważna postawa, którą zaprezentował poseł Godson. Niewielu chrześcijan stać na składanie takich deklaracji, a jeszcze mniej na obstawanie przy nich w obliczu realnego zagrożenia. Niemniej, historia Kościoła jest przyozdobiona mnóstwem aktów prześladowania a nawet męczeńskiej śmierci za wiarę w Jezusa Chrystusa. Na przestrzeni wieków tysiące braci i sióstr doznało szyderstw i biczowania, a nadto więzów i więzienia; byli kamienowani, paleni, przerzynani piłą, zabijani mieczem, błąkali się w owczych i kozich skórach, wyzuci ze wszystkiego, uciskani, poniewierani; ci, których świat nie był godny, tułali się po pustyniach i górach, po jaskiniach i rozpadlinach ziemi [Hbr 11,36-38].

Chociaż większości z nich nie znamy z imienia i wcześniejszych deklaracji, to jednak jesteśmy pewni, że Syn Boży dotrzymał względem nich słowa: Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was nienawidzić będą i gdy was wyłączą, i lżyć was będą, i gdy imieniem waszym pomiatać będą jako bezecnym z powodu Syna Człowieczego. Radujcie i weselcie się w tym dniu; oto bowiem zapłata wasza obfita jest w niebie [Łk 6,22-23].

Znamy jednak z Biblii i takie przypadki, gdy ludzie z góry deklarowali swą wiarę i bezgraniczne oddanie Panu Jezusowi Chrystusowi. Jednym z nich był apostoł Piotr. Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił sobie, aby was przesiać jak pszenicę. Ja zaś prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja, a ty, gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich. On zaś rzekł do niego: Panie, z tobą gotów jestem iść i do więzienia, i na śmierć. A On rzekł: Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dzisiaj kur, a ty się trzykroć zaprzesz, że mnie znasz [Łk 22,31-34].

Drugim sługą Bożym deklarującym podobną gotowość był apostoł Paweł. A gdy przez dłuższy czas tam pozostawaliśmy, nadszedł z Judei pewien prorok, imieniem Agabus, i przyszedłszy do nas, wziął pas Pawła, związał sobie nogi i ręce i rzekł: To mówi Duch Święty: Męża, do którego ten pas należy, tak oto zwiążą Żydzi w Jerozolimie i wydadzą w ręce pogan. A gdy to usłyszeliśmy, prosiliśmy zarówno my, jak i miejscowi, aby nie szedł do Jerozolimy. Wtedy Paweł odrzekł: Co czynicie, płacząc i rozdzierając serce moje? Ja przecież gotów jestem nie tylko dać się związać, lecz i umrzeć w Jerozolimie dla imienia Pana Jezusa. A gdy się nie dał nakłonić, daliśmy spokój i powiedzieliśmy: Niech się dzieje wola Pańska [Dz 21,10-14].

Kto czyta Biblię, ten wie, co w jednym i drugim przypadku stało się potem. Niechby wczorajsza deklaracja posła Godsona okazała się na tyle prawdziwa w oczach Głowy Kościoła, żeby nigdy nie zaszła potrzeba sprawdzania jej jakości.

A co z naszymi deklaracjami naśladowania Pana? Jak się ma nasza osobista wierność Chrystusowi?  Gotowi jesteśmy obstawać przy Słowie Bożym nawet za cenę więzienia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz