Słyszałem dziś, jak poseł John Godson dwukrotnie powiedział wczoraj
przed kamerą, że byłoby to dla niego wielkim zaszczytem i przywilejem, gdyby
poszedł do więzienia z powodu swej wiary w Chrystusa. Tak się złożyło, że jego wypowiedź
zbiega się z dzisiejszym Świętem Służby Więziennej, więc tym bardziej w związku
z tym nasuwa mi się kilka myśli.
Powiedzmy przede wszystkim, że piękna to i odważna postawa,
którą zaprezentował poseł Godson. Niewielu chrześcijan stać na składanie takich
deklaracji, a jeszcze mniej na obstawanie przy nich w obliczu realnego
zagrożenia. Niemniej, historia Kościoła jest przyozdobiona mnóstwem aktów prześladowania a nawet
męczeńskiej śmierci za wiarę w Jezusa Chrystusa. Na przestrzeni wieków tysiące
braci i sióstr doznało szyderstw i biczowania, a nadto więzów i więzienia; byli
kamienowani, paleni, przerzynani piłą, zabijani mieczem, błąkali się w owczych
i kozich skórach, wyzuci ze wszystkiego, uciskani, poniewierani; ci, których
świat nie był godny, tułali się po pustyniach i górach, po jaskiniach i
rozpadlinach ziemi [Hbr 11,36-38].
Chociaż większości z nich nie znamy z imienia i
wcześniejszych deklaracji, to jednak jesteśmy pewni, że Syn Boży dotrzymał
względem nich słowa: Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was nienawidzić będą i
gdy was wyłączą, i lżyć was będą, i gdy imieniem waszym pomiatać będą jako
bezecnym z powodu Syna Człowieczego. Radujcie i weselcie się w tym dniu; oto
bowiem zapłata wasza obfita jest w niebie [Łk 6,22-23].
Znamy jednak z Biblii i takie przypadki, gdy ludzie z góry deklarowali
swą wiarę i bezgraniczne oddanie Panu Jezusowi Chrystusowi. Jednym z nich był apostoł Piotr.
Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił sobie, aby was przesiać jak pszenicę. Ja
zaś prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja, a ty, gdy się kiedyś
nawrócisz, utwierdzaj braci swoich. On zaś rzekł do niego: Panie, z tobą gotów
jestem iść i do więzienia, i na śmierć. A On rzekł: Powiadam ci, Piotrze, nie
zapieje dzisiaj kur, a ty się trzykroć zaprzesz, że mnie znasz [Łk 22,31-34].
Drugim sługą Bożym deklarującym podobną gotowość był apostoł
Paweł. A gdy przez dłuższy czas tam pozostawaliśmy, nadszedł z Judei pewien
prorok, imieniem Agabus, i przyszedłszy do nas, wziął pas Pawła, związał sobie
nogi i ręce i rzekł: To mówi Duch Święty: Męża, do którego ten pas należy, tak
oto zwiążą Żydzi w Jerozolimie i wydadzą w ręce pogan. A gdy to usłyszeliśmy,
prosiliśmy zarówno my, jak i miejscowi, aby nie szedł do Jerozolimy. Wtedy
Paweł odrzekł: Co czynicie, płacząc i rozdzierając serce moje? Ja przecież
gotów jestem nie tylko dać się związać, lecz i umrzeć w Jerozolimie dla imienia
Pana Jezusa. A gdy się nie dał nakłonić, daliśmy spokój i powiedzieliśmy: Niech
się dzieje wola Pańska [Dz 21,10-14].
Kto czyta Biblię, ten wie, co w jednym i drugim przypadku
stało się potem. Niechby wczorajsza deklaracja posła Godsona okazała się na
tyle prawdziwa w oczach Głowy Kościoła, żeby nigdy nie zaszła potrzeba sprawdzania
jej jakości.
A co z naszymi deklaracjami naśladowania Pana? Jak się ma nasza osobista wierność Chrystusowi? Gotowi jesteśmy obstawać przy Słowie Bożym nawet za cenę więzienia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz